Sprawę wysyłania wspomnianych wiadomości ujawniła na początku roku "Warszawska Gazeta". Łączewski miał w nich ostrzegać przed PiS-em .Sędzia tłumaczył się, że to nie on jest autorem wiadomości, tylko ktoś włamał się na jego konta. Jak dowiedział się "Super Express" wersji Łączewskiego nie potwierdzają śledczy. "Nie było włamania ani do sprzętu, ani do konta na Twitterze. W laptopie Łączewskiego znaleziono jego zdjęcie wysłane do rzekomego Lisa" - mówi w rozmowie z "SE" jeden z prokuratorów, zajmujących się sprawą.Sędzia Wojciech Łączewski stał się znany m.in. po skazaniu byłego szefa CBA, a obecnie ministra koordynatora służb specjalnych, Mariusza Kamińskiego, za nielegalną prowokację wobec lidera Samoobrony Andrzeja Leppera.Więcej w "Super Expressie"