Pytany w Polsat News, czy Palikot zostaje w PO, Schetyna powiedział: - Wiem, że w piątek ma rozmawiać z premierem i ma zakomunikować swoją decyzję. Wszystkie znaki na niebie i na ziemi - w moim przekonaniu - pokazują, że (Palikot) opuszcza Platformę Obywatelską, że rozpoczyna działalność na własny rachunek polityczny. Jeżeli tak by się stało, to byłoby to uczciwe podejście do sprawy. Schetyna ocenił też, że "ambicje, plany, zaangażowanie i emocje" Palikota wykraczają poza Platformę. - Są dla nas często kłopotem. Więc takie aksamitne rozejście, umożliwienie rozpoczęcia jego nowej drogi politycznej, uważam za zrozumiałe i akceptuję to - dodał. Palikot z kolei mówi, że decyzję już podjął, ale poinformuje o niej prawdopodobnie dopiero 2 października. - Tego wymaga szacunek wobec ludzi, którzy deklarują udział w pracach Ruchu Poparcia Palikota, a także zapowiedziana rozmowa z premierem. Ja wiem, co zrobię, żadne okoliczności polityczne tej decyzji nie zmienią. Ta decyzja już jest - powiedział w Polsat News. Pytany o słowa Grzegorza Schetyny, odparł, że Schetyna bardzo chciałby, aby Palikot odszedł z Platformy "im szybciej, tym lepiej". Szef lubelskiej PO ocenił, że Platforma "w małym stopniu jest gotowa do prawdziwej zmiany", co pokazuje m.in. dyskusja na temat in vitro. Podkreślał, że na scenę polityczną chcą wejść ludzie młodzi, a polska polityka w wydaniu PO jest "zablokowana, zabetonowana". Na uwagę, że mówi jak szef nowego ugrupowania, Palikot odparł: - Nie wykluczam tego. Zaznaczył też, że większość zwolenników Ruchu Poparcia Palikota opowiada się za przekształceniem go w nową partię polityczną. Pytany, czy miałby odwagę pożegnać się z ugrupowaniem, które cieszy się 50-procentowym poparciem, Palikot powiedział, że z jego analiz wynika, iż poparcie dla PO będzie słabło, na co złożą się coraz niższe notowania PiS (co zdemobilizuje elektorat Platformy), wewnętrzne "zblokowanie" Platformy, a także niekorzystne dla obywateli decyzje, takie jak podwyżka VAT. - Stąd też uważam, że to nie jest szaleńczy ruch, tylko ruch dosyć odpowiedzialny, jeżeli do takiej decyzji dojdzie, aby próbować uratować część dziedzictwa, jakim jest Platforma Obywatelska - stwierdził. Palikot powiedział też, że poparcie dla swojego ugrupowania szacuje na 7-12 proc. Przyznał też, że przychodzi do niego wiele osób z PO, Lewicy i środowisk poza parlamentarnych. - Ale jeżeli ma powstać kolejna partia dla polityków, którzy są w polskiej polityce od 10 czy od 20 lat, to nikt nie uwierzy w to, że dokona się prawdziwa zmiana. Za Januszem Palikotem, czy obok Janusza Palikota, muszą stanąć nowi ludzie. To nie może być układ zamknięty - od 20 lat jest Kaczyński, Tusk, Schetyna, Komorowski, ludzie z SLD czy PSL. Coś się musi tutaj zmienić - powiedział Palikot. W ubiegłym tygodniu premier mówił, że "fałszywym wyborem" byłoby zakładanie przez Palikota własnej partii. Tusk podkreślił też, że nie akceptuje sposobu zachowania Palikota, choć - jak mówił - często ma on rację "co do diagnozy", choć nie "co do stylu i sposoby działania". - Paradoksalnie Janusz Palikot im bardziej atakuje, używając brutalnych metod, naszych oponentów, upodabnia się do nich. Niepotrzebnie - zaznaczył szef rządu. Palikot planuje zorganizować 2 października kongres Ruchu Poparcia Janusza Palikota w Sali Kongresowej w Warszawie. Kongres ma składać się z kilku paneli tematycznych. Do udziału w panelu poświęconym sprawom ustrojowym, w tym funkcjonowaniu partii politycznych, Palikot zaprosił Ryszarda Kalisza (SLD). Media pisały, że w kongresie mają wziąć udział m.in. Magdalena Środa i Manuela Gretkowska. W wypowiedział dla mediów Palikot nie wykluczał, że jego ruch może przekształcić się w partię.