Zatrzymania w Pile Piotr Kaczorek z wydziału komunikacji społecznej potwierdzając zatrzymania samorządowców, powiedział PAP, że zatrzymań dokonali agenci poznańskiej delegatury Biura. "Wicestarosta został zatrzymany przez poznańskich agentów CBA przed swoim urzędem, gdy przyjechał do pracy, a dyrektor - w mieszkaniu. Agenci CBA przeszukują mieszkanie urzędnika, już wcześniej zabezpieczono dokumenty w starostwie" - podkreślił Kaczorek. "Trwają inne czynności, przesłuchiwani są świadkowie" - zaznaczył. "Według ustaleń agentów CBA z Poznania, wicestarosta pilski podejmował działania wykraczające poza jego kompetencje służbowe. Chciał wymóc zatrudnienie lub przeniesienie na wyższe stanowisko osoby, które nie spełniały wymagań zawodowych określonych przepisami" - powiedział PAP. Dodał, że osoby te miały należeć do grona znajomych zastępcy starosty, albo były mu polecone przez osoby trzecie. CBA zbadało kilka takich przypadków - zaznaczył Kaczorek. "W jednym z nich w związku z przeprowadzonym w 2018 r. konkursem na kierownicze stanowisko w podległym starostwu domu pomocy społecznej, wicestarosta miał żądać, aby stanowisko objął wskazany radny powiatowy, mimo że ten nie spełniał wymogów zatrudnienia" - mówił Kaczorek. "Miały być to konkretne żądania skierowane do podległych pracowników starostwa i jednostek organizacyjnych" - dodał. Do pomocy w tym nielegalnym działaniu miał nakłonić podległego mu dyrektora jednego z wydziałów Starostwa Powiatowego w Pile - podkreślił. Obaj zatrzymani przez CBA mężczyźni zostaną przewiezieni do Prokuratury Rejonowej Poznań - Nowe Miasto w Poznaniu, gdzie usłyszą zarzuty. Sprawa warszawskiego biznesmena Śledczy sprawdzają inne interesy zatrzymanego w Warszawie prezesa. Piotr Kaczorek z wydziału komunikacji społecznej Biura potwierdził zatrzymanie biznesmena. "Agenci z rzeszowskiej delegatury CBA zatrzymali w Warszawie biznesmena. Trafi do Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie" - powiedział we wtorek PAP Kaczorek. "Nasze śledztwo dotyczy złożenia przez zatrzymanego obietnic udzielenia korzyści majątkowej osobie pełniącej funkcję publiczną. Miały to być pieniądze za ustawienie przetargów za 5 proc. wartości planowanych przez samorząd inwestycji" - podał Kaczorek. Kwota tylko w jednym przypadku miała być nie mniejszej niż 30 tys. zł - wynika z ustaleń śledczych. "Obecnie agenci CBA zabezpieczają dowody m.in. zapiski, umowy, oferty udzielenia zamówień publicznych oraz dane elektroniczne w dwóch warszawskich spółkach, których prezes był właścicielem lub udziałowcem, w mieszkaniu podejrzanego. Sprawdzamy też biuro księgowe oraz biura samorządu, z województwa podkarpackiego, do którego skierowana była korupcyjna propozycja" - podkreślił Kaczorek. "Według naszych ustaleń ten przypadek mógł być jednym z wielu praktykowanych poprzez niego sposobów uzyskiwania zamówień publicznych w samorządach" - powiedział PAP Kaczorek. Łapówki mogły sięgać jednorazowo nawet kwoty 150 tys. zł - sądzą śledczy. Dlatego też nie wykluczają kolejnych działań wobec innych samorządowców.