Rozpoczęte w czwartek manewry strategiczne Zapad-2017 odbywają się na Białorusi, Morzu Bałtyckim, na zachodzie Rosji, a także w obwodzie kaliningradzkim. W sumie ma w nich wziąć udział 12,7 tys. żołnierzy i 700 jednostek sprzętu z obu krajów. Zaplanowane je do 20 września. Były szef MON odnosił się do manewrów Zapad-2017 w radiowej Trójce. Ocenił, że Polska nie powinna czuć się zagrożona samymi manewrami, natomiast polityką rosyjską "zmieniającą się w kierunku powrotu do imperialnych ambicji, rozbudowującą armię rosyjską i wykonującą takie działania, jak aneksja Krymu" - na pewno tak. "Może paradoksalnie to dobrze, że takie ćwiczenia Rosja organizuje blisko naszych granic, bo przypomina to nam i całemu Sojuszowi, że Rosja wciąż jest problemem, wciąż ma zerowe, czy bardzo małe zaufanie Zachodu" - oświadczył. Zdaniem Siemoniaka, w obliczu wielkich problemów świata, nie powinno się zapominać o tym, że blisko granic NATO jest "państwo, które nie waha się czasem użyć siły". "Dla nowej amerykańskiej administracji, dla prezydenta Trumpa i dla polityków europejskich to jest zawsze ważne doświadczenie" - stwierdził. "Bądźmy czujni, obserwujmy te ćwiczenia i wyciągajmy długofalowe wnioski" - dodał. Siemoniak pytany był także o cel ćwiczeń i, czy manewry Zapad-2017 mają doprowadzić do stałej obecności wojsk na Białorusi. Były szef MON stwierdził, że sprawdzenie sprawności bojowej jest z pewnością jednym z celów manewrów. Dodał, że ćwiczeniom rosyjskim zawsze towarzyszy "wielka machina polityczno-propagandowa". "Zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić, że to jest taka wojna informacyjna pokazująca: jesteśmy silni, jesteśmy zdolni do różnych działań" - wskazywał. Ocenił, że jeśli chodzi o Białoruś, "Rosja ma różne inne metody nacisku - energetyczny, gospodarczy". "I tak pewne grupy żołnierzy rosyjskich na stałe są na Białorusi, część sił powietrznych. Nie wydaje mi się, żeby akurat takie ryzyko w tym przypadku było na pierwszym planie" - powiedział. Siemoniak dodał, że "Rosja może bez organizowania co 4 lata ćwiczeń Zapad, dyscyplinować Białoruś, jeśli ma takie potrzeby". "Białoruś jest państwem, którego nie udało się otworzyć na Zachód, (...) jest to państwo niedemokratyczne, związane mocno z Rosją, a w sensie wojskowym - po prostu sojusznik Rosji" - wskazał.