Prokurator generalny informuje też, że białoruscy śledczy już przesłuchali autora amatorskiego filmu z miejsca katastrofy TU-154. Zapytany, które z pierwotnych hipotez dotyczących katastrofy można już wykluczyć, Seremet odpowiada, że zamach przy użyciu broni konwencjonalnej. Na przedmiotach i ubraniach ofiar nie znaleziono żadnych śladów materiałów wybuchowych. - Wydaje się, że mniej realny staje się także wątek spowodowania katastrofy przy użyciu jakichś supernowoczesnych urządzeń i wywołania w ten sposób zakłóceń w pracy samolotu - dodaje prokurator generalny. Zastrzega jednak, że nie chcemy zarzucić całkowicie wątku działania osób trzecich. Nie chodzi tylko o użycie przemocy, ale zbadanie, czy miały miejsce innego rodzaju działania. Seremet ujawnił, że białoruscy śledczy już przesłuchali autora amatorskiego filmu, jaki ukazał się w internecie i pokazywał miejsce katastrofy, tuż po rozbiciu się prezydenckiego tupolewa. Przypomniał, że personalia tej osoby wcześniej ustalili polscy prokuratorzy. - Co wynika z zeznań autora filmu, jak powstał film, w jakich okolicznościach autor znalazł się na miejscu katastrofy - te i inne szczegóły będą znane dopiero, kiedy otrzymamy z białoruskiej prokuratury dokumentację procesową - powiedział Seremet. Dodał, że uzyskaliśmy zapewnienie, iż w najbliższym czasie dojdzie do jej przekazania. Prokurator generalny potwierdził, że do tej pory nie mamy znacznej części materiałów zgromadzonych przez rosyjską prokuraturę i przyznał, że go to niepokoi. Cały wywiad - w środowej "Rzeczpospolitej".