Jak donosi "SE", brat czuwał i modlił się przy Pawle Adamowiczu po zakończeniu pięciogodzinnej operacji. "Jestem przy Tobie - powtarzałem do niego w myślach" - wspomina. Na ciele prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza znaleziono trzy głębokie rany - jedną w okolicy serca i dwie jamy brzusznej. W trakcie sekcji zwłok znaleziono też dwie kolejne rany nadgarstka lewej ręki - były to rany na przestrzał, najprawdopodobniej miały one charakter obronny. "Jeden z operujących stwierdził, że tego typu obrażenia spotyka się w wyniku działań wojennych..." - opowiada Adamowicz. Jak wspomina, noc spędzili na oddziale intensywnej terapii. Bliskim prezydenta towarzyszył ks. Ireneusz Bradtke, który udzielił rozgrzeszenia i ostatniego namaszczenia Pawłowi Adamowiczowi. "Rano w poniedziałek, między godz. 8 a 9, odbyłem szczerą rozmowę z kierownikiem oddziału, której konkluzją było to, że Pawłowi zostały minuty, może godziny" - powiedział Piotr Adamowicz, wyraził jednocześnie wdzięczność wobec lekarzy i pielęgniarek, którzy robili wszystko, by uratować jego brata. Więcej w najnowszym wydaniu "SE".