"Jako Solidarna Polska nie wyobrażamy sobie, żebyśmy mieli poprzeć ustawy, które czyniłyby zadość oczekiwaniom TSUE, tzn. wycofania się nawet z tych skromnych zdobyczy reform sądownictwa, reform, których dalszy ciąg został zablokowany kilka lat temu właśnie na potrzeby dyskusji z UE, ponieważ de facto wyroki TSUE i wnioski Komisji Europejskiej dążą do tego, żeby wszystkich sędziów, którzy orzekają w SN, a byli wskazani przez zreformowaną Krajową Radę Sądownictwa, czyli również panią Manowską (pierwszą prezes Sądu Najwyższego - przyp. red.), po prostu odsunąć od orzekania" - wskazuje wiceminister sprawiedliwości na łamach gazety. Jego zdaniem to niebezpieczny proceder. Jak przypomina gazeta, pierwsza prezes SN wydała dwa zarządzenia ograniczające działalność Izby Dyscyplinarnej. "Niestety pani prezes Manowska uległa presji, którą wywoływano wobec niej od kilku tygodni, i zmieniła o 180 stopni stanowisko wobec orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (...)" - mówi Kaleta. Jego zdaniem odpowiedzią na naciski UE i jej organów powinno być dalsze kontynuowanie reform wymiaru sprawiedliwości. "Powinniśmy raczej powrócić na ścieżkę reformy sądownictwa" - mówi. I dodaje, że w poczekalni, przez zablokowanie procesu reform, czeka kilkanaście ustaw, które mają reformować sądy powszechne. "I raczej powinniśmy się skupić jako Zjednoczona Prawica na tym, żeby nie oglądając się na szantaż, dokończyć reformę sądownictwa" - zaznacza Kaleta. Wiceminister wskazuje, że rząd co prawda deklaruje poparcie dla dalszych reform, ale jak na razie ma to wymiar ogólnych deklaracji.