Posłowie we wcześniejszym głosowaniu nie przyjęli wniosku o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Wniosek poparło 219 posłów, 222 było przeciw, nikt się nie wstrzymał. W czasie czwartkowej debaty przeciwko projektowi opowiedziały się kluby PSL, PiS, RP i SP. Za dalszymi pracami nad nim obok PO był SLD, mimo wielu zastrzeżeń. Think-tank Pierwotnie projekt PO nakładał na partie obowiązek przekazywania 25 proc. otrzymywanej przez nie subwencji budżetowej na fundacje, odgrywające rolę think-tanków. W ramach autopoprawki Platforma złagodziła ten zapis; partie miałyby przeznaczać na think-tanki od 5 do 25 proc. subwencji. Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem partia polityczna, która otrzymuje subwencję, obowiązana jest przekazywać od 5 do 15 proc. tej kwoty na tzw. fundusz ekspercki. PO proponuje, aby fundusz ten zastąpiły właśnie fundacje polityczne, tzw. think-tanki. PO przekonuje, że fundacje ułatwią współpracę z ekspertami czy niezależnymi ośrodkami, a także przysłużą się poprawie jakości debaty publicznej. W opozycję Marek Ast (PiS) podkreślał w debacie, że PiS już teraz - bez tworzenia odrębnych bytów prawnych - realizuje zadania, jakie miałyby spełniać fundacje polityczne. - Pojawia się pytanie o intencje - ocenił Ast, zarzucając PO, iż projekt ten jest kolejnym - po tym ograniczającym finansowanie partii z budżetu - "wymierzonym w partie opozycyjne". Artur Dębski (RP) zapowiedział, że jego klub złoży w najbliższych dniach własny projekt ustawy o finansowaniu partii politycznych, który ustanowi limit 0,5 proc. podatku (liczonego od pensji minimalnej), jaki obywatele będą mogli przeznaczać na partie polityczne. Uparty koalicjant Projekt skrytykował również koalicyjny PSL. - Kochany koalicjancie, ale jesteś uparty. Czy naprawdę wierzycie, że fundacje poprawią jakość życia politycznego w naszym kraju? - pytał Platformę Eugeniusz Kłopotek (PSL). Z kolei według Dariusza Jońskiego (SLD) warto podjąć pracę nad poprawą jakości debaty politycznej w Polsce. Zapowiedział jednocześnie, że Sojusz złoży liczne poprawki do projektu. SLD opowiada się m.in. za finansowaniem fundacji bezpośrednio z budżetu, a nie z pieniędzy partii. Argumentuje, że poziom subwencji otrzymywanej przez poszczególne partie jest zróżnicowany, co tworzyłoby nierówność wśród fundacji. Andrzej Dera (SP) przekonywał, że projekt PO uzależnia fundacje od partii. Ocenił też, że fundacje nie spowodują zmiany jakościowej w polskiej polityce. - Żadna fundacja nie wpłynie na Stefana Niesiołowskiego - powiedział Dera.