Projekt przygotowany został przez Fundację "Pro-prawo do Życia" i złożony w Sejmie przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej "Stop Aborcji", zebrano pod nim 130 tys. podpisów, 28 października skierowany do pierwszego czytania w Sejmie. Projekt zakłada, że moc stracić ma ustawa z 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży - tzw. ustawa antyaborcyjna, która obecnie dopuszcza dokonanie aborcji w dwóch przypadkach. Obywatelski projekt m.in. wprowadza do Kodeksu karnego definicję dziecka poczętego, czyli "dziecka w okresie do rozpoczęcia porodu rozumieniu art. 149". Z projektu wynika, że aborcja ma być traktowana jak zabójstwo. W związku z tym za jej dokonanie może grozić od 5 do 25 lat, a nawet dożywocie. PiS za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu W czasie dyskusji Anita Czerwińska (PiS) przywołała orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, zgodnie z którym w sytuacji kolizji, gdy zagrożone jest życie matki, ma ona prawo wybrać swoje życie. - Państwo reprezentujecie skrajność - powiedziała do wnioskodawców. Jak powiedziała, zgodnie z projektem zgwałcona kobieta miałaby wyższą karę niż gwałciciel, ponieważ średnia orzekana kara za gwałt to dwa lata. PiS wniósł o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Posłanka Monika Wielichowska przypomniała wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który zapowiadał w 2016 r.: "Będziemy dążyli do tego, (...) by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię". Zdaniem posłanki KO ta wypowiedź "dała impuls do działania PiS-owi i ultrakonserwatywnym fundamentalistom, dla których najważniejsze to urodzić - nieważne czy dziecko z gwałtu, czy dziecko z niepełnosprawnością, która zakończy jego życie w cierpieniach. Nieważne, czy martwy płód i czy przy okazji tego trudnego porodu umrze matka; najważniejsze to urodzić". Wielichowska wskazywała, że projekt przygotowany przez Fundację "Pro-prawo do Życia" przewidujący kary za wykonanie aborcji "nigdy nie powinien znaleźć się w Sejmie". Posłanka Lewicy: Aborcja będzie dostępna i darmowa Katarzyna Kotula (Lewica) powiedziała jak w 1998 roku pomagała zgwałconej koleżance w dokonaniu aborcji w tzw. podziemiu. - Ta historia wydarzyło się dlatego, że w 1997 roku TK zlikwidował przerywania ciąży ze względów społecznych. Agata nie mogła bezpiecznie, w czystym szpitalu dokonać aborcji - mówiła.- Ten projekt to coś więcej, to krok do przodu. Prawo będzie surowiej karać zgwałconą kobietę niż gwałciciela. Ten nieludzki projekt powinien natychmiast trafić do kosza, tam jest jego miejsce - mówiła. Posłanka przywołała także historię Izabeli z Pszczyny. Trzymała przy tym jej zdjęcie.- Nazywam się Katarzyna Kotula. Pomagałam, pomagam i będę pomagać w aborcjach - zadeklarowała. Zapowiedziała również, że kiedy Lewica będzie współrządzić aborcja będzie dostępna i darmowa. Mucha: Pamiętajcie, kto rozpętał to pandemonium - Życie ludzkie jest wielką wartością i trzeba je strzec. Aborcja to wielki dramat. Często to tragiczny wybór. Kobieta udaje się wtedy do lekarza, który nie powinien mieć wówczas wątpliwości. Brak takiego działania może doprowadzić do śmierci. Proponowane zmiany tego nie gwarantują, bo będzie się bał. Czy projektodawcy mają świadomość, że taka sytuacja może dotyczyć każdego? Proponowane zmiany, to wielkie problemy dla lekarzy - mówiła z kolei Bożena Żelazowska (PSL).Joanna Mucha (Polska 2050) zwróciła się do Polek. - To jest wasza zasługa, że PiS się dzisiaj cofa. To dzięki wam, polskim kobietom, ten projekt pójdzie do kosza. Przestraszyli się nas, bo jesteśmy silne. Ale mimo tego, że PiS złożył wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu, pamiętajcie, kto rozpętał to pandemonium, kto doprowadził do tego, że demony z tej puszki Pandory wyskoczyły - powiedziała. Dobromir Sośnierz (Konfederacja) mówił z kolei, że "aborcja to zabójstwo". - Wiecie o tym, kiedy trzeba wyciągnąć łapę po zasiłek pogrzebowy, nie wiecie o tym, tylko kiedy chcecie usprawiedliwić najbardziej obrzydliwą zbrodnię, kiedy własna matka zabija własne dziecko - powiedział. Dzierżawski mówił do pustej sali Gdy głos zabrał przedstawiciel wnioskodawców Mariusz Dzierżawski, posłowie wyszli z sali. Jak przyznał Dzierżawski, jest "zdumiony brakiem zainteresowania ze strony posłów tym, co w projekcie się znajduje". - Pan poseł Adam Szłapka zadał pytanie, jak to jest, kiedy jest się katem. I to pytanie pan poseł Szłapka powinien zadać aborterom, którzy zabijają dzieci, a takich nie brakuje - powiedział.Dodał, że szczególnie zaskakuje go stanowisko Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ - jak uznał - partia ta ostatnie wybory wygrała pod hasłami obrony życia. - Jeśli posłowie PiS-u będą głosowali przeciwko temu projektowi, to znaczy, że oni akceptują sytuację, w której bezkarnie zabijane są co roku dziesiątki tysięcy dzieci. Taka obłuda zdumiewa najbardziej; na krwi niewinnych nic dobrego zbudować się nie da - przestrzegał. Wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu będzie głosowany w czwartek. Blok głosowań zaplanowano na godz. 14. W związku z projektem w całej Polsce odbywają się protesty przeciwko inicjatywie zaostrzającej prawo do aborcji. Pod hasłem "Nie chciej, Polsko, mojej krwi" odbywa się demonstracja przed Sejmem zainicjowana przez Ogólnopolski Strajk Kobiet. Orzeczenie TK W październiku 2020 roku Trybunał Konstytucyjne wydał orzeczenie, że niezgodny z konstytucją jest przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej dopuszczający przerwanie ciąży ze względu na ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu. Wcześniej obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo) i w razie ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.