W trakcie debaty za podtrzymaniem prezydenckiego weta opowiedziały się kluby PO i SLD. Z kolei PiS, PSL oraz koła PJN i SdPl były za powołaniem uczelni. Argumenty prezydenta przeciw powołaniu w Dęblinie Akademii Lotniczej w miejsce Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych i Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej w Warszawie przedstawiał szef BBN Stanisław Koziej. Mówił o potrzebie konsolidacji szkolnictwa wojskowego, a nie rozpraszania go w sytuacji, gdy Polska, przy mniejszej armii ma więcej szkół oficerskich niż np. Niemcy, Francja czy Wielka Brytania. Wzywał do utrzymania w Dęblinie szkoły typowo wojskowej, argumentując, że potrzebę rzetelnego szkolenia w wojskowym lotnictwie uświadamiają choćby wnioski komisji, która badała katastrofę smoleńską. Koziej przestrzegał przed "komercjalizacją" szkolenia wojskowego. O odrzucenie weta apelował sprawozdawca komisji edukacji i obrony Andrzej Smirnow (PO). Podkreślał, że zredukowana armia potrzebuje tak niewielu nowych oficerów, że szkoły muszą przyjmować także studentów cywilnych. Przyznał, że w obecnym układzie sił weta nie da się odrzucić, ale wyraził przekonanie, że do sprawy zmian w Dęblinie będzie trzeba wrócić. Paweł Suski (PO) mówił, że "pośpiech jest niewskazany" i należy się zastanowić nad formą organizacyjną dęblińskiej szkoły. O uwzględnienie weta apelował też Stanisław wziątek (SLD). Odrzucił sugestię Jarosława Żaczka (PiS), że "Akademia Lotnicza została przehandlowana za stanowisko w przyszłym rządzie dla polityka SLD". Zdaniem Żaczka powołanie Akademii Lotniczej oznaczałoby rozwój dęblińskiej szkoły, podczas gdy odrzucenie tej koncepcji może oznaczać wstęp do likwidacji szkoły. Za ponownym uchwaleniem ustawy były kluby PiS i PSL, koła PJN i SdPl. - Trzeba sobie zadać pytanie, czy "szkoła orląt" ma prawo się rozwijać, być uczelnią akademicką, czy przyłożyć rękę do weta - pytał Jarosław Żaczek (PiS). - Słucham i myślę, że większego absurdu Mrożek by nie wymyślił. Przecież wcześniej posłowie mówili jednym głosem - powiedział Tadeusz Sławecki (PSL), nawiązując do jednomyślności Sejmu przy uchwalaniu ustawy (w styczniu za utworzeniem Akademii głosowało 421 posłów, jedna osoba się wstrzymała, nikt nie był przeciw). Zbigniew Wojciechowski (PJN) przywołał apel rady miejskiej Dęblina ws. Akademii i wytknął Platformie, że była inicjatorem powołania uczelni. - Zacznijcie współpracować - zwróciła się do MON i BBN Izabella Sierakowska (SdPl). Zdaniem posłanki "Dęblinowi należy się akademia". Za utrzymaniem ściśle wojskowego charakteru uczelni opowiadają się też publicyści piszący o armii i lotnictwie, z którymi rozmawiała PAP. Zdaniem redaktora naczelnego miesięcznika "Raport" Grzegorza Hołdanowicza należy dołożyć starań, by szkoła w Dęblinie odzyskała status szkoły rzeczywiście wojskowej, skupionej na przygotowaniu kadry dla wszystkich rodzajów lotnictwa sił zbrojnych. Publicysta lotniczy "Nowej Techniki Wojskowej" Piotr Abraszek uważa, że to, czy uczelnia będzie się nazywała akademią czy WSOSP, to spór zastępczy. - Z mojego punktu widzenia ważniejsze, by - po ustaleniach komisji Millera - opracować taką koncepcję szkolenia, która odpowiadałaby standardom światowym - podkreślił. - Z punktu widzenia obronności, sił zbrojnych, postulowana przez prezydenta konsolidacja i poprawa jakości kształcenia wojskowego są potrzebne - uważa z kolei były pilot wojskowy płk rez. Piotr Łukaszewicz. Ustawę o powołaniu Akademii Lotniczej Sejm uchwalił pod koniec stycznia. Jej autorzy przekonywali, że połączenie dwóch placówek przysłuży się otwieraniu się instytucji wojskowych na rynek cywilny i rozszerzeniu oferty dydaktycznej. Za połączeniem opowiedziały się władze obu instytucji. W marcu prezydent Bronisław Komorowski, korzystając po raz pierwszy z prawa weta, nie podpisał ustawy tworzącej nową uczelnię. Argumentował, że wejście w życie ustawy zaszkodziłoby profesjonalnemu szkoleniu żołnierzy i utrwaliło rozproszenie szkolnictwa wojskowego. We wtorek u prezydenta odbyły się konsultacje szefów klubów sejmowych w sprawie głosowania. Po rozmowach Bronisław Komorowski powiedział, że jest większość pozwalająca utrzymać weto.