Lider PO wyraził też gotowość przeprosin, jeśli podczas sobotniego "Marszu Wolności" doszło do scysji między strażą porządkową manifestacji a działaczami LGBT. O legalizację związków partnerskich Schetyna był pytany w poniedziałkowym programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News. "To jest oczywiście kwestia większości parlamentarnej i debaty, która musi być w Polsce. Uważam, że taka debata powinna się odbyć" - powiedział lider PO. Polityk został też zapytany o incydent, do którego doszło podczas sobotniego "Marszu Wolności" organizowanego przez PO. W niedzielę w sieci pojawił się film, w którym widać grupę młodych ludzi, działaczy Stowarzyszenia "Miłość Nie Wyklucza", którzy na trasie sobotniej demonstracji rozpostarli tęczowy transparent z hasłem "nie ma wolności bez równości". Na happening ten zareagowała m.in. ochrona marszu, spychając jego organizatorów na bok. "Gdzie są związki Schetyna? Nie jesteśmy ślepą uliczką!" - krzyczy jeden z uczestników akcji. "Mogę tylko przerosić, jeżeli był jakiś kłopot" Sytuacja pokazana na filmie oburzyła w poniedziałek m.in. lidera Partii Razem Adriana Zandberga, który zwrócił m.in. uwagę, że nikt z organizatorów marszu nie przeprosił za takie zachowanie ochrony marszu. Schetyna uznał, że to nie grupa zorganizowała sobotni event, tylko dwie osoby. "To nie grupa, tylko dwóch, ja przynajmniej widziałem dwie osoby. Z całym szacunkiem, wszyscy demonstrowaliśmy. To był "Marsz Wolności" i oni także szli w tym marszu. Jeżeli doszło do jakiejś scysji ze strażą porządkową, to mogę tylko przerosić, jeżeli był jakiś kłopot. Ale ja uważam, że albo rozmawiamy poważnie o przyszłości związków partnerskich, albo chcemy prowadzić do jakiś konfliktów" - zaznaczył szef PO. Powiedział też, że Platforma "jest ostatnią partią, z którą środowiska LGBT powinny się konfliktować". "Uważam, że po następnych wyborach przyjdzie rozmowa także w taki otwarty sposób na temat przyszłości i problemów" - powiedział Schetyna.