"Wymaga pewnej klasy, żeby umieć przeprosić, kiedy się zrobiło błąd, a nie szukać jakichś usprawiedliwień. Jestem rozczarowany tym, bo wystarczyło szybko przeprosić. Ta wypowiedź uraziła miliony Polaków. Myślę, że wzruszam ramionami już na to. Brak klasy i tyle" - powiedział polski wicepremier w rozmowie z TVP Info. Na pytanie, czy rząd dalej będzie się domagał przeprosin, Siemoniak odpowiedział, że ambasador USA w Polsce Stephen Mull określił bardzo negatywnie wypowiedź szefa FBI. "Przyjmijmy to za stanowisko Stanów Zjednoczonych, a dyrektor FBI niech się wstydzi. Myślę, że w Polsce będzie długo pamiętany, jako ta osoba, która powiedziała nieprawdę" - ocenił szef MON. We wtorek, w pierwszej publicznej wypowiedzi na temat kontrowersji, jakie wywołało przemówienie o Holokauście, dyrektor FBI powiedział, że żałuje, iż wymieniał nazwy państw, ale nie przeprosił Polski i podtrzymał swoją opinię o kolaboracji z nazistami. "Nie powiedziałem, że Polska była odpowiedzialna za Holokaust. W pewnym sensie żałuję bardzo, że w ogóle wymieniałem jakiekolwiek kraje, bo to oderwało uwagę niektórych od mojej głównej myśli" - powiedział Comey. Zgodnie z relacją umieszczoną na portalu lokalnej telewizji Wate-TV, która pytała dyrektora FBI o jego kontrowersyjną wypowiedź, na pytanie, czy przeprasza Polskę za swe słowa, miał on odpowiedzieć "nie". Comey przyznał natomiast, że "martwi się trochę", iż w niektórych krajach został źle zrozumiany. "Nie ma wątpliwości, że ludzie w Polsce bohatersko stawiali opór nazistom, a niektórzy ludzie bohatersko chronili Żydów, ale nie ma również wątpliwości, że w każdym kraju okupowanym przez nazistów byli ludzie, którzy kolaborowali z nazistami" - dodał. Protesty i wezwania do przeprosin płynęły z Polski w związku z wystąpieniem Comey'a 15 kwietnia w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie podczas Dnia Pamięci o Holokauście. W przemówieniu tym, przedrukowanym przez dziennik "Washington Post", Comey wyraził opinię, że najbardziej przerażającą lekcją Holokaustu jest to, iż pokazał on, że ludzie są w stanie zrezygnować z indywidualnej moralności i przekonać się do prawie wszystkiego, poddając się władzy grupy. "W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić" - dodał Comey. Te słowa zostały dość powszechnie skrytykowane w Polsce. Ambasador Polski w USA Ryszard Schnepf wysłał już w piątek wieczorem do Comeya list "w związku z niedopuszczalną wypowiedzią dyrektora FBI, który w swoim wystąpieniu zasugerował współodpowiedzialność Polaków za Holokaust", a ambasador USA w Polsce Stephen Mull został wezwany w niedzielę do złożenia wyjaśnień w MSZ. Szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna jeszcze w poniedziałek oczekiwał od władz USA zamknięcia sprawy wypowiedzi Comeya i mówił, że Polska liczy na przeprosiny za "niefortunne słowa". Jak dotąd Polska nie usłyszała jednak przeprosin. Jak powiedziano PAP w środę w ambasadzie RP, placówka ta wciąż nie otrzymała żadnej odpowiedzi na list Schnepfa. Ambasada odmówiła komentarza na temat najnowszej wypowiedzi Comeya.(