Politycy opozycji komentowali w ten sposób fakt, że w poprzedni czwartek Donald Tusk grał w piłkę, podczas gdy w Sejmie trwały głosowania. Całą sprawę ujawniły media, a szef rządu będzie teraz musiał zapłacić karę za nieusprawiedliwioną nieobecność w Sejmie. - Nie mam wiedzy, czy to pierwszy mecz podczas głosowań, ale mam nadzieję, że ostatni - mówił Tadeusz Cymański, poseł PiS. Jarosław Sellin z Polski XXI zwrócił się natomiast do premiera i jego współpracowników: Czas wydorośleć!. Sportowych pasji Donalda Tuska realizowanych podczas sejmowych głosowań bronił natomiast partyjny kolega premiera poseł Sławomir Nitras. Tłumaczył, że Tusk po prostu nie wiedział o tym, że w trwały głosowania. - Premier powinien być w Sejmie, ale też nie przesadzajmy z tą krytyką. Każdy człowiek ma prawo do odpoczynku. Należy się cieszyć, że 50-letni człowiek uprawia sport - przekonywał Nitras. Donald Tusk w miniony czwartek grał w piłkę z kolegami z partyjnymi kolegami: posłem Romanem Koseckim, wicepremierem Grzegorzem Schetyną i szefem kancelarii premiera Tomaszem Arabskim. Polityczny futbol został zarejestrowany przez kamery TVN.W tym czasie Sejm głosował m.in. nad wetem prezydenta wobec ustaw o funduszach dożywotnich emerytur kapitałowych. Rzecznik rządu Paweł Graś tłumaczył dziennikarzom, że premier nie wiedział o czwartkowych głosowaniach i że "zawiodła komunikacja" między Sejmem, a Kancelarią Premiera . Sam premier przeprosił dziś za czwartkowy mecz podkreślając, że taka sytuacja nie powinna się zdarzyć.