- Zależy mi na tym, by PO wygrała te wybory, dlatego mówię: zamknijmy jak najszybciej wybór, dajmy mandat przewodniczącemu, nowym władzom - mówił Schetyna w TVP Info. Powtórzył, że nie wyklucza startu na szefa PO. Zgodnie ze statutem Platformy przewodniczący tej partii wybierany jest "w wyborach powszechnych przez wszystkich członków posiadających czynne prawo wyborcze". Ostatnie wybory szefa PO odbyły się w sierpniu zeszłego roku. Wygrał je Tusk, na którego głosowało prawie 80 proc. członków ugrupowania. Jego kontrkandydat, b. minister sprawiedliwości Jarosław Gowin (dziś Polska Razem) otrzymał ok. 20 proc. głosów. W wyborach nie wziął udziału Schetyna. We wtorek tłumaczył, że nie chciał kandydować przeciwko Tuskowi, ponieważ takie starcie mogłoby być "kłopotem dla Platformy i grozić jej podziałem". W środę zbiera się zarząd PO, który omówi sytuację polityczną po wyborze premiera Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej, a także przygotowania do listopadowych wyborów samorządowych. Tusk obejmie stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej 1 grudnia. W poniedziałek zapowiedział, że tego dnia zrezygnuje z kierowania Platformą. Wcześniej ma podać swój rząd do dymisji. - Potrzebna jest ocena sytuacji, którą rodzi decyzja o wyborze Donalda Tuska na funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej we wszystkich aspektach zarówno partyjnych jak i rządowych - powiedział wiceszef PO, wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk. Nie wiadomo jednak, czy premier poinformuje zarząd o swej ewentualnej decyzji dotyczącej kandydata na nowego premiera. Z rozmów PAP z politykami Platformy wynika, że niemal pewne jest wskazanie obecnej marszałek Sejmu Ewy Kopacz, bliskiej współpracowniczki Tuska od lat. - Nie wiem, czy premier będzie chciał nas jutro poinformować, bo wtedy musiałby to zrobić wbrew prezydentowi - wyjaśnił jeden z członków zarządu. Szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek zapowiedziała we wtorek, że prezydent Bronisław Komorowski desygnuje nowego premiera po rozmowach z siłami politycznymi, a ten proces rozpocznie się dopiero po złożeniu dymisji przez Tuska. W poniedziałek wieczorem Tusk mówił w TVP2, że będzie brał "ograniczony" udział w samorządowej kampanii wyborczej. Zaznaczył, że ma bardzo poważny argument, który każe mu troszczyć się o to, kto wygra wybory szczególnie do sejmików wojewódzkich. - Sejmiki wojewódzkie, czyli władze regionalne to jest jeden z głównych partnerów w Unii Europejskiej, także do wydawania pieniędzy. Chciałbym, by w polskich regionach rządzili ludzie, którzy wierzą w sens Europy, a nie którzy chcą od Europy odwracać się plecami, bo od tego zależy także skuteczne, mądre i takie do przodu wydawanie pieniędzy europejskich - powiedział. Swą decyzję o rezygnacji z kierowania PO argumentował tym, że "byłoby czymś dwuznacznym i osłabiającym jego skuteczność, gdyby usiłował łączyć partyjną rolę w Polsce z rolą szefa Rady Europejskiej". "Dlatego to rozstrzygnięcie nie nastąpi jutro, ale na pewno do końca roku definitywnie" - dodał. Wyraził przy tym pogląd, że "optymalne" jest też łączenie funkcji premiera i szefa partii. - Moje doświadczenie pokazuje, że jeśli jest się premierem i chce się naprawdę rządzić twardą ręką, a czasami trzeba rządzić twardą ręką, to lepiej, gdy to robi ktoś, kto jest też szefem partii mającej większość - ocenił premier. Statut PO przewiduje, że w razie rezygnacji przewodniczącego jego obowiązki przejmuje jego pierwszy zastępca (obecnie jest nim Kopacz). W Platformie pojawiają się jednak również postulaty przeprowadzenia nowych wyborów szefa partii. Sekretarz generalny PO Paweł Graś uważa, że wybory nowego szefa partii powinny odbyć się po wyborach parlamentarnych w 2015 r.