Za całością projektu w wersji omówionej przez komisję sprawiedliwości i praw człowieka głosowało 15 posłów, przeciw było siedmioro, nikt nie wstrzymał się od głosu. Liczę na to, że projekt zostanie w najbliższych tygodniach zaakceptowany tak, aby do końca drugiego kwartału można było zamknąć ten temat - powiedział w piątek rzecznik rządu Piotr Müller. Komisja omawiała propozycje zmian w SN na pięciu posiedzeniach. Ostatnie rozpoczęło się w czwartek po godz. 18 i trwało ponad pięć godzin - zakończyło się w czwartek przed północą. Komisja przyjęła szereg poprawek zgłoszonych przez PiS i Solidarną Polskę - w większości precyzujących i dokonujących szczegółowych modyfikacji w przepisach. Obszerny artykuł wykreślony - Bardzo się cieszę, że komisja przyjęła sprawozdanie i projekt prezydenta. Mam nadzieję, że widać finał i niedługo stanie się on obowiązującym prawem - skomentowała po zakończeniu posiedzenia reprezentująca prezydenta Małgorzata Paprocka. Dodała jednak, że podczas czwartkowych prac wykreślono artykuł "odnoszący się do możliwości przeprowadzenia 'testu bezstronności i niezawisłości' w stosunku do sędziów w sprawach, które zostały już zakończone". - Trudno wyrazić radość z tego powodu - powiedziała Paprocka. Najważniejsza bowiem z przyjętych poprawek - zgłoszona przez Piotra Saka z Solidarnej Polski - wykreśliła obszerny artykuł, który zawierał procedurę ewentualnego weryfikowania zapadłych już orzeczeń. Jak stanowił wykreślony przez komisję zapis - w terminie sześciu miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy można byłoby złożyć wniosek, że zapadłe prawomocne orzeczenie zostało wydane z naruszeniem standardu niezawisłości i bezstronności. Wnioski takie miałyby rozpatrywać składy złożone z pięciu sędziów odpowiednich sądów. - Należy docenić pomysł prezydenta, ale jest to ryzyko destabilizacji poprzez weryfikację orzeczeń, które już zapadły - uzasadniał poseł Sak i poparła go większość komisji. Paprocka powiedziała natomiast dziennikarzom, że wykreślony zapis był "bardzo poważnym uprawnieniem dla obywateli". - Mam nadzieję, że jest tutaj możliwa jeszcze jakaś refleksja podczas drugiego czytania - dodała. Kaleta: Udało się porozumieć z Kancelarią Prezydenta Natomiast wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta powiedział dziennikarzom po posiedzeniu, że udało porozumieć się z Kancelarią Prezydenta, a przepisy przedstawione w przyjętym przez komisję kształcie ograniczają ryzyka, o których mówiła Solidarna Polska. - Opozycja ma dziś trudny wieczór, bo niedługo Izby Dyscyplinarnej SN nie będzie, pieniądze z UE mają popłynąć, ciężko będzie im się odnaleźć - ocenił. Posłowie pod koniec czwartkowego posiedzenia przyjęli także inną propozycję Solidarnej Polski, zgłoszoną jeszcze podczas kwietniowych obrad komisji i wprowadzająca do projektu preambułę. "(...) uwzględniając utrwalone, jednolite i niepodważalne stanowisko Trybunału Konstytucyjnego potwierdzające nadrzędność norm Konstytucji (...) nad tymi stanowionymi przez organizacje międzynarodowe, w tym nad unijnymi traktatami, działając w celu ochrony demokratycznego państwa prawa, suwerenności oraz stabilności ustroju RP, niepodważalności wyłącznych kompetencji konstytucyjnych organów władzy publicznej oraz poszanowania roli Narodu wynikającej z postanowień Konstytucji, uchwalamy następującą ustawę" - głosi ta preambuła. Test niezawisłości sędziego zostaje Zasadnicze założenia prezydenckich propozycji - w tym tzw. test niezawisłości sędziego odnoszący się do spraw niezakończonych prawomocnie - pozostały w projekcie. "Test bezstronności i niezawisłości sędziego" ma dać każdemu obywatelowi - jak wskazywał prezydent - prawo do rozpatrzenia jego sprawy przez bezstronny i niezawisły sąd. Wniosek o zbadanie wymogów niezawisłości i bezstronności mogłaby złożyć strona lub uczestnik postępowania. Do fragmentów projektu mówiących o "teście" przyjęto szczegółowe poprawki PiS. Zmieniły one z trzech dni do tygodnia termin na wniesienie wniosku oraz m.in. dodały konieczność przedstawienia dowodów na zaistnienie okoliczności faktycznych należących do przesłanek "testu". W projekcie pozostał też zapis przewidujący - w ciągu pół roku od wejścia w życie noweli - możliwość wznowienia spraw sędziów ukaranych dyscyplinarnie na podstawie zarzutów co do treści wydanych orzeczeń lub tych, którym uchylono immunitety. Przede wszystkim projekt prezydenta zakłada likwidację Izby Dyscyplinarnej SN; sędziowie, którzy w niej orzekają, mieliby możliwość przejścia do innej izby lub w stan spoczynku. W SN miałaby zostać utworzona Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Spośród wszystkich sędziów SN, z wyjątkiem m.in. prezesów izb SN, miałyby być wylosowane 33 osoby, spośród których prezydent wybierać ma na pięcioletnią kadencję 11 sędziów do składu Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Prezydent: Poprawki nie wypaczają projektu - W moim osobistym przekonaniu przyjęte poprawki to nie są zmiany, które wypaczałyby ten projekt - powiedział w piątek prezydent Andrzej Duda. - W związku z powyższym uważam, że - jeśli on zostanie przyjęty w takiej formie przez parlament - będzie on na pewno stanowił taki bardzo poważny element do rozważenia. Mam nadzieję, że pozytywnie rozwieje te wątpliwości, które do tej pory w łonie Komisji Europejskiej, instytucji europejskiej były - zaznaczył prezydent. Ziobro: Poprawki zmieniają w sposób fundamentalny przedłożenie prezydenta Z kolei Zbigniew Ziobro uważa, że "poprawki zmieniają w sposób fundamentalny przedłożenie prezydenta". - Gdyby nie przyjęto naszych poprawek do projektu noweli o SN, to byśmy go nie poparli - przekonywał Ziobro na antenie Polskiego Radia. Według niego, te poprawki "przede wszystkim eliminują wszystkie te zagrożenia, które oznaczają załamanie i katastrofę w sądownictwie". - I na to nie mogliśmy się zgodzić, nie mogliśmy brać w przyszłości za to odpowiedzialności - powiedział Ziobro. Natomiast - jak zaznaczył - cała sprawa tej zmiany, czyli propozycji z projektu o SN, "którą prezydent uzasadnia jednym powodem - mianowicie uregulowania relacji z UE - jest rezultatem tego, że UE stosuje szantaż wobec Polski". - A szantaż jest możliwy tylko dlatego, że w 2020 w grudniu mimo apeli Solidarnej Polski pan premier Mateusz Morawiecki dał się przekonać, zwieść w tym wypadku, pani (ówczesnej kanclerz Niemiec) Angeli Merkel i (szefowej KE) Ursuli von der Leyen i zgodził się na mechanizm warunkowości - powiedział minister. TSUE, Izba Dyscyplinarna, gigantyczne kary i unijne pieniądze Konieczność zmian dotyczących Izby Dyscyplinarnej SN ma związek z tym, że Trybunał Sprawiedliwości UE latem 2021 r. zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej w kwestiach m.in. uchylania immunitetów sędziowskich. Za niewykonanie tego postanowienia TSUE nałożył na Polskę karę 1 mln euro dziennie. Komisja Europejska wciąż nie zaakceptowała złożonego już ponad rok temu przez polski rząd Krajowego Planu Odbudowy, czyli dokumentu opisującego sposób wydatkowania środków z Funduszu Odbudowy UE. Pod koniec października zeszłego roku przewodnicząca KE Ursula von der Leyen postawiła warunek, by w polskim KPO znalazło się zobowiązanie rządu do likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN. Komisja odrzuciła natomiast poprawki zgłaszane przez posłów KO, Lewicy, PSL-KP i Polski 2050, w tym najdalej idącą - mającą dodać oddzielny artykuł odnoszący się do Krajowej Rady Sądownictwa i wprowadzającą wybieranie sędziów w skład Rady w bezpośrednich wyborach sędziowskich. Projekt trafia teraz do drugiego czytania, które zaplanowane jest na najbliższym posiedzeniu Sejmu w przyszłym tygodniu.