Komitet śledczy FR oznajmił już, że zdjęcia nie pochodzą z ich śledztwa. Jak mówił rzecznik PG Mateusz Martytniuk, Seremet jest oburzony publikacją tych drastycznych zdjęć. Według Martyniuka fotografie "na pewno nie pochodzą z akt polskiego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej" prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Komitet Śledczy FR, który prowadzi rosyjskie śledztwo ws. katastrofy pod Smoleńskiem przekazał w środę, że fotografie nie pochodzą z akt ich śledztwa, i że nie zostały wykonane przez przedstawicieli Komitetu. Ogłoszono też, że "podjęto kroki zmierzające do usunięcia tych materiałów ze środków masowego przekazu, ustalenia osoby która wykonała i upubliczniła zdjęcia, a także wyjaśnienia motywów danych działań". Interwencję ws. zdjęć zapowiedział również minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Jak mówił, zamierza porozmawiać o tym telefonicznie ze swym rosyjskim odpowiednikiem - Aleksandrem Konowałowem. Chce poprosić go, aby rząd Federacji Rosyjskiej podjął "wszelkie możliwe kroki" w celu zapobieżenia rozpowszechniania tych zdjęć. - Ta sprawa jest bardzo bolesna dla wszystkich Polaków i rząd zrobi w niej wszystko co możliwe, by zapobiec rozpowszechnianiu tych zdjęć i w miarę możliwości ulżyć rodzinom, które cierpią z tego powodu - zapewnił. Rzeczniczka resortu Patrycja Loose powiedziała w środę po południu, że do rozmowy ministrów dojdzie "w najbliższym czasie". W środę rano Gowin mówił, że na razie nie ma podstaw, by publikację zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej na rosyjskich stronach w internecie uznać za "świadomą wrzutkę Rosji wobec Polski". We wtorek polskie media ujawniły, że na rosyjskich stronach internetowych znajdują się drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zdjęcia niektórych ofiar pojawiły się na rosyjskich stronach internetowych 28 września. Szef ABW Krzysztof Bondaryk już 1 października skierował do szefa Rosyjskiej Służby Bezpieczeństwa (FSB) pismo o wyjaśnienie sprawy.