Senator powiedział, że będzie senatorem niezależnym. Nie podał przyczyn swego odejścia z partii. Poinformował, że poda je w piątek na briefingu przed bramą główną Stoczni Szczecińskiej Nowa. Rezygnację Zaremby potwierdził PAP wiceszef Platformy Waldy Dzikowski. - Polityka to gra zespołowa. Senator zdaje się prowadził indywidualną grę. Być może w słusznej sprawie, ale w złym kierunku - dodał Dzikowski. Pytany, czy chodzi o działania Zaremby w sprawie polskich stoczni nie zaprzeczył. Zaremba wysyłał ostatnio do premiera Donalda Tuska list otwarty, w którym m.in. apelował o podjęcie działań zmierzających do zastopowania procesu likwidacji polskiego przemysłu stoczniowego. Pisał np., że inne kraje Unii Europejskiej wspierają własną gospodarkę, co zmienia warunki, jakie Polska wynegocjowała z Komisją Europejską ws. stoczni. Chciał też, aby premier interweniował w KE, by termin działania specustawy stoczniowej można było przedłużyć co najmniej o rok. Sugerował, że rząd powinien objąć stocznie "parasolem ochronnym" i aktywnie bronić takiego postępowania przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. W swoich publicznych wystąpieniach wyrażał również opinie, że tzw. specustawa stoczniowa powinna być znowelizowana w trybie pilnym. Dzikowski pytany, czy senator wyprzedził działania partii, która miała zamiar go wykluczyć odpowiedział, że kilkakrotnie w klubie parlamentarnym PO i prezydium partii dyskutowano o działaniach Zaremby. - Procedura praktycznie została rozpoczęta - dodał. Podkreślił, że "zamiast pomagać senator Zaremba przeszkadzał". Sam Zaremba pytany, czy wiedział o ewentualnym wykluczeniu go z szeregów partii, odparł, że nic o tym nie wie. Pierwsze słyszę - dodał. Odejścia z partii Zaremby nie chciał komentować szef szczecińskiej Platformy Sławomir Nitras (Zaremba jest senatorem ze Szczecina).- Nie znam faktów - zaznaczył. W listopadzie ub.r. Komisja Europejska uznała za nielegalną pomoc finansową, jaką polski rząd udzielił stoczniom w Gdyni i Szczecinie. KE dała polskiemu rządowi czas do czerwca br. na sprzedaż majątku obu stoczni. Do tego czasu zakłady mają też zwolnić wszystkich pracowników (w Gdyni jest to około 5200 osób, w Szczecinie - niespełna 4 tysiące). Szczegóły związane z wyprzedażą majątku oraz zwolnieniami zostały zawarte w tzw. specustawie stoczniowej, która weszła w życie 6 stycznia. Specustawa nie gwarantuje produkcji statków w sprzedanych stoczniach.