Były senator został zatrzymany we wtorek rano. Obecnie trwają czynności w krakowskiej Prokuraturze Apelacyjnej. Usłyszeć ma zarzut podżegania do zabójstwa poznańskiego dziennikarza. Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 r. w drodze do pracy. - Prokuratura ma określone dowody oraz plan działania. Przewiduje on stopniową realizację zamierzeń, których efektem powinno być rozwikłanie zagadki od wielu lat nie rozwiązanej. Jest jeszcze zbyt wcześnie by mówić, że zatrzymanie byłego senatora, przedstawienie mu zarzutu, to rozwikłanie tej zagadki. W każdym razie w najbliższych kilkunastu dniach będą przedsięwzięte określone czynności. Mamy nadzieję, że przyniosą pozytywny skutek - powiedział Seremet we wtorek dziennikarzom w Oświęcimiu. Jak dodał, działania krakowskiej prokuratury są krokiem we właściwym kierunku. - To krok, który powinien pociągnąć za sobą określone następstwa. Śledztwo właściwie trwało w martwym punkcie; prokuratura poznańska doszła do wniosku, że nic więcej nie jest w stanie osiągnąć. W Krakowie taką próbę podjęto. Przyniosła ona w tej chwili konkretny skutek. To jest pierwszy element układanki - zaznaczył Seremet. Ziętara został uprowadzony i zamordowany W 1998 r. poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany. Rok później śledztwo umorzono, bo nie udało się odnaleźć ciała. W czerwcu 2011 r. śledztwo podjęto na nowo w poznańskiej prokuraturze i przedłużono; decyzją prokuratora generalnego przekazano je do Krakowa. W toku śledztwa krakowska prokuratura zmieniła kwalifikację prawną śledztwa z uprowadzenia na zabójstwo. We wrześniu tego roku Prokuratura Apelacyjna w Krakowie ustaliła rysopis mężczyzny, który może mieć związek z zabójstwem Ziętary. Według prokuratury może to być osoba posługująca się językiem rosyjskim. Jak informował wtedy prok. Piotr Kosmaty z PA w Krakowie, na początku lat 90. XX w. mężczyzna ten był wielokrotnie widywany w Poznaniu w towarzystwie polskiego biznesmena. Prokuratura ustaliła, że pochodził zza wschodniej granicy Polski. Zrobił fortunę na uruchomieniu sieci kantorów Aleksander G. w 1989 r. zrobił fortunę na uruchomieniu sieci kantorów wymiany walut. Po ucieczce z kraju szefów Art-B, Bogusława Bagsika i Andrzeja Gąsiorowskiego, został prezesem tej spółki. Później był także krótko szefem upadającej wtedy fabryki ciągników Ursus. Od 1993 do 1997 r. był senatorem. Publicznie przyznawał, że w latach 70. pracował w SB. W 2009 roku b. senator opuścił przedterminowo więzienie, gdzie odbywał karę dziewięciu lat więzienia za założenie grupy przestępczej, której celem było wyłudzanie podatku VAT. Suma wyłudzeń sięgnęła 9,5 mln zł. Kierowana przez G. grupa za pośrednictwem sklepu z papierosami w Słubicach w 1999 i 2000 r. uprawiała proceder fikcyjnej sprzedaży papierosów cudzoziemcom i ich wywozu za granicę. W ten sposób dochodziło do wypłacania nienależnego podatku VAT na podstawie sfałszowanych czeków tax free za papierosy, które miały opuścić Polskę. W 2012 r. G. trafił do poznańskiego aresztu, by spędzić w nim 350 dni z powodu niezapłaconej grzywny w wysokości 170 tys. zł wynikającej z wyroku z 2009 r., wydanego przez Sąd Rejonowy Warszawa - Mokotów.