Za odrzuceniem projektu głosowało w piątek 227 posłów, 208 było przeciw, jeden wstrzymał się od głosu. Według projektodawców celem Narodowego Programu Zatrudnienia (NPZ) miało być stworzenie nowych rozwiązań prawnych, które wspierałyby tworzenie nowych miejsc pracy oraz rozwój przedsiębiorczości ludzi młodych. "Właściwe wdrożenie i konsekwentne stworzenie w ciągu najbliższych 10 lat poszczególnych instytucji tej ustawy pozwoli na stworzenie nowych 1 200 000 miejsc pracy w latach 2014-2023" - głosi uzasadnienie projektu. Osiągnięcie tych celów miało nastąpić poprzez: "wprowadzenie instrumentów ekonomicznych i finansowych, tworzących realne warunki kolejnym rocznikom młodych Polaków, wchodzących w życie zawodowe, podjęcia pracy użytecznej dla kraju, zaspokajającej ich dążenia osobiste i zawodowe" - miały to być m.in. preferencyjne kredyty i pożyczki, stypendia edukacyjne dla młodzieży zamieszkałej na obszarach zdegradowanych ekonomicznie. Wsparcie dla przedsiębiorstw Program przewidywał też "wsparcie dla istniejących oraz nowo tworzonych przedsiębiorstw, które staną się miejscem realizacji aspiracji zawodowych i ekonomicznych ludzi młodych, zwłaszcza na terenach małych miast i wsi o niskim poziomie rozwoju gospodarczego zdegradowanych ekonomicznie" oraz "zlikwidowanie ekonomicznego przymusu emigracji zarobkowej młodych Polaków". Program przewidywał m.in. wprowadzenie zachęt adresowanych do przedsiębiorców, którzy zatrudniać będą ludzi młodych jak np. odliczenie od podstawy opodatkowania kwoty stanowiącej równowartość jednego miejsca pracy, preferencje podatkowe dla osób zatrudniających absolwentów szkół, zwrot zapłaconego podatku dla nowych przedsiębiorców zatrudniających absolwentów, obniżenie wysokości składek na ubezpieczenia społeczne na obszarze gmin zdegradowanych ekonomicznie, wsparcie finansowe dla pracowników zatrudnionych na obszarze małych miast lub wsi. "Nie ma dzisiaj w Polsce poważniejszego problemu" Przed głosowaniem wywiązała się krótka debata nad projektem. Beata Szydło (PiS) mówiła, że "nie ma dzisiaj w Polsce poważniejszego problemu i ważniejszej sprawy niż praca". "Ponad 2 mln bezrobotnych, co trzecie dziecko w Polsce żyje w biedzie, a co szóste w nędzy" - wyliczała. Pytała też, jak w świetle tych danych oceniać stanowisko największej partii rządzącej, która z jednej strony, ustami swojego lidera, twierdzi, że jest otwarta na wszelkie propozycje dotyczące walki z bezrobociem, a z drugiej strony, zgłasza wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu Narodowego Programu Zatrudnienia. Wincenty Eisler (RP) zwrócił się wprost do premiera: "Czy pana słowa jeszcze coś znaczą? Przedwczoraj, będąc w Brukseli, przed kamerami zadeklarował pan, że poprze pan ten projekt ustawy, każdy projekt, który przyczynia się do zmniejszenia bezrobocia. Dokładnie w tym samym czasie pańska koleżanka z Platformy Izabela Mrzygłocka składała tutaj w Sejmie deklarację, wniosek o odrzucenie tego projektu w pierwszym czytaniu". Także Ludwik Dorn (SP) nawiązywał do słów premiera w Brukseli, mówiąc, że Donald Tusk deklarował, iż jego rząd poprze prace nad każdym projektem, który daje szansę na zwiększenie liczby miejsc pracy. Stanisław Szwed (PiS) podkreślał w imieniu wnioskodawców, że ponad 2 mln 300 tys. osób to bezrobotni, ponad milion z nich to ludzie do 35. roku życia, a ponad 2 mln osób wyjechało z kraju w poszukiwaniu chleba. Jak mówił Szwed kompleksową odpowiedzią na te problemy jest właśnie NPZ. Opozycji odpowiadał wiceminister pracy Jacek Męcina. Wskazywał na działania rządu, podjęte od początku roku, by przeciwdziałać bezrobociu. "O 20 proc. wzrosły nakłady Funduszu Pracy, które pozwolą zaktywizować blisko pół miliona osób bezrobotnych. Jeśli policzymy efektywność 50-procentową, ok. 250 tys. bezrobotnych powinno znaleźć zatrudnienie. I w tym kontekście, patrząc na efekty tego programu, można powiedzieć, że jesteśmy w stanie jeszcze szybciej zbudować te 1 mln 200 tys. miejsc pracy" - mówił Męcina. Wskazując na mankamenty NPZ, powiedział, że przewiduje on przede wszystkim wzrost kosztów pracy. "Wzrost kosztów pracy o 2,5 proc. oznacza wyższe bezrobocie i bardzo niebezpieczne skutki dla gospodarki. Znalazły się w tym projekcie preferencje, ulgi, zwolnienia. Oznaczają one mniejsze wpływy budżetowe, ale co najważniejsze oznaczają mniejsze wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych" - mówił wiceminister. Dodał, że wiele proponowanych w NPZ rozwiązań już dziś jest uregulowanych jak np. stypendium edukacyjne. Inne, jak mówił, są już na etapie zaawansowanych prac i niedługo znajdą się w parlamencie - mowa tu o reformie Urzędów Pracy.