Konrad Piasecki: W Kontrwywiadzie RMF FM tracący swe posady wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak. Uśmiechnął się pan, nie wierzy pan jeszcze w tę utratę posad? Tomasz Siemoniak: Na pewno powstanie nowy rząd, na pewno będzie go tworzyło Prawo i Sprawiedliwość. I na pewno Tomasza Siemoniaka w tym rządzie nie będzie. Na pewno mnie w tym rządzie nie będzie, ale ja nie sądzę, że to jest jakaś tragedia. Zwłaszcza osobista. To jest naturalne. Osiem lat pracowałem w rządzie, ciężko. Cztery lata na stanowisku ministra, rok na stanowisku wicepremiera. Odbieram za rzecz naturalną, że w demokracji nie rządzi się zawsze. Trzeba umieć też żyć w opozycji. To nie jest dla mnie jakaś osobista katastrofa. Pamięć podpowiada, że oczywiście bywało gorzej, ale 23 proc. dla partii rządzącej to nie jest porażka, to jest klęska. Porównajmy to do SLD i AWS-u, które rozpadały się i miały po kilka procent, a AWS nawet nie wszedł w 2001 roku. Oczywiście, liczyliśmy na wyższy rezultat, walczyliśmy o niego, ale bycie główną siłą opozycji ze 130-140 mandatami - zależy jak to się ostatecznie ułoży - to jest rezultat poważny i sądzę, że ktokolwiek to ocenia jako jakąś katastrofę, to się myli. Przegraliśmy, ale jesteśmy silni. Po ośmiu latach tracicie władzę, tracicie kilkadziesiąt mandatów, tracicie połowę wyborców z 2011 roku - pytanie, czy nie tracicie racji bytu? Wyborcy ocenili inaczej. Wyborcy wskazali na Platformę, jako na drugą partię. Czyli dali szalupę ratunkową Platformie. Nie szalupę. Oznacza to, że jesteśmy potrzebni i mamy przed sobą jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. Pana odruchowa odpowiedź na pytanie, dlaczego przegraliśmy, brzmi? Osiem lat rządzenia, potrzeba zmiany wśród Polaków, a w krótszym planie politycznym efekt wyborów prezydenckich, przegranej Bronisława Komorowskiego, popieranego przez Platformę. Ale także przegraliśmy, bo źle rządziliśmy?Ja uważam, że dobrze rządziliśmy, natomiast - i to jest temat na długie dyskusje i długie konferencje - tutaj można używać liczb, wskaźników. Ale psychologia społeczna jest taka, że była, jest, wielka potrzeba zmiany i te 8 lat to jest cała wieczność w polityce. Cieszę się, że rządziliśmy przez 8 lat i dobrze, ale rozumiem to, że wielu wyborców, nawet doceniających to, co zrobiliśmy, uznało, iż trzeba teraz dać szansę komuś innemu. A może także przegraliście, bo niepotrzebnie straszyliście PiS-em, bo ten wehikuł wyborczy, po który PO zawsze sięga, już nie jedzie?Wiele teraz może być ocen i wszyscy będą szukać różnych przyczyn. Wydaje mi się, że w tej kampanii akurat ten czynnik nie był dominujący, natomiast media lubiące konflikt oczywiście to mocno podkreślały.Nie, nie, nie... Widzieliśmy, że choćby ostatnie spoty wyborcze głównie grały na tych lękach przed Prawem i Sprawiedliwością i pełnią władzy dla PiS-u.Prawdę mówiąc nie oglądałem żadnych spotów...Nie widział pan tego spotu z rozbijanym, tekturowym domkiem?Ten akurat widziałem, natomiast nie sądzę, żeby spoty w tej kampanii odgrywały jakąś większą rolę. Sztaby produkowały je dość masowo i chyba jacyś zaangażowani internauci jakoś się tym specjalnie interesowali.PO będzie w opozycji totalnej? Czy wyobraża pan sobie jakieś pola współpracy z PO?Wyobrażam sobie, że w sprawach ważnych dla kraju, takich jak polityka bezpieczeństwa, sprawy sił zbrojnych, będziemy współpracowali, tutaj ten konsensus jest potrzebny. A taki obszar jak konstytucja? Bo bez PO prawdopodobnie w tym Sejmie konstytucji zmienić się nie da, tak wynika z podziału mandatów.Za wcześnie jest, żeby o tym mówić, natomiast na pewno będą sprawy, w których będziemy bardzo twardą opozycją, zwłaszcza rozliczającą obietnice wyborcze PiS-u, których padło bardzo dużo i oczekiwania społeczne są bardzo rozbudzone. Bo pan pamięta rok 2005, wtedy Platforma właściwie natychmiast zdefiniowała się jako taka twarda opozycja, dla której o współpracy z partią rządzącą mowy być nie może. Czy tym razem będzie tak samo?O ile dobrze pamiętam 2005 rok, to też trwało kilka miesięcy, różne rozmowy, różne przymiarki...Kilka dni.Oczywiście wybory prezydenckie odbyły się prawie równocześnie z wyborami parlamentarnymi i wtedy emocje po obydwu stronach były zbyt duże. Dzisiaj jest za wcześnie, żeby oceniać. Dużo zależy od PiS-u - jak będzie prowadził politykę, jak się spełnią zapowiedzi szanowania opozycji i zobaczymy... Platforma Obywatelska jest partią propaństwową i zawsze była gotowa do współpracy, i jest gotowa, i będzie w ważnych sprawach dla kraju. Przyzna pan, że ojcem tej porażki jest Donald Tusk, a matką Ewa Kopacz?Nie, na pewno tak nie jest.Bo po takiej porażce, to trzeba sobie zadać pytanie, czy lider się sprawdził. A lider, który traci tak wiele z poparcia - chyba się jednak nie sprawdził.Mogę podać przykład innego lidera w Polsce - pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który przegrywał wybory, a teraz wygrał. Ale nigdy tak bardzo. To nie jest taka gra: zero...Nigdy tak bardzo - żadnych wyborów parlamentarnych nie przegrał tak, jak dzisiaj Platforma.To nie jest taka sytuacja, w której natychmiast należy rozliczać i oceniać. Przyczyny porażki - mówiliśmy o tym przed chwilą - są złożone. Trzeba się skupić na przyszłości, a na pewno przyjdzie ten moment w Platformie, gdzie będziemy się zastanawiali, ale raczej nie przez media... Ja nie jestem entuzjastą tego, co niektórzy zaczynają robić, to znaczy takich ocen wygłaszanych przez media - spotkajmy się, porozmawiajmy.Radek Sikorski: "Jestem przekonany, że partii jest potrzebne nowe przywództwo. Ewa Kopacz będzie wiedziała co teraz zrobić". Wie co zrobić?Właśnie jego mam na myśli, bo o wiele bardziej bym wolał, żeby to powiedział na posiedzeniu władz Platformy, a nie w wieczór wyborczy, przez media. Myślę, że ja na pewno do takiej dyskusji nie będę dołączać. Ale zaczął pan zdanie: przyjdzie czas, kiedy trzeba będzie się rozliczyć. I zadać Ewie Kopacz pytanie: Ewo, czy chcesz dalej rządzić tą partią?Nie wiem, jak ta dyskusja będzie wyglądała, mogę powiedzieć tyle, że Ewa Kopacz ma bardzo mocną pozycję w Platformie i styl, w jakim prowadziła kampanię, jej gigantyczna pracowitość zrobił ogromne wrażenie na wszystkich. Nie sądzę, żeby tu było potrzeba jakiś pochopnych ruchów i szybkich decyzji. Natomiast oczywiście jesteśmy partią demokratyczną, każdy może powiedzieć, co uważa.A pan byłby gotów stanąć na czele Platformy? Bo słyszał pan i o takim scenariuszu?Wspieram Ewę Kopacz i dzisiaj zgłaszanie swoich aspiracji uważam za przedwczesne.Nie pytam o aspiracje, pytam o gotowość.Trzeba być gotowym do różnych wyzwań, natomiast będę namawiał Ewę Kopacz, żeby była nadal liderem Platformy, mamy jeszcze wiele do zrobienia. Chcę ją w tym wspierać. Natomiast jak się ułożą scenariusze - trudno przewidzieć. Dużo zależy od samej pani premier Ewy Kopacz. To, co ona zrobiła przez ostatnie miesiące - może się to jednym podobać, drugim nie - to jest absolutny rekord świata: pracowitości, zaangażowania, energii.Gotów do różnych wyzwań Tomasz Siemoniak. Dziękuję bardzo.Dziękuję bardzo.