Za wyrażeniem wotum nieufności wobec Jacka Sasina było 223 posłów, przeciw opowiedziało się 234, nikt nie wstrzymał się od głosu. Jak wynika z informacji na stronie Sejmu za wotum nieufności opowiedziało 133 posłów Koalicji Obywatelskiej; 49 posłów Lewicy; 29 posłów PSL-Kukiz15; 11 posłów koła Konfederacji oraz 1 poseł niezrzeszony. Przeciw wyrażeniu wotum nieufności głosowało 234 posłów PiS. Od głosu nikt się nie wstrzymał. Głosowało łącznie 457 posłów. Udziału w głosowaniu nie wzięli: Anna Maria Siarkowska (PiS), Magdalena Filiks (KO) oraz Zbigniew Ziejewski (PSL-Kukiz15). Wniosek o wotum nieufności dla wicepremiera złożyli posłowie KO. Miał on związek z przygotowywanymi na 10 maja wyborami korespondencyjnymi na prezydenta RP. Wybory ostatecznie się nie odbyły, jednak wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze. Za organizację głosowania - zgodnie z ustawą z 6 kwietnia o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. - odpowiadał minister aktywów państwowych. Ustawa weszła w życie 9 maja. Budka: PiS wolał przeznaczyć 70 mln zł na pseudowybory Szef KO Borys Budka przekonywał z sejmowej mównicy, że pieniądze, które z polecenia Sasina zostały wydane na druk kart wyborczych, mogły zostać przeznaczone m.in. na pokrycie wynagrodzeń minimalnych dla ponad 26 tys. osób bez pracy. "To wypłata postojowego dla ponad 33 tys. pracowników, to 138 tys. testów na koronawirusa dla pracowników służby zdrowia, czy oświaty" - wymienił. Ocenił, że "rząd PiS wolał przeznaczyć 70 mln zł na pseudowybory, na coś, co się nie odbyło". Polityk stwierdził też, że wybory planowane na 10 maja miały odbyć się kosztem zdrowia osób roznoszących pakiety wyborcze oraz członków komisji wyborczych. "To nie doszło do skutku, ale do dziś nie wiemy, gdzie są te karty wyborcze" - mówił Budka. "Obiecuję, że pomożemy je znaleźć" - zapowiedział Budka. Jak dodał, po ich odnalezieniu Sasin będzie opowiadał przed sądem jedynie za przekroczenie uprawnień i wyrządzenie szkody majątkowej. Poseł Jarosław Urbaniak (KO) podczas debaty zarzucał Sasinowi wydrukowanie pakietów wyborczych na wybory prezydenckie 10 maja, które się nie odbyły oraz że ustawa dotycząca jawności oświadczeń majątkowych rodzin polityków miała błędy konstytucyjne i skończyła w TK. Zwracał też uwagę na rekompensatę za podwyżki cen energii oraz spadek wycen spółek zarządzanych przez resort Sasina. "Mój ojciec mówił, że chłopca od mężczyzny odróżnia tylko jedna rzecz: że mężczyzna bierze odpowiedzialność za swoje czyny i słowa. Panie premierze Sasin, najwyższa pora wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, nich się pan poda do dymisji" - podsumował Urbaniak. Suski: Wniosek jest skandaliczny Poseł PiS Marek Suski przekonywał, że wniosek Koalicji Obywatelskiej o wyrażenie wotum nieufności wobec Sasina jest "skandaliczny, polityczny i nieuzasadniony". "Były tam zarzuty różne. Po pierwsze, że wybory były przygotowywane, a drugi zarzut, że tych wyborów nie było. Były zarzuty, że pan premier nie zajmował się walką z COVID-em i na Mazowszu panowała zaraza" - zaznaczył poseł. Według niego "rachunek za nieprzeprowadzone wybory prezydenckie powinien zapłacić Senat i powinni zapłacić samorządowcy, którzy odmawiali nawet lokali dla umieszczenia w nich urn wyborczych". "Tak się właśnie samorządowcy zapisali, niszcząc polską demokrację" - powiedział Suski. Jak dodał, "ten wniosek był skandaliczny i całkowicie nieuzasadniony". "Rekomenduję w imieniu komisji odrzucenie tego wniosku jako skandalicznego, politycznego i przerzucającego wasze winy na premiera, który chciał, żeby konstytucja w Polsce była przestrzegana a wyście to udaremnili" - powiedział poseł PiS. Poseł Wojciech Zubowski (PiS) ocenił w debacie, że wniosek o wotum nieufności wobec ministra Sasina "to najbardziej kuriozalny wniosek, jaki pojawił się w ostatnim czasie, oparty wyłącznie na doniesieniach medialnych". Jego zdaniem "wniosek pokazuje prawdziwe intencje Koalicji Obywatelskiej". "Irytuje was, że mieliśmy rację, podejmując działania repolonizacyjne dla wzmocnienia spółek Skarbu Państwa. Dzięki temu podmioty nadzorowane przez Sasina włączyły się skutecznie w walkę z epidemią koronawirusa" - zwrócił się do posłów KO. Zdaniem posła PiS "wniosek o wotum nieufności nie pojawił w związku z przygotowaniami pakietów wyborczych przez Pocztę Polską, ale dlatego, że wicepremier Jacek Sasin okazał się skuteczny jako minister aktywów państwowych". Zubowski w imieniu klubu PiS wniósł o odrzucenie wniosku o wotum nieufności wobec Sasina. Sasin: To wy jesteście odpowiedzialni Jacek Sasin podkreślił, że bardzo uważnie zapoznał się z wnioskiem KO o jego odwołanie. Jak mówił, "jest to bardzo ciekawa lektura, wiele mówiąca o logice, którą kierują się jego autorzy". "To jest taka logika, która mówi, że działaniem z niskich pobudek - bo taki jest zarzut - jest przestrzeganie konstytucji i zorganizowanie wyborów, do których Polacy mają prawo, ale to prawo Polakom Platforma Obywatelska odbiera" - oświadczył wicepremier. Jak dodał, rozumie to, "ponieważ ugrupowanie to nie jest w stanie wygrać żadnych wyborów ani przedstawić kandydata, który by Polaków porwał". "Pewnie uważa, że Polacy nie dorośli do demokracji, bo nie chcą wybrać kandydata PO" - powiedział Sasin. "To jest taka logika, która mówi, że te wybory nie miały podstawy prawnej, podczas kiedy tę podstawę prawną daje konstytucja, wyraźnie mówiąc w art. 128, kiedy wybory mają się odbyć. Zgodnie z tą konstytucją marszałek Sejmu te wybory rozpisała na 10 maja. To była ta podstawa, na której rząd działał i to zobligowało nas do tego, żeby te wybory przygotować, żeby dać Polakom możliwość, aby w tych wyborach mogli wybrać swojego prezydenta" - podkreślił wicepremier. Wicepremier odpierał też zarzuty opozycji dotyczące tego, że wybory się nie odbyły, gdyż nie zostały przez rząd należycie przygotowane; przytoczył wypowiedź szefa PO Borysa Budki, kiedy "demaskował, kto tak naprawdę do nich nie dopuścił". "Mówił: 'dzięki determinacji i stanowczości marszałek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, determinacji senatorów opozycji i ciężkiej pracy parlamentarzystów i stanowczej postawie samorządowców udało się doprowadzić do tego, że plan Kaczyńskiego przeprowadzenia wyborów 10 maja legł w gruzach" - przytoczył Sasin. "To są ci odpowiedzialni, Wysoka Izbo, za niedopuszczenie do wyborów i za straty, które z tego wynikają" - podkreślił Sasin. Dodał przy tym, że 20 dni wystarczyło, by Budka całkowicie zmienił zdanie i powiedzieć, że całkowitą odpowiedzialność za brak wyborów ponoszą rządzący. Premier: Mam do Sasina pełne zaufanie W debacie nad wnioskiem KO o odwołanie Sasina, premier Mateusz Morawiecki dziękował mu za "znakomite działania" podczas pandemii koronawirusa. Wskazał, że jest on członkiem Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego oraz specjalnego zespołu do zarządzania kryzysem gospodarczym. Premier pokazał też wykres jednego z hiszpańskich instytutów, obrazujący ochronę przed COVID-19 mierzoną liczbą zgonów na milion mieszkańców. Morawiecki mówił, że Polska na tym wykresie znajduje się w miejscu, w którym chciałby się znajdować każdy kraj na świecie. "To jest również zasługa pana premiera Sasina" - podkreślił szef rządu. Morawiecki nawiązał też do tarczy antykryzysowej, podkreślając, że przy pracach nad nią pracował m.in. Sasin. "Mam do premiera Sasina nie tylko pełne zaufanie, ale mam pełne przekonanie, że pan premier Sasin jest najlepszą osobą stojącą na straży polskiego kapitału, polskich spółek skarbu państwa, polskiej własności" - podkreślił Morawiecki. "Wasz wniosek to wielkie przyznanie się do błędu, wielkie przyznanie się do winy, bo jest rzeczą jasną dla Polaków, że stosowaliście całą paletę uników, żeby do tych wyborów nie doprowadzić. Najpierw obwieściliście światu, że są to śmiercionośne koperty, zabójcze koperty. Pamiętamy wszyscy, jakie to miało być niebezpieczne, pamiętamy doskonale obstrukcję Senatu" - mówił szef rządu w trakcie debaty w Sejmie, zwracając się do opozycji. Jak dodał, "już w trakcie pandemii marszałek Senatu wyjechał na narty do Włoch, więc chyba tam się nauczył strajku włoskiego i z tego względu, rozumiem, że ten strajk włoski stosował wtedy i stosuje teraz". Jak podkreślił premier, "dzisiaj Polacy już coraz mniej rozumieją skąd bierze się taka potrzeba obstrukcji". "Wasz wniosek od odwołanie premiera Sasina jest kuriozalny. Znajduje się tam zarzut, że pan premier Sasin działał, po to żeby wykonać obowiązek konstytucyjny. Wyobraźmy sobie taką sytuację, że jednak pan marszałek Senatu po dwóch tygodniach podjął decyzję o tym, żeby ta ustawa jednak mogła wejść w życie na czas. Wtedy jak wyglądałby wniosek KO? Otóż zapewne tak, że pan premier Sasin nie działał" - mówił premier. Według Morawieckiego "absurdalność tych zarzutów polega na tym, że do wykonania obowiązków konstytucyjnych potrzebne było działanie wicepremiera Sasina". "Wasz ogromny strach przed gigantyczną porażką doprowadził do tego, że wasz marszałek Senatu przetrzymywał rzeczywiście ustawę, zamrażał, stosował mnóstwo możliwych uników, by wybory się nie odbyły" - oświadczył szef rządu. Premier do opozycji: Wasza obstrukcja do tego doprowadziła Premier podkreślał z sejmowej mównicy, że wybory korespondencyjne były zaproponowane przez rząd w momencie, kiedy pandemia koronawirusa była w szczytowym momencie. "Wtedy epidemia była w najtrudniejszym stadium rozwoju, wszyscy doskonale o tym wiedzą, dlatego zaproponowaliśmy wybory korespondencyjne" - uzasadniał szef rządu. "Wasza obstrukcja doprowadziła do tego, że wybory były niemożliwe do przeprowadzenia" - ocenił premier, zwracając się do posłów opozycji. "Dzisiaj proponujemy wybory w trybie tradycyjnym i też jednocześnie korespondencyjnym" - podkreślił. Jak dodał, takie rozwiązanie jest miarą dobrej woli i konstruktywnego podejścia do tematu wyborów. Premier podziękował Jackowi Sasinowi za zaangażowanie w walkę z rozprzestrzenianiem się pandemii koronawirusa. "Pan premier Jacek Sasin był i jest członkiem Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego i specjalnego zespołu do zarządzania kryzysem gospodarczym" - podkreślił. Czarzasty: Sasin nie wie, gdzie jest 30 milionów kart do głosowania "Pan minister Sasin wydrukował katy wyborcze bez żadnego trybu, bez żadnej podstawy prawnej, na końcu je zgubił, nie wie, gdzie jest 30 milionów kart do głosowania. To wszystko kosztowało nas 68 milionów złotych" - mówił z kolei wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Lewica). Jak dodał, za te pieniądze można by dać podwyżki kilku tysiącom pielęgniarek lub kupić 40 tys. komputerów do nauczania zdalnego. "30 tysięcy drzew poszło pod topór, żeby zorganizować wybory, których nie było" - stwierdził wicemarszałek Sejmu. Dodał, że na to, co zrobił minister aktywów państwowych, "są paragrafy" - art. 231 i 296 Kodeksu karnego, które mówią m.in. o odpowiedzialności urzędników państwowych za przekroczenie uprawnień. Przypomniał, że Lewica złożyła już w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, a na Sasina czeka ponadto Trybunał Stanu.