Siemoniak, który wraz z prezydentem Bronisławem Komorowski uczestniczy w kulminacji ćwiczeń wojskowych w Orzyszu, podkreślił, że są one efektem m.in. największego od dziesięcioleci kryzysu bezpieczeństwa przy granicach Polski. - Spowodował on, że podeszliśmy do różnych kwestii w zupełnie inny, nowy sposób. Zdecydowaliśmy przećwiczyć operację obronną - zastrzegł. Dodał, że rok 2014 był rekordowy, jeśli chodzi o szkolenie w Wojsku Polskim. Wojska ćwiczące w Orzyszu obserwował także prezydent Bronisław Komorowski. - Ćwiczenia "Anakonda" są ważne nie tylko dla Polski, ale dla wschodniej flanki NATO i dla całego sojuszu - zaznaczył. Nawiązując do nazwy ćwiczenia, powiedział, że ma nadzieję, iż będzie się ono kojarzyć z siłą i solidarnością NATO oraz realnymi umiejętnościami bojowymi polskiej armii. - To ważne ćwiczenia, bo ważny jest moment, w którym się one odbywają. I nie ma co udawać: te ćwiczenia nabierają szczególnego znaczenia także z punktu widzenia odpowiedzi na zaistniałą sytuację w naszym, ale nie tylko w naszym, polskim środowisku bezpieczeństwa, tylko w środowisku bezpieczeństwa ważnym z punktu widzenia całej flanki wschodniej, całego Sojuszu Północnoatlantyckiego - powiedział Komorowski. "To jest bezprecedensowa sytuacja" Zwrócił uwagę, że "fakt trwania działań wojennych na wschód od granic Polski" oznacza także działania wojenne za wschodnią granicą NATO i UE. - To jest bezprecedensowa sytuacja, w której naruszenie pokoju, naruszenie norm prawa międzynarodowego, użycie siły i podsycanie separatyzmów jest efektem działania państwa, nie tak dawno jeszcze jednego z supermocarstw, a dzisiaj pretendującego do odbudowy strefy wpływów i do roli nowego mocarstwa - mówił. Jak powiedział, istotą ćwiczenia jest sprawdzenie zdolności Sojuszu i wskazanie, co trzeba poprawić, "jeśli chodzi o reakcję w tym obszarze, który jest fundamentem Sojuszu, a więc w obszarze działania z tytułu artykułu piątego Traktatu Waszyngtońskiego". Jak dodał prezydent, przez udział w ćwiczeniu państwa "demonstrują przeświadczenie o wspólnocie bezpieczeństwa, także o wspólnocie zagrożenia". Nawiązując do nazwy ćwiczenia, Komorowski wyraził przekonanie, że dzisiejsza "Anakonda" 14 lat temu "była pewnie raczej skromną polską żmiją, może nawet poczciwym zaskrońcem; dzisiaj rzeczywiście powoli zamienia się w groźnego zwierza, trochę egzotycznie brzmiącego w Polsce". - To oddaje zresztą znakomicie nie tylko charakter tych ćwiczeń, ale także i polskie dążenie, aby sprawa bezpieczeństwa, sprawa zdolności do posiadania odporności na zagrożenia była przedmiotem troski całego Sojuszu, rozciągającego się do Bugu, czy hen, hen od granic estońskich, aż po Stany Zjednoczone, po Kanadę - mówił. - Pewnie w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie anakonda jest trochę mniej egzotyczna, bo to blisko do Ameryki Południowej; dla nas tak - ale naszym wspólnym wysiłkiem, jestem przekonany, doprowadzimy do tego, że anakonda będzie się kojarzyła z siłą, solidarnością Sojuszu i właśnie poczuciem tego, że ta wielkość Sojuszu przejawia się nie tylko w posiadaniu realnej zdolności, ale też ogromnej rozpiętości geograficznej - mówił prezydent. "Mam nadzieję, że NATO wdroży postanowienia szczytu" Prezydent wyraził też przekonanie, że postanowienia niedawnego szczytu NATO w Newport zostaną wprowadzone w życie. Nawiązując do konfliktu na Ukrainie i zmienionej sytuacji bezpieczeństwa, która "wymaga zdecydowanych odpowiedzi", prezydent powiedział: "Pragnę więc wyrazić głębokie przekonanie, że Sojusz Północnoatlantycki znajdzie w sobie wystarczającą determinację, by decyzje podjęte na szczycie w Newport wdrożyć w życie, wdrożyć w praktykę funkcjonowania całego systemu całego Sojuszu, także w praktykę funkcjonowania poszczególnych armii, które współtworzą siłę Sojuszu Północnoatlantyckiego". - Pragnę również wyrazić głębokie przekonanie, że te niebezpieczne zmiany będą oznaczały zwiększone wysiłki nas wszystkich, aby posiadać nowoczesne armie, nowoczesne systemy uzbrojenia, bo wszyscy przecież wiemy, () że nie ma lepszego zabezpieczenia dla pokoju, niż posiadanie odpowiedniego narzędzia obrony, jakim zawsze wszędzie była, jest i będzie armia i system sojuszniczych powiązań - mówił prezydent. Na początku września szczyt NATO w walijskim Newport przyjął plan działań na rzecz zwiększenia gotowości Sojuszu. Zakłada on m. in. wydzielenie z sił odpowiedzi NATO (NRF) tzw. szpicy - sił natychmiastowego reagowania zdolnych działać w ciągu kilkudziesięciu godzin w dowolnym miejscy świata - i zintensyfikowanie ćwiczeń. Towarzyszący prezydentowi wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak przypomniał, że sprawy bezpieczeństwa były istotnym elementem expose premier Ewy Kopacz. Powtórzył, że w listopadzie zostanie przedstawiony plan wzmocnienia bezpieczeństwa państwa. - Traktujemy je (ćwiczenia - przyp. red.) bardzo poważnie. One nie mają wykazać, że jest dobrze, one nie mają zwiększać naszego samozadowolenia. One mają w sposób surowy i rzetelny wykazać, co działa dobrze, a co działa źle - podkreślił wicepremier. Największe w tym roku przedsięwzięcie szkoleniowe Wojska Polskiego Ćwiczenia "Anakonda" rozpoczęły się 24 września, a zakończą w piątek. To największe w tym roku przedsięwzięcie szkoleniowe Wojska Polskiego. Oprócz Polaków ćwiczą żołnierze z ośmiu państw sojuszniczych: Czech, Estonii, Holandii, Kanady, Litwy, USA, Węgier i Wielkiej Brytanii - w sumie 12,5 tys. żołnierzy, w tym 750 z zagranicy. Ćwiczenia tego typu odbywają się co dwa lata. Do Orzysza przyjechali także m.in. ambasador USA Stephen Mull, szef Sztabu Generalnego czeskiej armii gen. Pavel Petr, który został niedawno wybrany przewodniczącym Komitetu Wojskowego NATO (Czechy przysłały na Anakondę największy zagraniczny kontyngent) i szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Gocuł.