Strażnik, który w trakcie wymiany ognia z antyterrorystami został ranny w przedramię, był w poniedziałek po południu przesłuchiwany w sieradzkim szpitalu. Rzecznik prokuratury nie chciał ujawnić treści jego wyjaśnień. Śledczy nie udzielają także informacji - jak to określił Mizerski - "co do sposobu zachowania oskarżonego podczas przesłuchania". 28-latek prawdopodobnie będzie przesłuchiwany także we wtorek. Rzecznik prokuratury nie chciał potwierdzić informacji, jakoby podejrzany został przewieziony z Sieradza do jednego z łódzkich szpitali. Prok. Mizerski podkreślił, że śledztwo prowadzone będzie w kilku kierunkach. - Konieczne będzie ustalenie motywu i stanu psychicznego sprawcy. Wreszcie trzeba także ustalić, czy ten człowiek powinien być strażnikiem służby więziennej, czy powinien mieć do dyspozycji broń, czy ewentualnie nie było jakichś przeciwwskazań do wydania mu broni - wyjaśnił prokurator. Minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek powiedział, że strażnik, mógł mieć kłopoty rodzinne. O jego problemach opowiedział w rozmowie z RMF FM kolega strażnika. - Chłopak miał załamanie psychiczne. Miał problemy poważne, takie swoje, rodzinne i domowe - mówił. - Raportował przełożonym o kłopotach rodzinnych - twierdziła w rozmowie z reporterem RMF FM matka strażnika z Sieradza. - Syn był ostatnio zamknięty w sobie, bardzo mało mówił - przyznaje matka Damiana C. - Twierdził, że składał raporty o swojej sytuacji w domu - podkreśliła. Do tragedii doszło w poniedziałek ok. godz. 8.30, gdy trzech policjantów z sekcji do walki z przestępczością samochodową KWP w Łodzi przyjechało do Zakładu Karnego w Sieradzu po aresztanta. Kiedy nieoznakowany radiowóz wyjeżdżał z więzienia, strażnik ostrzelał pojazd z karabinka automatycznego.