Siemoniak, wraz z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, odpowiadali na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej na poligonie Żagań-Świętoszów, gdzie trwają pierwsze ćwiczenia tzw. szpicy NATO. W ćwiczeniach "Noble Jump" (Szlachetny skok) bierze udział ok. 2,1 tys. żołnierzy z dziewięciu państw. Siemoniak przypomniał, że o kwestii rozmieszczenie sprzętu wojskowego w naszym kraju rozmawiał już w maju, gdy był w Waszyngtonie, podczas spotkania z sekretarzem obrony Ashem Carterem. - Chodziło o sprzęt dla jednej brygady rozmieszczony w pięciu krajach członkowskich Sojuszu - dodał. - Jesteśmy przygotowani od strony logistycznej i organizacyjnej, czekamy na decyzję Waszyngtonu w tej sprawie. Spodziewam się, że zapadnie ona w ciągu najbliższych tygodni i bardzo liczę, że będzie pozytywna - dodał szef MON. "New York Times" pisał niedawno, że Pentagon rozważa rozmieszczenie w Europie Wschodniej ciężkiego uzbrojenia, w tym czołgów i bojowych wozów piechoty, które w razie potrzeby pozwoliłyby wyposażyć brygadę liczącą 3-5 tys. żołnierzy. Składy sprzętu miałyby się znaleźć w Polsce, krajach bałtyckich, Bułgarii, Rumunii i być może na Węgrzech. Decyzja - podał "NYT" - wymaga jeszcze zatwierdzenia przez sekretarza obrony i Biały Dom. - NATO musi robić swoje, nie oglądając się, co kto mówi wokół naszych granic. Rosję oceniamy nie po słowach, a po czynach, i te czyny w ciągu ostatniego półtora roku nie napawają nas optymizmem. Aneksja Krymu, działania na Ukrainie spowodowały, że kraje Europy Wschodniej poczuły się zaniepokojone - powiedział Siemoniak. Stoltenberg poinformował z kolei, że kwestia rozmieszczania sprzętu wojskowego w Europie Wschodniej będzie poruszona w przyszłym tygodniu podczas spotkania ministrów krajów NATO w Brukseli. - Mam nadzieję, że podjęte zostaną decyzje, gdzie ten sprzęt wojskowy będzie rozłożony we wschodniej części Europy - dodał.