- To Van Rompuy zdecydował o przerwaniu negocjacji - twierdzi gość radia RMF FM. Przed nami dalsza praca. Negocjacje unijne porównam do operacji. Operacja rozłożona jest na etapy. Pierwszy etap mamy już niemal za sobą - wyjaśnia Serafin. Wszystko o budżecie UE w raporcie specjalnym serwisu Biznes. - O konkretnych kwotach będziemy rozmawiać po zakończeniu negocjacji. Wtedy będziemy oceniać - mówi. Pytany o obiecane w kampanii wyborczej 300 miliardów z UE i czy Donald Tusk stał się zakładnikiem swoich wyborczych obietnic odpowiedział: "Nie wszystkie kwoty, które padają w przestrzeni publicznej są celami. Mnie 300 miliardów nie krępuje". Agnieszka Burzyńska: Szczyt przerwany, w polskiej delegacji zapanował smutek? Piotr Serafin: Smutek nie, choć myślę, że i w Polsce, i w wielu innych państwach członkowskich, i w Brukseli był cień nadziei na to, że te negocjacje zakończą się już w ten piątek. Ja szacowałem prawdopodobieństwo powodzenia tego szczytu na 20 procent. Nie udało się. Nie jesteśmy zaskoczeni, ale rzeczywiście przed nami dalsza praca. Przerwane negocjacje to jak amputacja wykonana w połowie, podczas której lekarz stwierdza: wrócimy do tego później - to jeden z obrazowych komentarzy. Trafny? - Znowu myślę, że nie. Ja bym to raczej porównał do operacji, która rozłożona jest na etapy. Pierwszy etap tej operacji mamy niemalże za sobą. To jest określanie tego, jak duży powinien być budżet europejski i jaka powinna być jego struktura. Ale to taki nieudany etap dla nas. - No tego też bym nie powiedział. Półtora miliarda euro dla Polski mniej i zapowiedź dalszych cięć. - Półtora miliarda euro mniej... ..od ostatniej propozycji. Osiem miliardów mniej od propozycji Komisji Europejskiej, którą popieraliśmy. To już jest bardzo dużo. - Myślę, że wszyscy się już gubią w tych propozycjach, które są na stole. Natomiast jedna rzecz jest w dalszym ciągu jasna: w latach 2014-20, gdy idzie o Polskę, środki na politykę spójności w dalszym ciągu będą znacznie większe - także w świetle ostatniej propozycji - niż to, co mamy w latach 2007-13. I jest to - powiedzmy to otwarcie - zupełnie wyjątkowa sytuacja na tle recesyjnej Europy. Kto wczoraj odszedł od negocjacyjnego stołu? Kto wstał i powiedział: Jedziemy do domu, bo to nie ma sensu? - Ostatecznie to była decyzja przewodniczącego Rady Europejskiej. Uznał, że kontynuowanie negocjacji wczoraj nie miało już sensu, nie przybliżyłoby nas już do porozumienia. Bo zwolennicy cięć byli zbyt zwarci. Angela Merkel już nie lubi, nie kocha, mamy żal do kanclerz, że zamrugała okiem w kierunku Davida Camerona, a nas zostawiła? - To, co się wydarzyło przedwczoraj, to powiedziałbym w pierwszym rzędzie gotowość ze strony Wielkiej Brytanii do uelastycznienia stanowiska i do odegrania nieco bardziej konstruktywnej niż do tej pory roli w tym procesie. A stanowisko Angeli Merkel was zaskoczyło, czy nie? - Nie, wiedzieliśmy o tym, że scenariusz 26 przeciwko jednemu, zmaterializuje się wówczas, gdy Wielka Brytania nie wykaże żadnej elastyczności ... A, czyli to było takie wyciągnięcie ręki do Wielkiej Brytanii, tak? - Tak to chyba trzeba odczytać. Panie Ministrze jeżeli Angela Merkel mówi, że potrzeba jeszcze dodatkowych trzydziestu miliardów euro cięć, to te cięcia właściwie będą? Jakich się spodziewamy? - Po pierwsze powiedzmy, że to nie Angela Merkel, tylko to jest rzeczywiście już wspólna pozycja Wielkiej Brytanii, Holandii, Szwecji i Niemiec, o tym, że potrzebne są głębsze cięcia. Trzydzieści miliardów... No i gdzie te cięcia będą? - Wiemy gdzie ich nie będzie, dlatego, że kraje te, o których wspominałem, nie oczekują już głębszych cięć ani w polityce rolnej, ani w polityce spójności. Ale gdzieś one muszą być, to gdzie będą? Badania, innowacje? - Będą pewnie w tych działach, na których tym krajom najbardziej zależy, no to jest niestety paradoks tych sytuacji w której się znalazły. Chcą cięć, to obawiam się że te cięcia będą głównie w tych działach. Mówienie o konkretnych kwotach dla Polski - trzysta miliardów, czterysta miliardów to był błąd? - O kwotach będziemy rozmawiali po zakończeniu negocjacji i wtedy dokonamy oceny. Aleksander Kwaśniewski mówi, że rząd sam na siebie zastawił pułapkę i tak to wygląda. Czuje się Pan zakładnikiem tych trzystu miliardów obiecanych w kampanii? Bo to pan je musi wynegocjować... Zawsze dobrze wiedzieć, jakie się ma cele w negocjacjach. Nie wszystkie kwoty, które padają w przestrzeni publicznej, są celami, niektóre z nich pewnie są. Mnie to negocjacji nie utrudnia. Rozmawiała: Agnieszka Burzyńska