"Wiele wskazuje na to, że w lipcu, w perspektywie dwóch tygodni zarząd krajowy zamknie projekt list. Czy Rada Krajowa jeszcze lipcu? Jest taka szansa" - powiedział Schetyna na konferencji prasowej w Sejmie. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom PO nie zatwierdziła list 11 czerwca, kiedy to w gdańskiej Ergo Arenie odbyła się ogólnopolska konwencja tej partii. Wzięli w niej udział m.in. Joanna Kluzik-Rostkowska i Dariusz Rosati - kolejni, po Bartoszu Arłukowiczu, kandydaci na czołówki list spoza PO. Arłukowicz ma otwierać listę w Szczecinie, Kluzik-Rostkowskiej władze PO zaproponowały jedynkę w Rybniku. Media pisały, że tę ostatnią decyzję oprotestowują lokalni działacze Platformy. Wiceprzewodnicząca śląskiej PO Halina Rozpondek powiedziała, że informacje o protestach czerpie na razie jedynie z mediów. Na początku przyszłego tygodnia o listach - m.in. w kontekście Kluzik-Rostkowskiej - ma rozmawiać zarząd regionu śląskiego. Dariusz Rosati wystartuje prawdopodobnie z okręgu podwarszawskiego - powiedział szef mazowieckiej PO Andrzej Halicki, zastrzegając, że musi jeszcze porozmawiać o tym z Rosatim. Wcześniej źródła w partii informowały nieoficjalnie, że w grę wchodzi drugie - właśnie po Halickim - miejsce w tzw. wianuszku okołowarszawskim. Niewykluczony jest też start Rosatiego z listy w Warszawie, chociaż na pewno spoza pierwszej trójki. Listę w stolicy otwierają premier Donald Tusk, szefowa warszawskiej PO Magorzata Kidawa-Błońska i minister finansów Jacek Rostowski. Szereg polityków PO domaga się zmiany decyzji władz regionów ws. obsady list. Tusk zapowiedział już, że pełnomocnik ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska wystartuje w wyborach do Sejmu (władze regionu pominęły ją przy układaniu list). Ostatecznie Radziszewska będzie, tak jak wielokrotnie w przeszłości, jedynką na liście kandydatów PO w wyborach do Sejmu z okręgu piotrkowskiego. Ubiegających się o korektę decyzji regionów przez centralę jest więcej. Odwołaniami niezadowolonych polityków PO miał zająć się jeszcze w maju zarząd krajowy partii, ale do tej pory tego nie uczynił. Schetyna mówił już w połowie maja, że liczy na korekty na listach. Do zarządu krajowego ws. kształtu list wyborczych odwołała się posłanka z Lublina Joanna Mucha, której przypadło czwarte miejsce na liście PO w tym mieście. Jedynką ma tam być Magdalena Gąsior-Marek, której media przypominają wręczenie kwiatów ministrowi infrastruktury Cezaremu Grabarczykowi po tym, jak w Sejmie przepadł wniosek o wotum nieufności dla niego. Odwołał się też krakowski poseł PO Łukasz Gibała, który nie znalazł się na liście PO w tym mieście oraz rzecznik klubu PO Krzysztof Tyszkiewicz (mazowiecka PO umieściła go na siedemnastym miejscu listy warszawskiej). Odwołania zapowiadali ponadto: poseł Maciej Orzechowski (ósme miejsce w Kaliszu, choć w poprzednich wyborach był czwarty), a także wiceszef sejmowej komisji gospodarki Andrzej Czerwiński, któremu nie odpowiada drugie miejsce na liście w Nowym Sączu. Niezadowolona ze swojego miejsca na liście jest Lidia Staroń (ósme miejsce na liście olsztyńskiej), a także posłowie Tadeusz Naguszewski i Adam Żyliński (7. i 8. miejsce na liście elbląskiej) oraz szczeciński poseł Michał Marcinkiewicz, który uznał, że szósta pozycja na liście, którą otrzymał, jest zbyt odległa. Z kolei na liście w Białymstoku zabrakło miejsca m.in. dla posła Jacka Żalka, który powiedział PAP, że on sam co prawda odwoływać się nie zamierza, ale "koledzy już zapowiedzieli, że się o niego upomną". Swoją nieobecność na liście PO Żalek nazwał "typową egzekucją polityczną". Wielu polityków PO w nieoficjalnych rozmowach jako przykład potrzebnych korekt podaje przypadek Antoniego Mężydły. Znalazł się on na szóstym miejscu listy toruńskiej, chociaż w poprzednich wyborach otwierał ją (wcześniej zdecydował się przejść do PO z PiS). Sam Mężydło ocenił, że to odwet za to, że w wyborach na szefa regionu poparł Pawła Olszewskiego, a nie Tomasza Lenza. Mężydło nie zdecydował się na złożenie odwołania, ale niewykluczone, że sam zarząd przyzna mu wyższe miejsce na liście.