Za odwołaniem Nowickiej było 160 posłów; przeciw było 237; wstrzymało się 23. Większość konieczna do odwołania wynosiła 211. W uzasadnieniu wniosku klubu SP stwierdzono m.in., że "niedopuszczalne" jest, aby funkcję wicemarszałka pełniła "osoba, której dotychczasowa działalność mogłaby rodzić podejrzenia o lobbing na rzecz podmiotów, od których kierowane przez nią stowarzyszenie otrzymywało pokaźne wsparcie finansowe". Chodzi o informacje wynikające z treści wyroku w przegranym przez Nowicką procesie, który wytoczyła publicystce Joannie Najfeld. "Gość Niedzielny", który dotarł do utajnionego wyroku, podał, że kierowana przez Nowicką Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny otrzymywała pieniądze od koncernu farmaceutycznego produkującego środki antykoncepcyjne oraz od międzynarodowej organizacji, promującej aborcję i produkującej przyrządy do przerywania ciąży. W odpowiedzi Nowicka oświadczyła, że nie była i nie jest na liście płac przemysłu aborcyjnego. Jak podkreśliła, sąd uniewinnił Najfeld, bo uznał, że jej wypowiedź miała "charakter publicystyczny". W opinii wicemarszałek nie ma nic nagannego w fakcie, że Federacja "pozyskuje środki na realizację celów statutowych od legalnych instytucji, organizacji, fundacji czy sektora prywatnego". Nowicka złożyła też apelację od wyroku sądu w procesie o pomówienie, który wytoczyła Joannie Najfeld. Przed głosowanie odbyła się debata nad wnioskiem. Andrzej Romanek (Solidarna Polska) podkreślił, że wicemarszałek Sejmu pełni "niezwykle odpowiedzialną rolę w procesie stanowienia prawa". - Prestiż i powaga Sejmu wymagają, aby funkcję tę pełniły osoby, których dotychczasowa działalność nie rodzi absolutnie żadnych podejrzeń o pozostawanie w konflikcie interesów - powiedział. Jego zdaniem, można "z całą pewnością" powiedzieć, że Wanda Nowica nie spełnia tych kryteriów. - Jak wynika z doniesień prasowych, opierających się zresztą o uzasadnienie orzeczenia sądu, pani Wanda Nowicka otrzymywała pieniądze na działalność kierowanego przez nią stowarzyszenia od koncernów farmaceutycznych produkujących środki antykoncepcyjne oraz firm produkujących i dystrybuujących przyrządy służące do wykonywania aborcji - powiedział Romanek. Rzecznik SP Patryk Jaki przywołał nazwiska osób sprawujących w przeszłości, w tym także w II RP, funkcję wicemarszałka Sejmu. Wymienił m.in.: Walerego Sławka, Macieja Rataja, Ignacego Daszyńskiego oraz Wiesław Chrzanowskiego i Macieja Płażyńskiego. Jak mówił, są to "ikony polskiej niezłomności, odważni opozycjoniści, uczestnicy wielkich zrywów patriotycznych". - A co proponuje nam Ruch Palikota w postaci Pani Nowickiej? Jaki dorobek, który dawałby mandat do zasiadania w tym szacownym gronie? Łamanie prawa w postaci promowania zakazanej w Polsce aborcji, dziwne przepływy finansowe, działania na granicy lobbingu, jeżeli nie sam lobbing, dumny udział w środowisku promującym narkotyki i w dodatku chcącym pić bimber w Wysokiej Izbie - przekonywał Jaki. Jan Dziedziczak (PiS) argumentując poparcie swego klubu dla wniosku SP powiedział, że stanowisko wicemarszałka Sejmu wymaga "szczególnej wiarygodności". Podkreślił, że wicemarszałek Sejmu jest jedną z kilku osób mających największy wpływ na proces ustawodawczy. - To funkcja, od której wymagamy transparentności, nieskazitelności. Wicemarszałek Sejmu powinien być jak żona Cezara - powiedział. Dziedziczak przekonywał, że Nowicka budzi "ogromne kontrowersje". - Jest to osoba, wobec której stawiane są w mediach bardzo poważne zarzuty lobbingowe, niektórzy wręcz mówią o korupcji politycznej. Wychodzimy z założenia, że tego typu osoba nie powinna być w Prezydium Sejmu, nie powinna mieć tego kluczowego wpływu na proces ustawodawczy w Polsce - powiedział. Według posła PiS, Nowicką obciążają także jej niektóre wypowiedzi medialne, m.in. o tym, że wstydzi się, iż Jan Paweł II był Polakiem. - To powiedziała pani Wanda Nowicka. Dopytywana przez dziennikarza całkiem niedawno nie wyparła się tych słów, tylko je uzasadniała. Tego typu osoby po prostu nie mogą być w prezydium Sejmu, przekraczają wszelkie granice - przekonywał Dziedziczak. Zarzucił Nowickiej, że jest osobą "konfrontacyjną, polaryzującą polskie społeczeństwo i agresywną wobec polskiej kultury". Janusz Palikot broniąc posłanki swojego klubu nawiązał do niedawnej debaty medialnej wywołanej wypowiedzią prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, na temat przywrócenia kary śmierci za szczególnie drastyczne zabójstwa. Podobny pogląd wyrażali posłowie Solidarnej Polski. - Mogę się cieszyć na początku, że wnioskodawcy nie proponują kary śmierci dla pani Wandy Nowickiej i ograniczyli się tylko do (postulatu) usunięcia jej ze stanowiska. Dziwię się, że pan sprawozdawca stanowiska PiS nie zaproponował właśnie takiego - w duchu waszych ostatnich postulatów - rozwiązania kwestii Wandy Nowickiej - powiedział Palikot. Przekonywał, że uzasadnienie wniosku SP jest absurdalne. - Wanda Nowicka w dniu wybrania na funkcję wicemarszałkini zrezygnowała z prezesowania federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, w związku z tym konfliktu interesów nie ma - podkreślił. Zdaniem Palikota wnioskodawcom nie chodzi jednak o argumenty. Zarzucił im "światopoglądowe zacietrzewienie". Jerzy Wenderlich (SLD) oświadczył, że jego klub nie znalazł przesłanek do odwołania Nowickiej. Zacytował fragment wniosek SP, że funkcji wicemarszałka nie powinna pełnić "osoba, której dotychczasowa działalność mogłaby rodzić podejrzenia o lobbing na rzecz podmiotów, od których kierowane przez nią stowarzyszenie otrzymywało pokaźne wsparcie finansowe". - Cóż to za tryb? Tryb domysłów, tryb wiatru, tryb przypuszczający; "mogłaby rodzić podejrzenie" - więc rodzi czy nie rodzi? Jeśli na to pytanie wnioskodawcy nie potrafią odpowiedzieć, więc można powiedzieć, że nie jest to jakieś pełne przekonanie strażników świętej rewolucji w tej sprawie. Jest to tylko ot taka suflerka polityczna, być może chęć zasiania niepewności, być może chęć wzięcia do ręki farbek, którymi uda się komuś ciemniejsze wąsy domalować - mówił Wenderlich. Przyznał, że początkowo "sytuacja, w jakiej znalazła się pani Wanda Nowicka, była dwuznaczna". - Poprosiliśmy więc o wyjaśnienia i zostały one udzielone - oświadczył Wenderlich. Jak zaznaczył, świadczy to dobrze nie tyle o samej Nowickiej, co o "sile instytucji demokratycznych, gdzie rzeczywiście transparentność jest ważna".