W środę prezydent Andrzej Duda i prezydent USA Donald Trump podpisali w Waszyngtonie deklarację dotyczącą polsko-amerykańskiej współpracy obronnej. Zgodnie z deklaracją USA planują zwiększyć swoją aktualną obecność wojskową w Polsce. Trwała obecność wzrośnie w najbliższej przyszłości o około tysiąc dodatkowych żołnierzy. Ponadto - jak poinformował prezydent USA Donald Trump - Polska zadeklarowała zakup 32 myśliwców F-35 od Stanów Zjednoczonych. Amerykański prezydent wyraził też nadzieję, że Polska bardzo szybko dołączy do programu bezwizowego. Wiceszef PO odnosząc do środowej wizyty prezydenta Dudy w USA i zapowiedzi m.in. zwiększenia obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce ocenił, że jest to dobry krok, ale - jak zastrzegł - jest jeszcze wiele do zrobienia. "Mniej propagandy, a więcej rzetelnej pracy. Pokusy propagandowe są ogromne i chęć zapisania się w historii, która sama oceni rzetelnie, ile to jest warte. Nie ma powodu wpadać w ekstazę" - podkreślił Siemoniak. "Kolejny tysiąc żołnierzy amerykańskich, elementy dowodzenia, infrastruktury, to są dobre wiadomości, bo amerykańska obecność wojskowa rozwijana od 2014 r. zwiększa polskie bezpieczeństwo. Nie znamy szczegółów dotyczących kosztów tych planów. Wypowiedź prezydenta Trumpa, że Polska poniesie koszty tej amerykańskiej obecności, każe dopytać, jakie to są kwoty" - zaznaczył. Siemoniak podkreślił też, że razi go "wielka propaganda wokół tej wizyty", ponieważ - jak dodał - "powinno być dobrą rutyną, że polscy prezydenci spotykają się z amerykańskimi prezydentami i rozmawiają o bezpieczeństwie Polski". Przypomniał przy tym, że obecnie w Polsce stacjonuje rotacyjnie 4,5 tys. amerykańskich żołnierzy. "Nie świętowano tak każdego kolejnego tysiąca i nie ogłaszano wielkiego przełomu" - przypomniał. "Niepokojące jest też to, że gdy tak wielkich słów się używa, to tworzy się wrażenie, że Polska ma już zapewnione bezpieczeństwo" - podkreślił polityk PO. Siemoniak wyraził też obawę, że "obóz rządzący traktuje ten kolejny dobry krok z Amerykanami, zapowiedzi zakupu F-35, jako próbę ucieczki przed odpowiedzialnością za to, co zrobiono z wojskiem za (czasów) Antoniego Macierewicza, za ruinę polskiego przemysłu obronnego". Zapewnił, że PO wspiera więzi transatlantyckie, silne NATO i więzi USA z Polską. "Jednak, jeżeli minister (obrony) Mariusz Błaszczak mówi, że to jest na miarę wejścia do NATO, to jest przekroczenie granicy śmieszności. Jest to dobry krok, ale jest to zupełnie co innego niż historyczna zmiana w 1999 roku. Czy jest amerykańskich żołnierzy w Polsce 4,5 tys. czy 5,5 tys., to jest symboliczna obecność. Oczywiście jest ona potrzebna, ale jest też tylko symboliczna" - oświadczył wiceszef PO.