Szef resortu spraw wewnętrznych i administracji po raz kolejny zapewnił, że nikt z poszkodowanych nie zostanie bez pomocy. Rusinowice to licząca 1,3 tys. mieszkańców wieś w powiecie lublinieckim, jedna z tych miejscowości, gdzie trąba powietrzna wyrządziła największe szkody. - Byliśmy tu w sobotę z premierem Tuskiem i wtedy to był szok. Dzisiaj jestem w szoku, jestem zaskoczony tempem odbudowy, bo w sobotę jeszcze były te szkody usuwane, drzewa, rozbite domy, zerwane dachy. Dzisiaj tak naprawdę te dachy są już odnowione, tak samo jak budynki. To mnie zaskakuje - powiedział Schetyna dziennikarzom. Chwalił organizację prac i solidarność międzyludzką. Ocenił, że jeśli chodzi o skalę odbudowy to sytuacja w woj. śląskim jest "wzorowa". - W wielu miejscach to wszystko będzie dłużej trwało - zaznaczył. Wicepremier powtórzył, że nikt z poszkodowanych przez żywioł nie pozostanie bez pomocy. Odszkodowania w pełnej wysokości dostaną wszyscy, których domy ucierpiały, bez względu na to czy ktoś był ubezpieczony, czy nie - mówił. Mieszkańcy Rusinowic narzekali, że mimo udzielonej im już pomocy brakuje jednak środków na materiały budowlane. Premier uspokajał, że pieniądze na ten cel są już kontach i będą sukcesywnie wydawane. Ich przekazywanie musi być jednak zgodne z procedurami. - Będziemy czekać i prosić o jak najszybsze szacowanie strat. Prosimy o pomoc wójtów, sołtysów, starostów. Pieczątka i akceptacja wojewody uruchamia pomoc - powiedział Schetyna. Dziennikarze przypomnieli, że trąba powietrzna wyrządziła olbrzymie straty w okolicach Częstochowy drugi rok z rzędu. Wicepremier powiedział, że rząd myśli o dofinansowaniu projektu, który pozwoliłby przewidywać gwałtowne zjawiska meteorologiczne. W miejscowej szkole Schetynie zaprezentowano zdjęcia zrobione w Rusinowicach w chwili katastrofy i po niej. W tej wsi w wyniku trąby powietrznej zginęła jedna osoba, a sześć innych zostało rannych. Poza zniszczeniem budynków, wiatr powalił wiele hektarów lasu oddalonego o kilkaset metrów od zabudowań. Strażacy, którzy usuwali szkody, znajdowali w nim porwane przez trąbę pralki, kaloryfery i rowery. W większości uszkodzonych domów prace naprawcze szybko postępują, niektóre budynki mają już nowe dachy. Pomagają sobie rodziny, sąsiedzi, nawet zupełnie obcy ludzie, przybyli z sąsiednich miejscowości. - Nie ma pieniędzy na materiały budowlane - narzeka Stefan Kucierajter, który pomaga w odbudowie domu siostry. Straty w tym przypadku to co najmniej 100 tys zł. Wiatr nie tylko zerwał dach, ale też zburzył niemal całą górną kondygnację. Przed żywiołem Mieszkańcy schronili się w piwnicy. - Gdybyśmy byli w pokoju, to nie żyjemy - powiedziała Ewa Just. Jej matka trafiła do szpitala z poważnymi obrażeniami. Według ostatnich szacunków, w całym woj. śląskim żywioł spowodował straty przekraczające 20 mln zł. Trąba powietrzna zniszczyła 414 budynków mieszkalnych, 10 z nich musi zostać rozebranych. 213 budynków ma zerwane dachy, 145 - inne uszkodzenia. W wyniku przejścia trąby powietrznej w całym regionie zostało poszkodowanych 459 rodzin (łącznie 823 osoby). Jak powiedział wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk, na pomoc przez zbliżającym się rokiem szkolnym mogą liczyć dzieci i młodzież z rodzin dotkniętych klęską. To w sumie 260 osób, suma pomocy sięga 200 tys. zł.