W przyszłym roku z polskiej przestrzeni publicznej znikną nazwy upamiętniające komunizm. To okazja do nadania nowych nazw dla ponad 1300 ulic w całej Polsce. Sejm przyjął ustawę o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego poprzez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. Nie dotyczy ona pomników, obelisków i tablic pamiątkowych. Poseł sprawozdawca, Jarosław Krajewski z Prawa i Sprawiedliwości, podkreślił przed głosowaniem, że przyjęcie ustawy będzie symbolicznym końcem komunizmu w Polsce. Przypomniał, że nadal ponad 1300 ulic w naszym kraju gloryfikuje miniony system. Sejm przyjął ustawę prawie jednomyślnie, przy jednym głosie wstrzymującym się. Zdaniem wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskigo, ustawa ma znaczenie symboliczne i szkoda, że oczyszczenie nie nastąpiło 27 lat temu, w 1989 roku. Profesor Gliński powiedział, że 1989 rok powinien być przełomem, ale w większości nie byliśmy świadomi tego, że taka była potrzeba. Przyznał również, że sam należał do tej części społeczeństwa, która akceptowała "miękkie przejście", nie zdając sobie sprawy, że nie wszyscy partnerzy tego przejścia mają dobre intencje". Zdaniem wicepremiera był to błąd, bo nie było mitu założycielskiego i przełomu, który mówiłby jasno, co było dobre, a co złe. Ustawa o zakazie propagowania komunizmu przynajmniej w warstwie symbolicznej jest, zdaniem wicepremiera, "postawieniem tych spraw na nogi". Piotr Gliński powiedział, że nie jest zwolennikiem zburzenia Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, który powinien być "symbolem ostrzegającym, do czego doprowadza szaleństwo ideologiczne". Opozycja poparła dekomunizację Poseł Platformy Obywatelskiej Andrzej Halicki uważa, że poparcie posłów dla ustawy było oczywiste. Jego zdaniem, patronami ulic i placów nie powinny być osoby związane z totalitaryzmem. Poseł Halicki przyznał, że w wielu miastach są jeszcze ulice, których patronami są komuniści, ale wynika to, jego zdaniem, z kosztów zmian ich nazw. Zdaniem posłanki Polskiego Stronnictwa Ludowego Andżeliki Możdżanowskiej, usunięcie z przestrzeni publicznej symboli komunizmu jest ważne dla tożsamości narodowej. "Myślę, że musi nastąpić kres tej niechlubnej historii" - powiedziała posłanka, przypominając, że zgłosiła poprawkę stanowiącą, że koszty zmian nazw ulic poniesie nie samorząd, a budżet państwa. Poprawka została odrzucona. Ustawa trafi teraz do Senatu. Po upływie trzech miesięcy od dnia jej ogłoszenia, samorządy będą miały 12 miesięcy na konsultacje z mieszkańcami i zmianę nazw. Jeśli tak się nie stanie, decyzję podejmie wojewoda. W razie wątpliwości dotyczących interpretacji nazwy, samorządy mogą zwrócić się o pomoc do Instytutu Pamięci Narodowej.