Zgoda Senatu jest potrzebna do zarządzenia przez prezydenta referendum ogólnokrajowego. Senat wyraża zgodę bezwzględną większością głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów. Prezydent Duda skierował do Senatu projekt postanowienia o zarządzeniu ogólnokrajowego referendum, które miałoby odbyć się 25 października wraz z wyborami parlamentarnymi. W referendum tym Polacy mieliby odpowiedzieć na trzy pytania: czy są "za obniżeniem wieku emerytalnego i powiązaniem uprawnień emerytalnych ze stażem pracy"; czy są "za utrzymaniem dotychczasowego systemu funkcjonowania Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe" i czy są "za zniesieniem powszechnego ustawowego obowiązku szkolnego sześciolatków i przywróceniem powszechnego ustawowego obowiązku szkolnego od siódmego roku życia". Członkowie senackich komisji: Środowiska, Ustawodawczej, Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej, Budżetu i Finansów Publicznych, Nauki, Edukacji i Sportu oraz Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej zdecydowali, by rekomendować odrzucenie wniosku prezydenta. W głosowaniu wzięło udział 45 senatorów - 24 było za tym, aby nie poprzeć wniosku prezydenta, zaś 21 opowiedziało się za wnioskiem; nikt nie wstrzymał się od głosu. Po głosowaniu tym senatorowie PiS Kazimierz Wiatr oraz Grzegorz Czelej zgłosili wniosek mniejszości o wyrażenie zgody na przeprowadzenie referendum. "Ta rekomendacja jest dla mnie bardzo przykra i bardzo niezrozumiała. Mam nadzieję, że w czasie obrad plenarnych senatorowie przemyślą, wsłuchają się w głos obywateli, przeanalizują ten fakt, że 6 mln podpisów złożonych pod wnioskami referendalnymi to nie jest coś, co można lekceważyć" - powiedziała po głosowaniu szefowa prezydenckiej kancelarii Małgorzata Sadurska. Zaznaczyła, że odpowiedzi Polaków na pytania zawarte we wniosku prezydenta Dudy wskazałyby kierunek zmian, których oczekują obywatele - by przyszły parlament wiedział, czego od niego oczekuje społeczeństwo. "Dziś na posiedzeniu komisji zabrakło trzech głosów, będziemy dalej przekonywać (...) do głosowania za wnioskiem pana prezydenta" - zapowiedziała Sadurska. W czasie posiedzenia komisji Sadurska podkreślała, że naród jest suwerenem, a państwo jest zobowiązane wsłuchiwać się w jego głos. Wskazywała też, że warunkiem istnienia społeczeństwa obywatelskiego jest utożsamianie się Polaków z państwem i przekonanie, że ich głos i postulaty mają znaczenie dla rządzących. Sadurska zaznaczyła, że kryterium zastosowanym przy wyborze pytań, które mają zostać zadane 25 października, jest "kryterium woli obywateli". "Dziwi nas, zastanawia nas próba dyskredytacji ilości podpisów i twierdzenie, że te same osoby mogły się podpisać pod kilkoma inicjatywami. To nie jest, proszę państwa, ważne. Ważny jest akt złożenia podpisu pod konkretną inicjatywą" - oświadczyła szefowa prezydenckiej kancelarii. Przypomniała, że Sejm odrzucił w poprzednich latach wnioski poparte podpisami Polaków o referenda ws. wieku emerytalnego, sześciolatków, a wniosek dot. przyszłości Lasów Państwowych oczekuje na rozpatrzenie przez izbę od czerwca 2014 roku. "Niestety wydaje się, że jego los jest również przesądzony" - dodała. "Zdaniem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej nadszedł czas na przecięcie tego błędnego koła. W przeciwnym razie postępować będzie utrata wiary społeczeństwa w swoje państwo i instytucje przyrzeczone mu przez ustawodawcę" - oświadczyła. Senatorowie pytali przede wszystkim o skutki finansowe i prawne ewentualnego wprowadzenia w życie zmian, w sprawie których mieliby wypowiedzieć się Polacy w październikowym referendum. Marek Borowski (niezależny) pytał o to, czy prezydent będzie chciał zarządzać referendum za każdym razem, gdy większa grupa obywateli złoży pod nim podpisy; mówił, że zagłosuje przeciw wnioskowi prezydenta. Piotr Wach (PO) pytał, czy zarządzenie referendum i wyborów tego samego dnia nie stanowi zakłócenia ciszy wyborczej i neutralności lokalu, w którym będą odbywać się wybory; oceniał, że proponowane pytania mają charakter populistyczny. Sadurska podkreślała, że pytania referendalne "mają charakter kierunkowy". "Podjęcie decyzji przez obywateli nie powoduje automatycznie skutków prawnych" - dodała. W czasie posiedzenia głos zabrała sekretarz Państwowej Komisji Wyborczej i zarazem szefowa KBW Beata Tokaj. Powiedziała, że Komisja jest gotowa do przeprowadzenie jednoczesnych wyborów parlamentarnych i referendum w jednym dniu, oraz że przepisy na to pozwalają. "Ustawa wyraźnie stanowi, że można łączyć wybory z referendum ogólnokrajowym" - mówiła Tokaj. Wskazała, że te sprawy, które nie są uregulowane ustawą o referendum określa Kodeks wyborczy. Podkreśliła, że PKW jest w stanie zinterpretować przepisy także jeśli chodzi o określone czynności wyborcze, m.in. o godziny głosowania. "Państwowa Komisja Wyborcza jest gotowa do przeprowadzenia referendum, jest gotowa po ewentualnej decyzji Senatu te wszystkie przepisy zinterpretować" - podkreśliła.