"Rzeczpospolita" napisała we wtorek, że były minister sportu i były szef klubu PO służyli pomocą Sobiesiakowi w sprawie jego inwestycji w Zieleńcu (budowy wyciągu narciarskiego) - tak ma wynikać z analizy materiałów CBA dla wrocławskiej prokuratury. Według gazety, zawiera ona m.in. nowe, nieznane stenogramy podsłuchów z akcji Biura o kryptonimie "Yeti" (przy okazji tej operacji funkcjonariusze wpadli na trop "afery hazardowej"). Sekuła powiedział dziennikarzom, że ustalony zakres prac sejmowego śledztwa jest ograniczony do badania procesu legislacyjnego dotyczącego nowelizacji tzw. ustawy hazardowej. Jego zdaniem, śledczy nie mogą zatem badać sprawy inwestycji Sobiesiaka w Zieleńcu, a także jego rozmów z Drzewieckim i Chlebowskim na ten temat. - Proszę przeczytać uchwałę Sejmu, co nam zlecił, co nam kazał zrobić. Nam nie wolno wyjść poza ten obszar. Jeżeli jakieś inne sprawy są, które budzą wątpliwości, to albo trzeba inne komisje śledcze powołać, albo trzeba sprawę zostawić organom ścigania - mówił Sekuła. W jego opinii, najsensowniej byłoby pozwolić zajmować się tą sprawą prokuraturze. Sekuła oświadczył, że on na pewno nie będzie wnioskował o zmianę zakresu prac komisji śledczej, tak by mogła zbadać wątek inwestycji w Zieleńcu lub by sprawdzić wiarygodność Drzewieckiego i Chlebowskiego pytaniami o tę sprawę. - Należy działalność komisji ograniczyć tylko do badania procesu legislacyjnego i kontroli działań instytucji nadzorujących proces legislacyjny - stwierdził Sekuła. Natomiast Zbigniew Wassermann (PiS) zwraca uwagę, że podczas przesłuchań Chlebowskiego i Drzewieckiego pojawiały się już pytania dotyczące budowy wyciągu w Zieleńcu, a przewodniczący komisji zgodził się na to. - Te osoby wypowiadały się na ten temat i pojawiają się nowe okoliczności świadczące o tym, że są duże wątpliwości, czy wiarygodnie. To trzeba do tego wrócić, bo to są fałszywe zeznania - powiedział polityk PiS. Wassermann zaznaczył, że posłowie z komisji śledczej nie mają dostępu do akt, których fragmenty zostały opublikowane w "Rz". W jego ocenie mogą się pojawić jeszcze inne fakty, które w nowym świetle postawią zeznania Sobiesiaka, Drzewieckiego i Chlebowskiego. Zaznaczył, że nieodsłuchanych jest jeszcze 280 godzin podsłuchów ich rozmów telefonicznych. - Spodziewam się, że w tej sprawie będą jeszcze rewelacyjne materiały, tylko, czy komisja w ogóle będzie miała do nich dostęp - mówił dziennikarzom poseł. Jarosław Urbaniak (PO) przyznaje, że widzi rozbieżność między tym, co przed komisją zeznali Chlebowski i Drzewiecki, a tym co zostało opublikowane w "Rz". - Mówili, że ich kontakty były mało liczne, rzadkie, nie dotyczyły interesów. Z tych stenogramów wynika, że jednak coś było na rzeczy - stwierdził. Poseł podkreślił, że decyzja, czy jeszcze raz przesłuchać byłego ministra sportu i byłego przewodniczącego klubu Platformy należy do prezydium komisji. Sam nie chciał się wypowiadać na ten temat zaznaczając, że zbyt słabo zna materiały. Wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz (Lewica) uważa, że jest jeszcze zbyt wcześniej, żeby powiedzieć, czy konieczne jest powtórne przesłuchanie polityków PO. - Potrzebujemy dwóch rzeczy - dokończenia przesłuchania najważniejszych świadków, zapoznania się i porównania stenogramów z dotychczasowych zeznań, po to, żeby móc wyciągnąć wnioski, kogo zaprosić po raz wtóry - powiedział poseł Lewicy. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu oświadczyła we wtorek, że nie posiada żadnych materiałów zawierających informacje niejawne oraz nie dysponuje stenogramami podsłuchów bądź ich analizami w związku ze śledztwem dotyczącym budowy wyciągu narciarskiego w Zieleńcu. Przed hazardową komisją śledczą Drzewiecki zeznał, że nie pomagał Sobiesiakowi w jego interesach. Tymczasem, według "Rz", ówczesny minister sportu był w nich doskonale zorientowany, a pomocą służył biznesmenowi "na telefon", o czym ma świadczyć publikowany w gazecie stenogram. "Rz" napisała, że z podsłuchanych przez CBA rozmów wynika, że to m.in. dzięki interwencji Drzewieckiego biznesmen zdobył w ekspresowym tempie dokumenty umożliwiające budowę. Podała też, że gdy Sobiesiak rozpoczął prace i wyciął pół hektara lasu bez pozwoleń, to Zbigniew Chlebowski przekonał leśników, by potraktowali go łagodnie. Pośrednio wynika to z cytowanego przez gazetę fragmentu stenogramu. Przed komisją Chlebowski mówił, że nie utrzymywał bliższych relacji z Sobiesiakiem. Według CBA, w sprawie inwestycji w Zieleńcu Sobiesiak usiłował skontaktować się także z Grzegorzem Schetyną, ale - jak pisze gazeta - najwyraźniej wicepremier go spławił. "Rzeczpospolita" zastanawia się jednak, dlaczego Schetyna nie pochwalił się tym przed komisją śledczą.