Posłowie PiS zadawali liczne pytania m.in. o finansowanie kongresu EPP, czy kampanię Janusza Palikota. Zdaniem Zbigniewa Chlebowskiego (PO), kompromitowali w ten sposób Sejm. Pod pretekstem zadawania pytań w sprawie poprawek do ustawy ograniczającej subwencje budżetowe dla partii politycy PiS pytali z jakich środków zostanie zorganizowany przyszłotygodniowy kongres Europejskiej Partii Ludowej (EPP) w Warszawie, jaki był powód odejścia senatora Krzysztofa Zaremby z Platformy; przypominali też sprawę byłego polityka PO, senatora Tomasza Misiaka, a także oskarżenia pod adresem Janusza Palikota dotyczące finansowania jego kampanii. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski zarzucił im, że w ten sposób łamią regulamin Sejmu, a prowadzącego obrady marszałka Bronisława Komorowskiego (PO) skrytykował za to, że na to pozwala. Zaczął Joachim Brudziński (PiS), zwracając się do premiera Dolanda Tuska (obecnego w sali obrad), by wyjaśnił, czy kongres EPP w Warszawie będzie finansowany za pieniądze komitetu wyborczego PO. - Wielokrotnie o tym słyszeliśmy z ust czołowych polityków PO, że kongres ma być początkiem inauguracji kampanii do Parlamentu Europejskiego. Kto, panie premierze, za ten kongres zapłaci. Czy będzie próba obejścia ordynacji wyborczej? - pytał Brudziński. Polityk PiS nawiązał też do odejścia z PO senatora Krzysztofa Zaremby, który nie zgadzał się z działaniami rządu w sprawie stoczni i jego konferencji przed bramą Stoczni Szczecińskiej, ale marszałek Komorowski wyłączył Brudzińskiemu mikrofon. Po przegłosowaniu kilku poprawek Brudziński znów wszedł na mównicę i powtórzył swoje pytanie dotyczące finansowania kongresu EPP. Przy kolejnej poprawce Marek Suski (PiS) pytał, jaki model finansowania kampanii wyborczej będzie obowiązywał po zmianie ustawy. - Czy model pana Palikota, czyli zrzutka emerytów, rencistów i studentów, czy model pana (Mirosława) Drzewieckiego (skarbnika PO - PAP), czyli haracz od osób zajmujących stanowiska, bo zgodnie z waszą instrukcją finansową wszystkie osoby mają obowiązek do 10 proc. swojego uposażenia odprowadzać - mówił poseł PiS. Inny poseł PiS Tadeusz Cymański chciał wiedzieć jakie sankcje są przewidziane za wykorzystanie aparatu państwa do sprawdzania kampanii poszczególnych posłów. Nawiązał w ten sposób do słów Palikota. - Poseł Palikot powiedział wyraźnie: wznowiono śledztwo dlatego, że pan Schetyna walczy z nim o przywództwo - stwierdził Cymański. Andrzej Dera (PiS) oceniał zaś, że ustawa jest jedną z najgorszych, jakie powstały w Sejmie i zwrócił się do premiera, by "już nigdy więcej nie wymuszał na posłach, by szybko tworzyli prawo". - Szybko to trzeba uciekać, prawo trzeba tworzyć dobrze - podkreślał. Jego klubowy kolega Jacek Kurski z kolei pytał, czy Sejm mógłby przyjąć uchwałę, w której oświadczy m.in., że "senator Tomasz Misiak został wyrzucony z PO za uczciwość, stoczniowcy zwalniani ze stoczni gdyńskiej i szczecińskiej to nie są stoczniowcy zwalniani przez rząd, tylko krasnoludki i symulanci, a nad Polską świeci słońce Peru". Tomasz Dudziński (PiS) nawiązywał do czwartkowej decyzji Sądu Okręgowego, który w trybie wyborczym zakazał PiS rozpowszechniania spotu, w którym mowa jest, że PO dba o interesy partyjnych kolegów. - Sąd nie przyznał racji PiS, mimo że mówimy prawdę, ale przyznał nam rację senator PO Krzysztof Zaremba, który powiedział, że jako senator starał się wykorzystać wszystkie możliwości, aby doprowadzić do uratowania polskich stoczni. Prosił o to także rząd, ale odpowiedzią było milczenie, lekceważenie i strach przed starszą panią z Brukseli - mówił Dudziński. Zareagował na to marszałek Sejmu, zwracając się do władz klubu PiS, aby "powściągnęli chęć prowadzenia polemiki na każdy temat". - Jest czas na oświadczenia, można zrobić konferencję prasową, ale to jest kpina ze wszystkich, jeśli nie zadaje się pytania nawet lekko związanego z ustawą - ocenił Komorowski. Jak dodał, posłowie PiS "mogą za chwilę zadawać pytania o lot na księżyc". - Ale jaki to ma sens - pytał marszałek. - Taki sposób prowadzenia obrad nie przystoi marszałkowi polskiego parlamentu. Zamykanie ust opozycji, pozwalanie na obrażanie, wypowiedzi nieregulaminowe z pańskiego klubu są tolerowane, a wniosek opozycji o przerwę nie został nawet przegłosowany - zwrócił się do Komorowskiego Suski. Prosił też o wyznaczenie innego marszałka do prowadzenia obrad Sejmu. Dudziński zgłosił się do zadania pytania także przy kolejnej poprawce Senatu. - Jest coraz więcej wątpliwości dotyczących finansowania kampanii posła Palikota - rozpoczął poseł PiS, ale natychmiast przerwał mu marszałek Sejmu. - Proszę pana do siebie panie pośle; czy pan chce tylko robić awanturę? Przecież pan doskonale wie, że pan nadużywa regulaminu. Niech pan zada pytanie tak, żeby chociaż pasowało do tej konkretnej poprawki - mówił do Dudzińskiego Komorowski. - Na nowo zostało wszczęte postępowanie w sprawie finansowania kampanii posła Palikota. Poseł Palikot stwierdził, że jest to wynik wewnętrznych rozgrywek w PO i walki o przywództwo między wicepremierem Schetyną a posłem Palikotem. Czy to jest prawda? - dopytywał Dudziński. Na te słowa zareagował szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. Na jego wniosek ogłoszona została 15-minutowa przerwa i zwołane posiedzenie Konwentu Seniorów. - Od kilkunastu minut politycy PiS łamią skutecznie regulamin. To, że się państwo kompromitujecie, to wasza wola, ale przy okazji kompromitujecie Wysoką Izbę, obrażacie premiera, obrażacie parlamentarzystów. A pan, panie marszałku przyzwala na to - argumentował Chlebowski. - Do tej pory takiego poziomu wzajemnej agresji i nadużywania regulaminu nie było - ocenił Komorowski, po przerwie i posiedzeniu Konwentu. Odrzucił zarzuty m.in. Chlebowskiego, że sam łamie Regulamin Sejmu, który - jak przypomniał - "niedawno razem wszyscy zmieniliśmy, tak aby opozycji zagwarantować prawo do jednego pytania do poprawek i jednego do całości ustawy". Jak podkreślił, to marszałek określa czas na pytanie i ma prawo, jeśli pytanie jest obok tematu, wyłączyć mikrofon. - I zamierzam z tego prawa korzystać, między innymi dlatego, że sądzę, iż tego rodzaju obyczaj, który dzisiaj jest formą ekscesu może stać się regułą - dodał. Na te słowa zareagował Suski, przypominając, że opozycja była przeciw zmianom w regulaminie Sejmu, bo one ograniczyły możliwość zadawania. Wówczas Komorowski wyłączył mu mikrofon. Brudziński - ze względu na to, że Tusk opuścił w przerwie Sejm - pytał uparcie Schetynę kto zapłaci za kongres EPP. - Sprawa jest prosta jak drut. W związku z tym, że rzeczywiście EPP raz w roku organizuje zjazdy, to jest zjazd EPP, Europejskiej Partii Ludowej.(...) Wybrana została Warszawa, jako miejsce do zorganizowania tego zjazdu. Wszystkie koszty ponosi komitet wykonawczy EPP - odpowiedział Schetyna. Politycy Platformy (m.in. Schetyna) wielokrotnie informowali, że kongres EPP, będzie jednocześnie oficjalnym początkiem kampanii wyborczej PO do europarlamentu; taka informacja znajdowała się też na stronie internetowej Platformy. Później jednak w oficjalnych wystąpieniach podkreślali, że nie będzie to początek kampanii wyborczej PO, a za kongres w Warszawie zapłaci Europejska Partia Ludowa. Ostatecznie Sejm przyjął wszystkie poprawki Senatu do ustawy ograniczające subwencje dla partii. Poprawki te, zdaniem posłów PO, mają oddalić ewentualne ryzyko niekonstytucyjności ustawy. Jedna z poprawek zakłada, że kwota subwencji dla partii na pierwszy kwartał 2009 roku będzie obliczana zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami. Kolejne raty aż do końca 2010 roku będą już mniejsze. Ustawa przewiduje, że od połowy 2009 r. do końca 2010 roku partie mają otrzymywać mniejszą subwencję budżetową: PO - o 44 proc., PiS - o 41 proc., SLD - o 11 proc., PSL - o 7 proc. Poprawki zmieniają też procentową wysokość subwencji, jaką partie będą zobowiązane przeznaczać na fundusz ekspercki. Dotychczas miało to być od 10 do 20 proc., a teraz musi to być co najmniej 15 proc. środków otrzymywanych z budżetu. Ustawa zakłada ponadto, że poza okresem kampanii wyborczej subwencja nie może być przeznaczana na finansowanie m.in. płatnych reklam oraz audycji telewizyjnych i radiowych. Wprowadza także zakaz propagowania działalności partii za pomocą plakatów i haseł o powierzchni większej niż 2 m kw. Nowe prawo zobowiązuje PKW do odrzucenia sprawozdania finansowego partii w razie złamania tych przepisów.