Senatorowie nad wyrażeniem zgody na zarządzenie przez prezydenta Komorowskiego referendum debatowali ponad dziewięć godzin. Senator Bogdan Pęk (PiS) powiedział, że wnioskując o referendum przed drugą turą wyborów, prezydent Komorowski psuje demokrację. - To spotkanie jest kampanią wyborczą prezydenta Bronisława Komorowskiego - wtórował senator Mieczysław Gil (PiS), o czym - jego zdaniem - mają świadczyć m.in. dziennikarze czekający pod salą obrad Senatu o tak późnej porze. Dodał, że czuje się w tę kampanię wyborczą "wciśnięty". Senatorowie PiS zwracali uwagę na pośpiech procedowania wniosku prezydenta o referendum. Wojciech Skurkiewicz (PiS) pytał, dlaczego prezydent o referendum nie wnioskował dwa, trzy lata temu. W debacie zabrał głos także m.in. senator PO Łukasz Abgarowicz. Mówił, że w czasie obrad padały oskarżenia, że prezydent "prowadzi sobie w Senacie kampanię". Jednak - wskazał - taką samą debatę prowadzą Andrzejowi Dudzie senatorowie PiS. Abgarowicz zaapelował też do senatorów o solidarnościowej przeszłości, by przypomnieli sobie, jak zmieniali Polskę. - Ta zmiana była wielka. Zbudowaliśmy jednak system, który skostniał i "odjechał od społeczeństwa", który jest ociężały - mówił senator PO. Dodał, że w takim systemie nie ma miejsca na zmiany, których oczekują ludzie młodzi. - A weszło już nowe pokolenie, które to uwiera, które potrzebuje zmian - wskazał Abgarowicz. Jak ocenił, taką zmianą może być m.in. wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych do Sejmu. "O zdjęcie okularów kampanijnych" podczas debaty zaapelował senator PO Bogdan Klich. Zaznaczył, że w sprawie ważnych, ustrojowych zmian należy się zwracać do obywateli. - To czyni pan prezydent - powiedział. Zachęcał, by niezależnie od kontekstu kampanii zadać sobie pytanie, czy JOW-y są dobre, czy złe. Powiedział, że dla podatnika kluczowe jest też pytanie dotyczące tego, czy urząd ma służyć podatnikowi. Zaznaczył, że wraz z klubem PO zagłosuje za wnioskiem prezydenta o referendum, gdyż chce więcej obywatelskości.