Andrzej Seremet ma dziś skierować pismo do szefa Komitetu Śledczego Rosji Aleksandra Bastrykina z zapytaniem, czy te zdjęcia pochodzą z rosyjskiego śledztwa, a jeśli tak jest - to jakie kroki zamierza podjąć rosyjska prokuratura. Makabryczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej opublikował 21 września jeden z rosyjskojęzycznych blogerów portalu Livejournal. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego twierdzi, że doprowadziła do zablokowania tych zdjęć w Rosji i na Ukrainie - jednak na co najmniej na jednym rosyjskim portalu wciąż można je oglądać. Z powodu ograniczeń prawnych nie udało się też zablokować zdjęć umieszczonych za pośrednictwem domen niemieckich i amerykańskich. Kontrwywiad miał zabezpieczył fotografie i powiadomić Wojskową Prokuraturę Okręgową. 1 października do szefa Rosyjskiej Służby Bezpieczeństwa FSB skierowano pismo o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Także polskie MSZ podjęło działania dyplomatyczne mające wyjaśnić tę sytuację. Minister Radosław Sikorski zwrócił się za pośrednictwem twittera do dziennikarzy, aby nie publikowali drastycznych zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej. Sposób fotografowania oraz plany zdjęciowe wskazują, że wykonano je w trakcie akcji ratowniczej, podczas wkładania ciał do trumien i w prosektorium. Były to sytuacje, w których nie zezwalano na obecność dziennikarzy. Jeśli zdjęcia są prawdziwe, to mogły je zrobić osoby biorące udział w akcji ratowniczej lub identyfikacji ciał. Bloger podający się za mieszkańca Baranułu, rosyjskiego miasta w Kraju Ałtajskim, sugeruje, że 10 kwietnia 2010 roku nie doszło do katastrofy na lotnisku w Smoleńsku. Polski samolot miał wylądować, jego pasażerów zamordowano, a następnie upozorowano katastrofę. Zamieszczone przez niego zdjęcia szokują drastycznością. Pokazują okaleczone ciała ofiar smoleńskiej tragedii, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Publikacja zdjęć wywołała w Polsce głębokie poruszenie. Oburzona jest między innymi "Solidarność". Obradująca w Koszalinie Komisja Krajowa związku wyraziła "najostrzejszy sprzeciw" i uznała to wydarzenie "za świadomą i celową profanację ofiar" oraz za "kolejną prowokację". Związkowcy wezwali rząd do podjęcia "wszelkich możliwych działań w celu ukarania winnych tej prowokacji".