Lider PO spotkał się w protestującymi 25. dzień pielęgniarkami ze Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu. Schetyna rozmawiał również z dyrektorem placówki. "Jeżeli nie radzi sobie z tym, rząd, zarząd województwa, premier, ministerstwo zdrowia, to poradzą sobie parlamentarzyści, posłowie. Będziemy tutaj i będziemy wspierać pielęgniarki w tym proteście" - zapowiedział Schetyna podczas konferencji prasowej zorganizowanej przed budynkiem szpitala. Lider PO podkreślił, że sytuacja w przemyskim szpitalu uwidacznia "jak w pigułce, jak w soczewce całą politykę, złą politykę ostatnich trzech lat". "Bo dla mnie to jest absolutnie zdumiewające, rozmawiałem z paniami pielęgniarkami, które głodują i wiem, że ze strony dyrekcji szpitala jest otwartość na rozwiązanie tego problemu. Nie ma politycznej zgody, bo nie wiem jak to inaczej nazwać, ze strony zarządu województwa - marszałka (Władysława) Ortyla, marszałka (członka zarządu-PAP) Stanisława Kruczka czyli działaczy PiS i koalicjantów" - dodał. Zdaniem Schetyny, taka sytuacja, w której zarówno pielęgniarki i dyrektor chcą rozwiązać problem, a nie zgadza się na to zarząd województwa jest "absurdalna". "Jeżeli ktoś w taki sposób chce rządzić, jeżeli w taki sposób sprawować władzę, jeżeli w taki sposób odwracać się od problemów, nie widzieć ich - to znaczy, że skończy w piekle. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Naprawdę nie może tak być, że jeżeli ten problem jest do rozwiązania, ci którzy mają go rozwiązać - marszałek Ortyl, zarząd województwa, wojewoda i minister zdrowia wreszcie premier tego rządu - kompletnie nie zwracają na to uwagi, nie chcą go rozwiązać. To jest skandal i mówię to z pełną odpowiedzialnością" - stwierdził. W ocenie Schetyny taka postawa polityków, którzy mogą rozwiązać ten problem, jest "pokazywaniem swojej pychy, arogancji i swojej pozycji". "Tak rządzić nie można. Trzeba pamiętać, że wszyscy w polityce jesteśmy dlatego, że ktoś nas wybrał, ktoś nam zaufał. Jak można budować zaufanie, jak można budować relacje z ludźmi, jeżeli w taki sposób się traktuje rzeczywiste, żywe społeczne problemy, że się nie rozmawia, że się odwraca tyłem" - mówił lider PO, który zażądał, aby marszałek województwa zajął się sprawą, bo jest to jego "żywotna powinność i obowiązek". Schetyna zapowiedział, że będzie rozmawiał z szefem komisji zdrowia Bartoszem Arłukowiczem, aby w poniedziałek zwołał do Przemyśla posiedzenie tej komisji. "Ta sprawa musi być podniesiona do decyzji na poziomie parlamentu, jeżeli nie radzi sobie z tym, rząd, zarząd województwa, premier, ministerstwo zdrowia, to poradzą sobie parlamentarzyści, posłowie. Będziemy tutaj i będziemy wspierać pielęgniarki w tym proteście. Nie może być tak, że one będą 25. dzień protestować, głodować, a premier Morawiecki będzie jeździł i kłamał w kampanii wyborczej. Tak nie będzie. Będziemy bardzo twardo mówić i żądać pełnego wsparcia dla protestujących pielęgniarek" - podkreślił Schetyna. Po konferencji Schetyna napisał na Twitterze: "Skoro pisowski zarząd województwa podkarpackiego razem z ministerstwem zdrowia nie potrafią rozwiązać tego problemu i zwiększyć wynagrodzenia pielęgniarkom, to zajmiemy się tym na poziomie parlamentarnym, Arłukowicz zwoła w tej sprawie Komisję Zdrowia". W przemyskim szpitalu od 3 września trwa rotacyjny protest głodowy. Bierze w nim udział po kilkanaście osób każdego dnia. Protestujące w ten sposób pielęgniarki nie odeszły od łóżek pacjentów. Pracują normalnie, a w akcji uczestniczą w czasie wolnym. Na zwolnieniach lekarskich przebywa ok. 140 pielęgniarek, dlatego placówka pracuje w trybie ostrym. Protestujący żądają podwyżki obecnej pensji o 1,2 tys. zł. Szpital wojewódzki w Przemyślu od sierpnia tego roku pielęgniarkom, których pensja zasadnicza wynosi 3,9 tys. zł lub mniej, podniósł wynagrodzenie o 300 zł. Dodatkowo po 100 zł otrzymały wszystkie pielęgniarki i położne. W 2019 roku ich podwyżki wyniosą 300 zł, a w 2020 - 250 zł. W konsekwencji tych podwyżek pensja zasadnicza pielęgniarek i położnych w przemyskim szpitalu w 2020 roku wyniesie niemal 4,5 tys. zł. Do wynagrodzenia podstawowego dochodzi średnio około 50 proc. pochodnych z tytułu dodatku stażowego i dodatkowo płatnych dyżurów. --