Za odrzuceniem poprawki ograniczającej zakres pracy asystentów głosowało 30 posłów, 264 było przeciw, 142 wstrzymało się od głosu, co oznacza, że Sejm przyjął poprawkę Senatu.Posłowie poparli też trzy inne poprawki do nowelizacji. Miały one charakter techniczny. Nowelizacja wprowadza do systemu oświaty nową kategorię osób pracujących w szkołach - asystentów nauczycieli. Samorządy będą mogły zatrudniać ich w podstawówkach. Zadaniem asystentów ma być wspieranie nauczyciela prowadzącego zajęcia dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze lub zajęcia świetlicowe. Asystenci będą musieli mieć wykształcenie co najmniej takie samo jak nauczyciele uczący w danej szkole oraz przygotowanie pedagogiczne. Będą jednak zatrudniani przez samorządy na podstawie Kodeksu pracy, a nie - jak nauczyciele - na podstawie Karty Nauczyciela. Wynagrodzenie ich nie będzie mogło być wyższe niż to, które otrzymuje nauczyciel dyplomowany. Piotr Bauć (TR) przed głosowaniem stwierdził, że trudności wychowawcze są także w klasach starszych i tam też by się przydał asystent; pytał też, dlaczego ogranicza się możliwość pracy asystenta tylko do klas I-III szkół podstawowych. Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska odpowiedziała, że nie ma wątpliwości, że asystent jest dobrym rozwiązaniem także z uwagi na utrzymanie miejsca pracy w szkole. - Były bardzo duże obawy szkół, nauczycieli, środowisk nauczycielskich, że ten przepis będzie próbą wprowadzenia bokiem do szkół osób, które nie będą zatrudnione na podstawie Karty Nauczyciela. Ja nie mam takich obaw, ale (...) zdecydowaliśmy się pójść na kompromis i zacząć od klas I-III. Zobaczymy jak to będzie pracować i mam nadzieję, że w najbliższym czasie będziemy mogli wprowadzić asystenta w starszych klasach - zaznaczyła minister. Nowelizacja daje też możliwości odroczenia nauki sześcioletniego dziecka w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Zgodnie z zapisami noweli, rodzice będą mogli na podstawie opinii psychologa cofnąć dziecko do zerówki, nawet, gdy we wrześniu rozpocznie ono już naukę w szkole. Będą mieli na to czas do 31 grudnia. Obecnie decyzję o odroczeniu nauki w pierwszej klasie podejmuje dyrektor szkoły na wniosek rodziców i po przedstawieniu opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej. Zgodnie z nowelą o odroczeniu będzie przesądzała sama opinia psychologa i wola rodziców. Według Baucia prasa donosi, że rodzice sześciolatków "masowo" zgłaszają się do poradni, aby odroczyć pójście swoich dzieci do szkoły. Poseł pytał, co się stanie z darmowymi podręcznikami dla pierwszoklasistów, jeżeli z planowanych 150 tys. uczniów, do I klas przyjdą "2, 3, może 4 tys.". - Rzeczywiście, są takie miejsca w Polsce, gdzie rodzice sięgali po opinię poradni - odpowiedziała minister edukacji. - Jestem przekonana, że część rodziców poprosiła o to oświadczenie na wszelki wypadek - podkreśliła. Według Kluzik-Rostkowskiej "już w tej chwili" do ministerstwa dzwonią rodzice, którzy uzyskali decyzję o odroczeniu terminu pójścia sześciolatka do szkoły, "i pytają co mają z tym dokumentem zrobić, bo zmienili decyzję". Dodała, że podręcznik będzie czekać na dziecko, bo jeżeli nie pójdzie ono do szkoły w tym roku, to pójdzie w następnym. W nowelizacji są także zapisy dotyczące m.in. organizacji zajęć świetlicowych w szkołach. Zgodnie z nimi szkoły będą musiały organizować opiekę asystenta, jeśli będą wnioskować o to rodzice. W świetlicach pod opieką jednego nauczyciela nie będzie mogło być więcej niż 25 uczniów. Nowelizacja ustawy o systemie oświaty trafi teraz do prezydenta.