Wniosek o pociągnięcie Schmidt do odpowiedzialności karnej złożył komendant główny policji. W tej sprawie na początku kwietnia komisja regulaminowa opowiedziała się za uchyleniem posłance immunitetu. Schmidt zarzucono wykroczenie drogowe w związku z tym, że wwiozła na teren Sejmu w bagażniku dwie osoby, czym również naraziła ich bezpieczeństwo. Byli to Paweł Kasprzak i Wojciech Kinasiewicz z Obywateli RP, którym czasowo zawieszono prawo wstępu na teren Sejmu. Gdy wwiezienie aktywistów nie udało się Ryszardowi Petru, obu przetransportowała Schmidt. Sprawa Sławomira Nitrasa Komisja regulaminowa zarekomendowała pod koniec kwietnia poparcie wniosku o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Nitrasa. Chodziło o kłótnię po demonstracji organizacji "Prawo do Życia". Jak mówił wówczas adwokat Filip Wołoszczak, który przed komisją reprezentował oskarżyciela prywatnego Dawida Wachowiaka, wniosek dotyczy zdarzenia z listopada 2018 roku. "W okolicach Placu Defilad w Warszawie, działając w zamiarze bezpośrednim Nitras znieważył pana Dawida Wachowiaka w ten sposób, że w trakcie interwencji policji wobec osoby zakłócającej legalne zgromadzenie, zorganizowane poprzez Fundację 'Pro Prawo do Życia', użył wobec Dawida Wachowiaka określeń: 'gnoje', 'gówniarz', 'dureń' oraz 'banda psycholi', czym w ocenie oskarżyciela prywatnego znieważył go, a także naruszył jego nietykalność cielesną poprzez szturchanie i popychanie oraz uderzanie go w rękę" - napisano we wniosku. Wołoszczak dodał, że działanie Nitrasa nie było związane z wykonywaniem mandatu posła, a opisane zdarzenie zostało udokumentowane na nagraniu wideo dostępnym w internecie. W jego ocenie, film ten "w sposób niepozostawiający wątpliwości udowadnia winę posła". Z kolei Nitras mówił w środę w Sejmie, że powody podane we wniosku to pomówienia. "Nie byłem na żadnej demonstracji, nikogo nie dotknąłem, nikogo nie uderzyłem, nie obraziłem" - powiedział. Opisując zdarzenie Nitras powiedział, że wychodząc z Pałacu Kultury zobaczył "dwóch osiłków, wyrostków" w wieku 18-19 lat, którzy trzymali za ręce sześćdziesięciokilkuletnią kobietę i którzy "w swoim przekonaniu dokonali zatrzymania obywatelskiego". Zaznaczył, że nie widział żadnej demonstracji. Jak mówił, kobieta zwróciła się do niego o pomoc. "Poprosiłem, żeby ją puścili, i próbowałem zasłonić ją własnym ciałem, żeby mogła spokojnie odejść" - dodał.