W czasie kampanii wyborczej Donald Tusk był w Elblągu trzy razy - dwa razy na otwartym spotkaniu, ale raz, 1 lipca, w przerwie między I i II turą wyborów, przyjechał po cichu. Rozmawiał wtedy za zamkniętymi drzwiami z kandydatką Platformy na prezydenta miasta Elżbietą Gelert. "Po tej rozmowie wyszli bardzo zadowoleni i pełni optymizmu, choć sytuacja po I turze nie dawała specjalnych nadziei na zwycięstwo. Wyglądało to tak, jakby mieli coś w zanadrzu" - mówi jeden z rozmówców "Sieci". Dodaje, że Gelert dawała wtedy współpracownikom wyraźnie do zrozumienia, że "na pewno nie przegrają, bo premier osobiście zdecydował o rzuceniu do walki wszelkich zasobów, dużych pieniędzy i zastosowaniu każdego możliwego chwytu". Ze śledztwa "Sieci" wynika, że taśmy Wilka, o których doniósł serwis Elblag.net, to kompilacja kilku nagrań, zrobiona z kilku miesięcy i z różnych spotkań. Nagrania mają jedną cechę wspólną. Świadkiem większości rozmów byli dwaj lokalni dziennikarze, mocno zaangażowani w politykę. Pozostałych - działacze bądź byli działacze Ruchu Palikota. Porównując daty spotkań z uczestnikami rozmów, możemy zidentyfikować ich autora - czytamy w tygodniku. Jest nim Sebastian Bona-Kuchejda, szef portalu internetowego Elblag24.pl oraz jego wspólnik. "Każdy, kto zna miejscowe stosunki, nie ma wątpliwości, że to Sebastian Bona-Kuchajda nagrał Wilka" - mówi "Sieciom" jeden z dobrze znających temat polityków. Bona-Kuchejda kojarzony jest z Ruchem Palikota. Nagrane przez niego taśmy najpierw pojawiły się w YouTube, później jako pierwszy dotarł do nich portal Elblag.net, którego szefem jest Marcin Pszczółkowski, kierownik sztabu Elżbiety Gelert z 2010 roku. "Bona-Kuchejda właściciel portalu Elblag24.pl, by zatrzeć ślady, zamieścił nagranie w Internecie, na YouTube, jako "Marek Ar". A Elblag.net, wiernie służący PO, publikację wziął na siebie" - mówią rozmówcy "Sieci". Dokładna analiza zdarzeń z 3 lipca, kiedy to opublikowano "taśmy Wilka", pokazuje, że sprawę nagrań Platforma uwzględniła w swoim planie kampanijnym - uważa gazeta. Na debacie, do której doszło kilkadziesiąt minut przed ujawnieniem taśm, Elżbieta Gelert zadała Jerzemu Wilkowi zaskakujące pytanie o to, czy brał udział w produkcji ulotki nawołującej do pójścia na referendum. Wilk zaprzeczył, a 20 minut później wybuchła sensacja - na portalu Elblag.net pojawił się artykuł z "taśmami prawdy", kolejnego dnia - następny. "Na czarnym tle białe litery obwieszczają: 'Nie bądź obojętny, zobacz jak Wilk kłamie'. Na ekranie pojawia się pani Gelert, która zadaje przeciwnikowi pytanie. Potem odpowiedź Wilka, a po niej komentarz 'Prawda okazała się jednak inna. Posłuchaj tajemniczego nagrania'. Dopiero po obejrzeniu tego zmontowanego materiału widać, że przedstawicielka Platformy nie miała zamiaru zmarnować pytania. Odwrotnie - było to ważne dla planowanego uderzenia taśmami. Ale ona zaprzecza i zapewnia, że nie wiedziała o przygotowywanym wypuszczeniu taśm" - czytamy w tygodniku "Sieci".