W sprawie terminu tegorocznych wyborów parlamentarnych prezydent Bronisław Komorowski spotka się w środę z premierem Donaldem Tuskiem. W czwartek ma konsultować się z szefami partii i klubów parlamentarnych. - Jestem zwolennikiem tego, by wybory były dwudniowe. Ważne jest, aby frekwencja była duża i żeby pomóc Polakom, dać im większą możliwość obecności przy urnach - mówił Schetyna na porannym briefingu w Sejmie. Dodał, że mamy dobre doświadczenia z dwudniowym referendum akcesyjnym do UE w 2003 roku. - Dwa dni zdecydowały, że przekroczyliśmy barierę 50 proc., jeśli chodzi o frekwencję - przypomniał marszałek. Jak zaznaczył, przedstawiciele Państwowej Komisji Wyborczej mówili, że najczęściej wymieniana data wyborów - 30 października jest trudna ze względu na skład obwodowych komisji wyborczych. - Wierzę w racjonalność i rozsądek, prezydent podejmie dobrą decyzję - dodał Schetyna. O możliwym terminie wyborów parlamentarnych rozmawiały już władze Platformy Obywatelskiej. Wstępny termin wyborów zaaprobowany przez zarząd krajowy PO to 23 października. Zgodnie z konstytucją prezydent zarządza wybory parlamentarne nie później niż na 90 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu, wyznaczając je na dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji parlamentu. Pierwsze posiedzenie Sejmu obecnej kadencji odbyło się 5 listopada 2007 roku; kolejne wybory powinny się więc odbyć pomiędzy 6 października a 4 listopada. W tych dniach niedziela przypada: 9, 16, 23 i 30 października. Schetyna pytany był także o wywiad premiera Tuska w najnowszym wydaniu tygodnika "Polityka". Szef rządu zapowiada w nim, że nie będzie rekonstrukcji gabinetu. Nie może być żadnych gier - podkreślił szef rządu, a jako praktyczny powód podał przewodnictwo w UE, za które odpowiadają wszyscy ministrowie. - Zmiana gabinetu na osiem miesięcy przed wyborami, jeśli nie ma być tandetną zagrywką, która zostanie zresztą natychmiast rozszyfrowana, musiałaby być ofertą nowego rządu na następne cztery lata, a z tym wypada poczekać do rozstrzygnięcia wyborów - mówił Tusk. Marszałek Schetyna powiedział, że zna twardą deklarację premiera, że nie będzie rekonstrukcji. - To znaczy, że po prostu jej nie będzie - stwierdził. Jak dodał, on ma komfortową sytuację, ponieważ "nie od niego zależy skład rządu - dymisje, awanse, korekty, rekonstrukcje". Dopytywany o jego relacje z szefem rządu, Schetyna powiedział, że spotyka się z Tuskiem cały czas. - Jesteśmy umówieni na dalsze rozmowy. Współpraca jest taka jak trzeba - ocenił marszałek.