Sekuła nie widzi potrzeby przeprowadzenia konfrontacji między premierem Donaldem Tuskiem a byłym szefem CBA Mariuszem Kamińskim. Sekuła mówił dziś dziennikarzom w Sejmie, że szef klubu PO Grzegorz Schetyna, proponując mu stanowisko szefa komisji hazardowej, powiedział, że jego zadaniem jako przewodniczącego będzie po prostu "dojście do obiektywnej prawdy". Zdaniem Sekuły na posiedzeniu komisji nie powinna mieć miejsca konfrontacja między premierem a byłym szefem CBA. - Może to jest bardzo medialne, ale uważam, że premier nie powinien być konfrontowany z szefem czy z byłym szefem jednej ze służb specjalnych, które mu podlegają, bo to są po prostu różnej klasy zawodnicy - wyjaśniał. - Uważam, że w ogóle za mało uwagi przywiązujemy do ochraniania osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie. Taka konfrontacja przypominałaby mi bardzo medialną konfrontację pomiędzy prezydentem RP a posłem Palikotem - dodał. Jego zdaniem konfrontacja między premierem a Kamińskim nie byłaby właściwa z punktu widzenia "obrazu państwa". Zaznaczył, że ustalenie, kto mówi prawdę w sprawie przebiegu rozmów Tuska z Kamińskim, które poprzedzały ujawnienie afery hazardowej, może się odbyć na wiele sposobów. Dopytywany przez dziennikarzy, oświadczył, że jeśli się okaże, iż konfrontacja to jedyna droga dojścia do prawdy, to "wtedy zdecyduje komisja". Sekuła oświadczył ponadto, że do tej pory bardzo mało interesował się komisjami śledczymi pracującymi w Sejmie. - Głównie dlatego, że komisji śledczych zaczyna w naszym parlamencie być za dużo; jeżeli dalej będą się tak sprawy rozwijały, to może się okazać, że komisji śledczych będzie więcej niż merytorycznych, oczywiście ze szkodą dla pracy parlamentu - powiedział. Pytany wprost, czy komisja w sprawie tzw. afery hazardowej powinna zatem powstać, odparł, że będzie o tym decydował Sejm. - Ja jedynie zgłosiłem gotowość do pracy, jeżeli takie zadanie będzie mi powierzone - powiedział Sekuła. Dodał jednak, że jako przeciwnik komisji śledczej wolałby nie być jej szefem, ale - tłumaczył - "to, że ktoś nie lubi zmywać garów, nie znaczy, że jak żona każe mu to zrobić, to odmówi". Polityk PO uważa, że realnym terminem końca prac sejmowych śledczych w sprawie tzw. afery hazardowej jest luty, a być może koniec stycznia.