Za nowelizacją głosowało 224 posłów, 209 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Wcześniej Sejm odrzucił wniosek zgłoszony przez PiS i Ruch Palikota, by odrzucić ustawę w całości. Posłowie minimalną liczbą głosów odrzucili też cztery poprawki SLD do projektu. Opozycja protestowała przeciw zapisom nowelizacji. Jej przedstawiciele pytali m.in. dlaczego prezydent, składając projekt i koalicja głosując za jego przyjęciem, cofają nas - jak mówili - w kierunku PRL, Białorusi i Rosji. Zakładacie kaganiec demokracji Robert Biedroń (RP) pytał, dlaczego prezydent i koalicja chcą dziś założyć kaganiec na demokrację. - To wy w PRL walczyliście o wolność. To wam ograniczano tę wolność. Dzisiaj wy ograniczacie ją innym. Nawet PiS za swoich rządów nie miał takich pomysłów. Nawet oni nie podnieśli ręki na demokrację - mówił przed głosowaniami Biedroń. - Zakładacie kaganiec demokracji, zakładacie kajdanki demokracji. Wstydźcie się - podkreślił. Jacek Sasin (PiS) pytał, dlaczego prezydent, przygotowując taki projekt, sprzeniewierzył się swojej przysiędze, że będzie stał na straży wolności obywatelskiej. Pytał też, dlaczego Bronisław Komorowski skierował antyobywatelski i antykonstytucyjny projekt, nie słuchając głosu opinii publicznej, m.in. 32 organizacji i stowarzyszeń pozarządowych czy prokuratora generalnego. - Jestem współautorem ustawy o zgromadzeniach z 1990 r. Jej celem było przywrócenie Polakom wolności zgromadzeń odebranej (...) w PRL. Pan zaś pod pretekstem incydentów sprowokowanych przez środowiska lewackie przeciwko uczestnikom marszu 11 listopada, niezadowolony z comiesięcznych procesji pamięci o ofiarach Smoleńska pod Pałac Prezydencki oraz pod pretekstem incydentów sprowokowanych przez służby rosyjskie na początku Euro, żąda obecnie istotnych ograniczeń wolności zgromadzeń, to jest podstawowej wolności politycznej - krzyczała z sejmowej trybuny Krystyna Pawłowicz (PiS). Ze strony PiS formułowano też pretensje, że na sali nie ma prezydenta lub jego przedstawiciela, który mógłby odpowiedzieć na pytania posłów. Andrzej Duda (PiS) wniósł o przerwę do czasu, gdy ktoś z kancelarii prezydenta przyjedzie do Sejmu; posłowie odrzucili jednak ten wniosek. Prezydencki projekt Projekt noweli Prawa o zgromadzeniach wniósł do Sejmu prezydent. Przedstawił go w listopadzie zeszłego roku po zamieszkach, do których doszło na ulicach Warszawy podczas obchodów Święta Niepodległości. Zgodnie z nową regulacją za przebieg zgromadzenia miałby odpowiadać jego przewodniczący, który musiałby być łatwo rozpoznawalny wśród pozostałych uczestników demonstracji. Do jego obowiązków miałoby należeć przeprowadzenie zgromadzenia w taki sposób, aby zapobiec powstaniu szkody z winy uczestników. Zgodnie z propozycją uczestnicy manifestacji, jak również osoby postronne, zakłócające jej przebieg, musiałyby stosować się do poleceń przewodniczącego. Znowelizowana ustawa daje też m.in. organom gminy możliwość zakazania organizacji dwóch lub więcej zgromadzeń w tym samym miejscu lub czasie, jeżeli doprowadzić to może do naruszenia porządku publicznego. Projekt precyzuje, że jeśli nie jest możliwe oddzielenie zgromadzeń zgłoszonych w tym samym miejscu i czasie, gmina niezwłocznie wzywa organizatora zgromadzenia zgłoszonego później do dokonania zmiany czasu lub miejsca tej manifestacji. Nowela zmienia też przepisy karne i wprowadza kary grzywny: do 7 tys. zł dla przewodniczącego zgromadzenia, jeśli nie wykonuje on swych obowiązków i nie przeciwdziała naruszeniom porządku publicznego oraz do 10 tys. zł dla uczestnika zgromadzenia, który nie podporządkowuje się poleceniom przewodniczącego tego zgromadzenia. W marcu w Sejmie odbyło się wysłuchanie publiczne nt. projektu noweli. Został on skrytykowany przez przedstawicieli Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Forum Obywatelskiego Rozwoju, Fundacji "Panoptykon" oraz stowarzyszenia "Marsz Niepodległości". Podkreślali oni, że ustawa o zgromadzeniach wymaga nowelizacji, ale prezydencki projekt z zakazem zakrywania twarzy jest niedopracowany, a niektóre jego zapisy są niekonstytucyjne. List otwarty do marszałek Sejmu, wyrażający zaniepokojenie prezydenckim projektem, skierowały organizacje pozarządowe. Zwracały m.in. uwagę, że projekt wydłuża termin na zgłaszanie zawiadomienia o zgromadzeniu z 3 do 6 dni przed datą planowanego zgromadzenia i w żaden sposób nie odnosi się do problemu zgromadzeń spontanicznych. Podkreślały, że wolność organizowania pokojowych zgromadzeń ma kluczowe znaczenie dla funkcjonowania demokracji w Polsce. Prezydencki minister Krzysztof Łaszkiewicz wcześniej, podczas prac nad projektem kilkakrotnie podkreślał, że konstytucja zapewnia obywatelom nie tylko prawo do organizowania zgromadzeń, ale także prawo do poczucia bezpieczeństwa. Forum: Gdzie ta demokracja?