Tomasz Serafin zeznał pod przysięgą , że "blue taxi" zamówił dopiero późnym wieczorem, a tym samym, że nie planował wcześniej wykorzystania radiowozu. To samo śledczym powiedział były komendant komisariatu dworcowego, który użyczał Serafinowi samochodu. Inni świadkowie twierdzą, że Serafin był w komisariacie jeszcze przed imprezą i zostawiał tam swoje rzeczy. Tygodnik "Wprost" na swoich stronach internetowych podaje, że prokuratura wystąpiła o billingi telefoniczne byłego dyrektora MSWiA i odwołanego już komendanta komisariatu kolejowego. Reporterowi RMF FM Romanowi Osicy udało się nieoficjalnie potwierdzić te informacje. Dziennikarz dowiedział się również, że spora część tych billingów znana jest prokuratorom od kilkunastu dni. Śledczy weryfikują teraz nieścisłości i prawdopodobnie już na początku przyszłego tygodnia będzie można z całą pewnością stwierdzić, czy dyrektor z MSWiA celowo wprowadzał w błąd prokuraturę.