Jarosław Kaczyński postanowił się jednak podzielić z salą sejmową gospodarczymi pomysłami kandydata PiS na premiera. Większość posłów wydawała się mocno zaskoczona. - Ten rząd rządzi bardzo źle, a złe lub bardzo złe rządy trzeba odwoływać - oświadczył Kaczyński przed odtworzeniem słów Glińskiego. Kaczyński: Rząd prowadzi politykę antyrodzinną Po odtworzeniu przemówienia Glińskiego zaczął mówić sam prezes Kaczyński. Zarzucił rządowi, że prowadzi politykę antyrodzinną, która powoduje wyludnienie kraju. Skrytykował też działania rządu w sprawie służby zdrowia. - Jeżeli mają być dzieci, to musi być praca, mieszkania, opieka lekarska - mówił. Jak wyliczał Kaczyński, Polska "pobiła rekord UE", jeśli chodzi o udział pacjentów w opłatach za lekarstwa, kolejki do specjalistów, oczekiwanie na operacje, tragiczne wydarzenia, takie jak śmierć dzieci. - I mamy w gruncie rzeczy tylko jedną receptę ze strony rządu - komercjalizować, prywatyzować. Czyli krótko mówiąc: wprowadzać w sferę służby zdrowia pieniądz jako czynnik rozstrzygający - oświadczył prezes PiS. Tymczasem - przekonywał Kaczyński - służba zdrowia powinna być sferą pozarynkową. - Trzeba sobie w końcu z tego zdać sprawę i tę sprawę rozwiązać. A co mamy? Wizerunkowego ministra, którego kwalifikacje (...) są kwestionowane ze wszystkich stron - podkreślił Kaczyński. Prezes PiS odniósł się też do kwestii demograficznych. Jak przekonywał, grozi nam wyludnienie, a propozycje rządu, by walczyć z tym problemem są "niejasne, a dotychczasowe działania - żadne". - Jeżeli mają być dzieci, to musi być praca, mieszkania, opieka lekarska i przede wszystkim obrona tradycyjnej rodziny i tradycyjnych wartości. A te tradycyjne wartości są dziś z udziałem partii rządzącej, z udziałem premiera bezpośrednio atakowane - ocenił prezes PiS. Według Kaczyńskiego mamy dziś w Polsce nie politykę prorodzinną, ale antyrodzinną. - Taką, która sprzyja wyludnieniu - dodał. Kaczyński skrytykował też podniesienie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 lat. - W szczególności w stosunku do kobiet jest to działanie - w szczególności, jeśli chodzi o kobiety pracujące fizycznie - po prostu okrutne - podkreślił. Zarzucił też rządowi, że nawet nie próbuje przywrócić zasady solidaryzmu społecznego. Kaczyński: Bezrobocie osiągnęło już poziom 14 proc. Rosnące bezrobocie to - zdaniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - kolejny z wielu zarzutów wobec rządu PO-PSL. - Mamy ogromny problem społeczny, który obejmuje kilka milionów ludzi, problem nierozwiązywany, niepodjęty przez rząd - mówił Kaczyński. - Ten rząd był krytykowany, stawiano mu zarzuty z prawej, z lewej strony, a w kuluarach także ze środka. Jest ich tak wiele, że gdybym chciał je wszystkie przedstawić, musiałbym mówić cały dzień - powiedział Kaczyński. Prezes PiS uzasadnia w czwartek w Sejmie wniosek PiS o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska z kandydaturą prof. Piotra Glińskiego na premiera. Odnosząc się do problemu bezrobocia Kaczyński zwrócił uwagę, że osiągnęło ono już poziom ponad 14 proc., a wśród ludzi młodych 25 proc. - Mamy także ok. 2 miliony ludzi na emigracji, nieokreśloną liczbę osób niezarejestrowanych i ok. milion osób, które funkcjonują na wsi i tak naprawdę pracy nie mają - zauważył. Jest to więc - w jego ocenie - "olbrzymie zagadnienie społeczne". Reakcja rządu na rosnące bezrobocie jest - zdaniem prezesa PiS - paradoksalna, czyli zamrażanie środków z Funduszu Pracy. "Mamy do czynienia z daleko idącym zaniechaniem i to zaniechaniem sprzecznym z konstytucją" - zarzucił Kaczyński. Prezes PiS zauważył też, że w Polsce ogromna liczba ludzi pracuje "na specyficznych zasadach". Jak mówił, prawo pracy i umowa o pracę są wielkimi osiągnięciami cywilizacyjnymi, a "dzisiaj (...) od 20 do 28 proc. osób zatrudnionych pracuje na krótkotrwałych umowach o pracę, które omijają wszystkie ochrony wynikające z Kodeksu pracy". - Czy to wielkie osiągnięcie cywilizacyjne, jakim jest prawo pracy, jest w Polsce w tej chwili odrzucane? - pytał lider Prawa i Sprawiedliwości. - Mamy plan, by przywrócić w Polsce obowiązywanie prawa pracy, praw pracowniczych - zadeklarował. Kaczyński: Rząd rozbija oświatę Rozbijacie oświatę jako system - zarzucił przedstawicielom rządu Donalda Tuska prezes PiSi. - Ograniczacie nadzór pedagogiczny, ograniczacie wydatki na dokształcenie nauczycieli, ograniczacie wydatki na stypendia. System oświaty, który jest potrzebny w każdym normalnie funkcjonującym państwie, po prostu powoli zmienia się w taki archipelag całkowicie niezależnych od siebie instytucji - powiedział Kaczyński podczas debaty nad wnioskiem PiS o wotum nieufności dla rządu. - Sześciolatki w szkołach - zupełne nieporozumienie, cyfryzacja - niepowodzenie, reakcja na wzrost przemocy w szkołach - po prostu zabawna. Rok bezpiecznej szkoły? Proszę państwa, możemy też ogłosić rok dobrobytu, czy nawet rok Singapuru w Polsce, bo trzeba coś robić - ironizował Kaczyński. - Czy zlikwidowano system nauki dla testów? Nie. Co zrobiono z gimnazjami? Nic. Co ze szkołami zawodowymi? Nic, po prostu nic - wyliczał b. premier. Zarzucił, że rząd jest natomiast aktywny tam, "gdzie chodzi o to, by godzić w tę funkcję szkoły, która wiąże się z budowaniem tożsamości narodowej". Według niego, takie działania są sprzeczne z art. 6 konstytucji, który mówi, że "Rzeczpospolita Polska stwarza warunki upowszechniania i równego dostępu do dóbr kultury, będącej źródłem tożsamości narodu polskiego, jego trwania i rozwoju". - Te działania, które podjęliście w sferze oświaty są sprzeczne z art. 68 (konstytucji) - zaznaczył prezes PiS. Kaczyński wytknął też rządzącym zbyt wysokie ceny podręczników szkolnych; ocenił też, że treści, które się w nich znajdują są często "skandaliczne, broniące totalitarnego ustroju, pomijające najróżniejszego rodzaju fakty". - I mamy też, proszę państwa, wielki proces zwijania polskich szkół: 4685 szkół zostało zlikwidowanych między 2008 a 2012 rokiem - oświadczył b. premier. Jak ocenił, "to dalece przekracza potrzeby wynikające z niżu demograficznego i z wygaszania pewnego rodzaju szkół". Kaczyński: w Polsce narasta problem nędzy - W Polsce mamy obecnie do czynienia z narastającym problemem nędzy, coraz więcej rodzin, także wielodzietnych, żyje poniżej minimum egzystencji - mówił Kaczyński. Ocenił, że to sprzeczne z zasadami sprawiedliwości społecznej. - Konstytucja przewiduje w różnych artykułach coś, co można określić, jako zasadę równych szans, zasadę odnoszącą się do społecznej sprawiedliwości - powiedział Kaczyński, przedstawiając w Sejmie wniosek PiS o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska. Jak podkreślił, w Polsce mamy w tej chwili do czynienia z narastającym problemem nędzy. Zwrócił uwagę, że w 2011 roku - po raz pierwszy od lat - doszło do wzrostu liczby rodzin żyjących poniżej minimum egzystencji. - O 1 proc. - do 6,7 proc. Jeśli liczyć wedle tych kryteriów, które były wtedy stosowane, bo gdyby wziąć pod uwagę kryteria z 2004 roku i podnieść je o inflację, byłoby to 11 proc. - dodał Kaczyński. Zauważył, że 31 proc. osób w tej grupie to ludzie młodzi, poniżej 18. roku życia. - 29,5 proc., czyli prawie 30 proc. rodzin, gdzie jest czworo lub więcej dzieci, żyje w tej sferze. To jest całkowicie sprzeczne z zasadami sprawiedliwości, ale także z zasadami 71. artykułu konstytucji - oświadczył lider PiS. Art. 71 mówi m.in. o tym, że państwo w swojej polityce społecznej i gospodarczej uwzględnia dobro rodziny. Rodziny znajdujące się w trudnej sytuacji materialnej i społecznej, zwłaszcza wielodzietne i niepełne, mają prawo do szczególnej pomocy ze strony władz publicznych. - W listopadzie 2012 podniesiono próg interwencji, jeśli chodzi o zasiłki dla dzieci. Dziś to wynosi 539 zł. A jakie były podwyżki? Dla dzieci do 5. roku życia - 9 zł, a dla dzieci do 18. roku życia - 15 zł. Sądzę, że te dwie liczby znakomicie ilustrują sens, istotę polityki społecznej w tej dziedzinie, powtarzam, polityki sprzecznej z konstytucją - oświadczył Kaczyński. Problemem jest także - jak mówił - kwestia niedożywionych dzieci. Trwa debata nad wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności W Sejmie po godz. 13. rozpoczęła się debata nad wnioskiem PiS o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska, z kandydaturą prof. Piotra Glińskiego na premiera. Wniosek uzasadnia prezes PiS Jarosław Kaczyński. Do Sejmu przybył Donald Tusk i ministrowie. Na dyskusję przewidziano pięć godzin, z 15-minutowymi wystąpieniami przedstawicieli klubów. Klub PiS chciał, by głos w debacie mógł zabrać także Gliński, ale tak się nie stanie. Dlatego Kaczyński zdecydował się odtworzyć jego przemówienie z trzymanego w rękach tabletu. Premier Donald Tusk pytany przez dziennikarzy, czy obawia się efektów sejmowej debaty powiedział: - W tym budynku nic złego nam się nie może stać. Zapowiedział też, że zabierze głos w debacie. - Będę chciał wyjaśnić, na czym polega to przedsięwzięcie, jakiego się podjął Jarosław Kaczyński, wydaje się, że sami państwo nieźle zanalizowali ten projekt jakim jest konstruktywne wotum nieufności, chcę bardzo mocno wyjaśnić, na czym polega pomysł prezesa PiS - zaznaczył. Z arytmetyki sejmowej wynika, że nie ma raczej szans, by wniosek uzyskał poparcie. Przeciw będą PO i PSL; SP wstrzyma się od głosu; RP nie weźmie udziału w głosowaniu, SLD zastanawia się, czy głosować przeciw, czy wstrzymać się od głosu. Zgodnie z art. 158. konstytucji Sejm wyraża Radzie Ministrów wotum nieufności większością ustawowej liczby posłów (231 głosów). Głosowanie nad wnioskiem - w piątek.