Przypomnijmy, że PiS zdobyło 48 mandatów w 100-osobowym Senacie. Nieoficjalnie mówiło się, że partia spróbuje utrzymać izbę, "przekupując" senatorów opozycji - tak jak miało to miejsce w sejmiku śląskim, gdzie Wojciech Kałuża z Nowoczesnej, w zamian za stanowisko wicemarszałka, przeszedł na stronę PiS. Prof. Tomasz Grodzki jest pierwszym, który ujawnił, że takie działania istotnie mają miejsce również w przypadku Senatu nowej kadencji. - Byłem sondowany, czy nie "wynająłbym się" dla obozu rządzącego na ministra zdrowia - powiedział w Radiu Plus Grodzki. Jego słowa przytacza serwis wszczecinie.pl. - Ze strony koalicjantów PiS, przez poważnego polityka byłem pytany o chęć zostania ministrem zdrowia. Przypuszczam, że w 30 sekund dostałbym tekę ministra, gdybym taką wolę wyraził. Nie mogę więcej powiedzieć, fakt taki zaistniał i nie muszę dodawać, że uważam się za człowieka przyzwoitego, więc grzecznie odmówiłem - podkreśla senator KO. W rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" rozmówca "zbliżony do Nowogrodzkiej" powiedział: "Parlament nie zostanie zwołany, dopóki nie będziemy mieli pewności, że mamy 51 senatorów". Grzegorz Schetyna ostrzega "Ostrzegam, każda próba korupcji politycznej ze strony PiS wobec wybranych w demokratycznych wyborach z woli suwerena senatorów opozycji będzie ujawniana i piętnowana" - napisał przewodniczący PO Grzegorz Schetyna na Twitterze. Z kolei Patryk Jaki w TVN24 kwestionował doniesienia prof. Grodzkiego. "Nie sądzę, żeby to była prawda" - mówił.