"Dziwi nas, że ze strony dużej części środowiska dziennikarskiego nie podnoszone są wątpliwości, co do faktu, iż oficjalne i bardzo enigmatyczne oświadczenie prokuratury doprowadziło do zwolnienia zarówno redaktora naczelnego, jak i części redakcji. Jest to rażące tym bardziej, że wedle tego samego komunikatu śledztwo w sprawie opisywanej przez red. Gmyza skończyć się ma dopiero za pół roku. Sam tryb zwolnień uderzał swoją wybiórczością (np. zwolnienie redaktora Marczuka, który w tym czasie był na urlopie). Ich tempo budziło wątpliwości, co do tego, czy rzeczywiście były poprzedzone rzetelnym dochodzeniem" - pisze Świetlik. SDP twierdzi, że fakt, iż "duża część kolegów i koleżanek dziennikarzy wydała medialny wyrok na Cezarego Gmyza bez weryfikacji faktów", a wcześniej były "bardzo poważne nieścisłości" przy publikacjach innych redakcji jest "ponurym obrazem złej kondycji i stopnia upolitycznienia polskiego dziennikarstwa". Gmyz w wywiadzie dla wpolityce.pl stwierdził, że w oświadczeniu Rady Nadzorczej i Grzegorza Hajdarowicza zamieszczonym wczoraj na stronach rp.pl, znajduje się "szereg co najmniej nieścisłości", a nawet - "stek bzdur". Mówi,że chciał się rozstać z "Rz" po dżentelmeńsku, ale potraktowanie go w ten sposób zmusza go do obrony dobrego imienia. "Tekst 'Trotyl we wraku tupolewa' nie powinien się nigdy w takiej formie ukazać w 'Rzeczpospolitej'. Z przeprowadzonego przeze mnie i Radę Nadzorczą postępowania wyjaśniającego wynika, że nie był on w ogóle udokumentowany. Uzyskane przez dziennikarzy informacje o cząstkach wysokoenergetycznych powinny być przekazane rzetelnie, bez nadinterpretacji i uprzedzania wyników badań oraz analiz. Ogromnym nadużyciem był też sam tytuł artykułu" - napisał w oświadczeniu na stronie rp.pl Grzegorz Hajdarowicz, właściciel "Rz". W artykule opublikowanym w 'Rzeczpospolitej" w zeszły wtorek Gmyz stwierdził, że we wraku tupolewa znaleziono trotyl i nitroglicerynę. Jak sprostowała Prokuratura Wojskowa w Warszawie, to nieprawda. Prokuratura wskazała, że znalezione ślady mogą oznaczać obecność tzw. substancji wysokoenergetycznych, czyli bardzo różnych substancji, do których zalicza się także m.in. materiały wybuchowe. Niedawno z zarzutów upolityczniania polskiego dziennikarstwa tłumaczył się prezes SDP Krzysztof Skowroński, który w siedzibie SDP poprowadził konferencję PiS. Jarosław Kaczyński przedstawił na niej prof. Piotra Glińskiego jako kandydata na premiera. Skowroński poprowadził też spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z ekonomistami w Polskiej Akademii Nauk. Skowroński przepraszał za to na Nadzwyczajnym Zjeździe Delegatów SDP w Kazimierzu Dolnym pod koniec ubiegłego miesiąca. ML