Dwudniowe głosowanie w wyborach prezydenckich przewidywał komisyjny "mały projekt" zmian w prawie wyborczym. Dzisiaj większość posłów poparła jednak poprawkę zgłoszoną przez PiS, która skreśla zapis o dwudniowym głosowanie. Za przyjęciem poprawki PiS opowiedziało się 226 posłów, przeciw było 202; od głosu wstrzymała się jedna osoba; 31 posłów nie wzięło udziału w głosowaniu. Wiceszef nadzwyczajnej komisji, która zajmuje się zmianami w prawie wyborczym, Eugeniusz Kłopotek (PSL) powiedział, że jego klub od samego początku uważał, że jednodniowe głosowanie wystarczy dla ludzi, którzy faktycznie chcą iść do urn wyborczych i oddać swój głos. - Ponadto bierzemy również pod uwagę sytuacje budżetową, bo jednak jednodniowe głosowanie nie pochłonie tak dużej ilości pieniędzy, jak dwudniowe - zaznaczył. - Od początku prac nad tymi ordynacjami opowiadamy się za utrzymaniem jednodniowego głosowania. Przy okazji są też oszczędności, bo w przypadku wyborów prezydenckich to jest 50 mln zł mniej wydatków z budżetu państwa - powiedział Kłopotek. Jak zaznaczył Stronnictwo nie ma nic przeciwko temu, by w ramach jednego dnia wydłużyć czas otwarcia lokali wyborczych (obecnie w wyborach parlamentarnych można głosować od godz. 6 do 20). Zdaniem Kłopotka, jeśli wprowadzone zostałoby dwudniowe głosowanie, trudniej byłoby też znaleźć chętnych do zasiadania w komisjach wyborczych. Polityk zwrócił uwagę, że tylko PO chciała dwudniowego głosowania, a trzy pozostałe kluby w Sejmie są przeciwko takim zmianom. - Kto chce głosować, to w niedzielę zawsze znajdzie czas - ocenił. Zdaniem posła PSL, poparcie przez Ludowców poprawki PiS nie było nielojalnością w stosunku do Platformy. - Są sprawy, co do których jesteśmy jako koalicja umówieni, ale są sprawy, gdzie każdy ma prawo przedstawiać swój własny pogląd. Ja akurat z tego nie robiłbym wielkiego problemu - podkreślił. Posłowie wprowadzili natomiast przepisy ograniczające nadużycia przy finansowaniu kampanii wyborczych. Przewidują one zakaz prowadzenia publicznych zbiórek na rzecz komitetów wyborczych w kampanii prezydenckiej. O usunięcie możliwości pozyskiwania funduszy ze sprzedaży tzw. cegiełek od dawna apelowały do posłów organizację pozarządowe wskazując, że jest to pole do nadużyć. Według przyjętych rozwiązań komitety wyborcze będą pozyskiwałyby środki finansowe wyłącznie z wpłat osób fizycznych i wpłat funduszów wyborczych partii politycznych. Osoby fizyczne będą przekazywały pieniądze na rzecz komitetu wyborczego wyłącznie czekiem, przelewem lub kartą płatniczą. Maksymalną kwotą, jaką jedna osoba mogłaby przekazać komitetowi wyborczemu, byłaby 15-krotność minimalnego wynagrodzenia (obecnie to prawie 20 tys. złotych). Odpowiedzialność za zobowiązania majątkowe komitetu wyborczego w wyborach prezydenckich - podobnie jak to jest w przypadku komitetów wyborczych wyborców w innych wyborach - będą ponosiły osoby wchodzące w skład komitetu. Nowością jest kwestia poręczania kredytu dla komitetów wyborczych. Według nowych przepisów teraz będzie mógł to zrobić wyłącznie polski obywatel mieszkający w kraju; zobowiązanie poręczyciela nie będzie mogło przekraczać sumy, jaką normalnie mógłby on wpłacić na kampanię (15-krotność minimalnej pensji). Zmiany przewidują także ułatwienia dla osób niepełnosprawnych. Zobowiązują wójtów, burmistrzów, prezydentów miast do utworzenia lokali wyborczych dostosowanych do potrzeb wyborców niepełnosprawnych we wszystkich rodzajach wyborów i referendów. Dotychczas takie lokale tworzono w wyborach do Sejmu i Senatu, do PE oraz w referendum ogólnokrajowym. Głosowanie w szpitalach oraz zakładach pomocy społecznej za pomocą urny pomocniczej przy obecności co najmniej dwóch członków obwodowej komisji - zgodnie z założeniami projektu - będzie możliwe we wszystkich rodzajach wyborów i referendów.