Chodzi o grupę około 20 tys. osób. Szef MON chce, żeby rezerwiści mieli kontakt z armią i zmieniająca się w niej techniką. Zdaniem ministra, w ciągu kilku lat w naszym wojsku zmieniło się tak wiele, że rezerwiści muszą od nowa poznać uzbrojenie i wyposażenie wojska. Szczególny nacisk w trakcie szkoleń będzie kładziony na obsługę sprzętu używanego obecnie do walki z klęskami żywiołowymi. Szef MON chce, żeby rezerwiści mieli pojęcie, czego obecnie używa armia i jak się tym posługiwać w razie kryzysu. Tomasz Siemioniak zaznaczył, że zależy mu na poważnym podejściu do szkoleń, a nie "odbębnieniu" czegoś, co jest nakazane. "Solidne, kilka dni przepracowane dla ojczyzny" - powiedział IAR minister obrony. Wezwania na szkolenie powinni się spodziewać w 2013 roku przede wszystkim ci, którzy kiedyś służyli w wojskach inżynieryjnych czy osoby, które mają techniczne wykształcenie. Z wyliczeń MON wynika, że na szkolenie w ciągu roku zostanie powołanych stu rezerwistów, którzy nie mają podpisanego kontraktu z Narodowymi Siłami Rezerwowymi. Ci z umowami, czyli 20 tysięcy osób, będą przeszkoleni bez wyjątków.