Poseł Arkadiusz Rybicki oświadczył, że PO nie podziela obaw m.in. PiS, że środowiska naukowe, jako rzekomo "przesiąknięte agentami", nie powinny wskazywać kandydatów do przewidywanej Rady IPN, która miałaby, z większymi kompetencjami, zastąpić Kolegium IPN, dziś organ doradczy prezesa. Ochrona establishmentu Arkadiusz Mularczyk (PiS) powiedział, że jego klub jest za odrzuceniem całego projektu, a gdyby tak się nie stało, złożył poprawki. Powiedział, że PO chce przejąć IPN, tak by nie mogły ukazywać się książki o Lechu Wałęsie czy publikacje o Aleksandrze Kwaśniewskim, bo - zdaniem posła - chodzi tu o ochronę "establishmentu okrągłostołowego". Powtórzył, że byli agenci w środowiskach naukowych będą mogli wskazywać kandydatów do Rady IPN. Poseł pytał też o przesłanki konstytucyjne, które pozwalałyby krajowym radom sądownictwa i prokuratury wskazywanie tych kandydatów. Ryszard Kalisz w imieniu Lewicy oświadczył, że dla "unormalnienia IPN" jego klub popiera projekt PO, z zastrzeżeniem, by zachować sejmową większość 3/5 głosów do odwołania prezesa IPN (projekt wnosi, by była to zwykła większość). Poseł powtórzył, że Lewica jest za likwidacją IPN (taki projekt klubu Lewicy Sejm już odrzucił). W debacie nikt nie zabrał głosu w imieniu PSL, które wcześniej deklarowało, że liczy na mniejszą obecność polityki w IPN. Koło SdPL popiera projekt, choć Marek Borowski powiedział, że posłom PO zabrakło odwagi by skończyć z lustracją, bo "nie ma już kogo lustrować", a obecna ustawa lustracyjna obejmuje zbyt wiele osób, bo aż kilkadziesiąt tysięcy. Zmiany zmierzają do osłabienia IPN; jesteśmy przeciw - mówił w imieniu koła Polska Plus Jarosław Sellin. Nie rozumiał on, dlaczego archiwa IPN mają być otwarte dla agentów służb PRL, którzy mogliby sprawdzać, co jest na ich temat w IPN - by ewentualnie móc wrócić do życia politycznego. DKP popiera projekt - mówił Bogdan Lis w imieniu koła, krytykując działalność lustracyjną IPN. Założenia projektu Projekt PO zachowuje generalną zasadę, że każdy obywatel ma dostęp tylko do swojej teczki (co jest prawem od 1999 r.). Od 2007 r. jawne i dostępne dla każdego są teczki osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie. Oto najważniejsze propozycje zmian z projektu PO: - w miejsce dzisiejszego 11-osobowego kolegium IPN powołano by 9-osobową Radę IPN - wywodzącą się m.in. ze środowisk naukowych. Miałaby ona większe kompetencje niż będące ciałem doradczym Kolegium - m.in. ustalałaby priorytetowe tematy badawcze i rekomendowała kierunki działań IPN; opiniowałaby też powoływanie i odwoływanie szefów pionów IPN; członkiem Rady mogłaby być tylko osoba, która ma tytuł naukowy nauk humanistycznych lub prawnych; dziś nie jest to warunkiem zasiadania w kolegium IPN; - prezesa IPN powoływałby i odwoływałby Sejm zwykłą większością głosów; dziś jest to większość 3/5. Odwołanie prezesa, na wniosek Rady IPN, byłoby możliwe m.in. w przypadku odrzucenia jego rocznego sprawozdania przez Radę bezwzględną większością głosów (dziś ewentualne odrzucenie sprawozdania przez Sejm lub Senat nie rodzi żadnych skutków prawnych); - Zgromadzenie Elektorów, wyłaniane przez renomowane uczelnie oraz Instytuty Historii i Studiów Politycznych PAN, wskazywałoby kandydatów do Rady IPN, spośród których członków wybierałyby Sejm (pięciu z 10 kandydatów) i Senat (dwóch z czterech). Prezydent RP wybierałby dwóch członków spośród zgłoszonych mu przez Krajową Radę Sądownictwa (sejmowa podkomisja dopisała, że kandydatów zgłaszałaby też Krajowa Rada Prokuratury). Dziś siedmiu członków Kolegium wybiera Sejm; dwóch - Senat; dwóch - prezydent; - IPN dawałby obywatelowi oryginały akt służb specjalnych PRL na jego temat (chyba, że byłyby w złym stanie - wtedy byłyby to kopie) i bez anonimizacji jakichkolwiek danych osobowych. Dziś obywatel dostaje kopie swych akt z IPN, a nazwiska agentów można poznać po złożeniu oddzielnego wniosku (o ile ustalenie takie jest możliwe przez IPN); - agenci i oficerowie służb PRL mogliby dostawać kopie wszelkich dokumentów tajnych służb PRL na swój temat (IPN ostrzega, że uniemożliwi to odwoływanie się takich osób do sądu, co może być uznane za niekonstytucyjne). Dziś osoby te nie dostają dokumentów wytworzonych przez nich w ramach działań w służbach PRL. W uzasadnieniu zmian PO napisała, że stało to w kolizji z prawem do obrony przez posądzonych o współpracę ze służbami PRL (nie mogli się oni skutecznie bronić, nie znając swych akt z IPN, bo ten im ich odmawiał); - wykreślono by artykuł o odmowie udostępniania akt służb PRL osobom, których służby te traktowały jako "tajnych informatorów lub pomocników przy operacyjnym zdobywaniu informacji". Taki obowiązujący zapis spowodował odmowę udostępnienia przez IPN wielu osobom akt służb PRL na ich temat, m.in. Lechowi Wałęsie; - tak jak dotychczas, osoba, która dostała wgląd w swe akta z IPN, a nie była oficerem lub agentem służb PRL, mogłaby zastrzec, że jej akta nie będą udostępniane przez IPN naukowcom i dziennikarzom na czas nie dłuższy niż 50 lat od daty powstania akt. Osoba taka zarazem mogłaby wyrazić zgodę na powszechną ich dostępność w IPN. - wykreślono by zapis o anonimizowaniu danych osobowych osób trzecich w udostępnianych aktach. Uzasadnienie powołuje się na "zasadę jawności życia publicznego"; - IPN miałby - tak jak i dziś - cztery miesiące na udostępnianie akt obywatelowi w IPN. Dodano by zapis, że IPN udostępniałby w siedem dni dokumenty, których sygnatury są znane, a ich odnalezienie nie wymagałoby dodatkowych kwerend; do końca 2012 r. IPN opublikowałby inwentarz archiwalny. Czy jesteś za likwidacją IPN? Wypowiedz się na forum