Ten ostatni jest oskarżony m.in. o zgwałcenie zeznającej w poniedziałek Urszuli K. Rozprawa odbywająca się za zamkniętymi drzwiami była kilka razy przerywana przez sąd. ?Były emocje, bo są to bardzo drastyczne sytuacje, które znowu powracają. Na pewno nie są to dla pokrzywdzonej łatwe zeznania? ? powiedziała po rozprawie pełnomocnik Urszuli K. mecenas Agata Kalińska-Moc. Obrońca oskarżonych mec. Wiesław Żurawski uważa, że zeznania poniedziałkowego świadka są niewiarygodne, bo ? jego zdaniem ? w żaden sposób nie można ich zweryfikować. Natomiast Kalińska-Moc stwierdziła, że na sali nie padły żadne pytania ze strony obrońców i oskarżonego, które mogły podważyć wiarygodność świadka. W rozprawie nie uczestniczyli Lepper i Aneta Krawczyk. Do sądu przyjechała natomiast żona Łyżwińskiego - Wanda, która przedstawiła dziennikarzom kolejne dowody, które - jej zdaniem - mają świadczyć o kłamstwach świadków. Według niej, Urszula K. rzekomo miała zostać zgwałcona w 2002 roku, rok później została wyrzucona z partii, a jednak w 2006 roku złożyła pismo o ponowne przyjęcie do partii i chciała z ramienia Samoobrony kandydować do sejmiku, na wójta gminy lub do rady powiatu. ?Krótko mówiąc chodziło o pieniądze. Jest to zemsta osób pokrzywdzonych, które przegrały wybory samorządowe? ? powiedziała Łyżwińska. Jej zdaniem, kolejnymi dowodami na to, że "Aneta Krawczyk kłamie?, miały być upoważnienia Krawczyk do rejestracji listy w wyborach do parlamentu w 2005 r. i jej oświadczenie do kandydowania w tych wyborach. ?Niech nie mówi, że była pod presją, że była szantażowana przez Leppera lub Łyżwińskiego tylko dlatego, że bała się stracić pracę. Jest to nieprawda? ? mówiła Łyżwińska. Dodała, że obrońcy oskarżonych będą chcieli dołączyć te materiały do akt sprawy. Według nieoficjalnych informacji PAP materiały dot. startu w wyborach Urszuli K. w 2006 r. były już wcześniej dołączone do akt sprawy przez prokuraturę. Proces w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie toczy się za zamkniętymi drzwiami ze względu na ważny interes prywatny pokrzywdzonych. Łyżwiński, który od sierpnia ub. roku przebywa w areszcie, oskarżony jest m.in. o gwałt, a obaj b. posłowie - o żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek tej partii, w tym Krawczyk. Przed sądem Lepper i Łyżwiński nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Liderowi Samoobrony grozi kara do ośmiu, a Łyżwińskiemu - do 10 lat więzienia. Do tej pory sąd przesłuchał troje pokrzywdzonych w sprawie: Anetę Krawczyk, Patrycję F. oraz Zbigniewa B., do którego porwania i przetrzymywania zdaniem prokuratury Łyżwiński miał podżegać w latach 1999-2000. Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 r. po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi.